✖6

793 81 10
                                    

Uwielbiałam ten moment, gdy po pięciu dniach męczarni przychodziły dwa przepełnione niczym. Czasem jeśli komuś udawało mnie się wyciągnąć, wychodziłam gdzieś. To było trudne zadanie, ponieważ w weekend odpoczywałam. Więc tradycją było to, że mogłam przesiedzieć przed telewizorem cały dzień. Tym razem za cel obrałam salon. Zanim zacznę mój seans postanowiłem zrobić sobie coś do jedzenia. Gdy już ułożyła się w wygodnie z popcornem w jednej ręce, a pilotem w drugiej usłyszałam głos mojej mamy.

- Grace!

- Co? - odkrzyknęłam mimo, że kobieta aktualnie była w tym samym pomieszczeniu co ja.

- Luke po ciebie przyszedł.

Zmarszczyłam brwi. Ostatni raz rozmawiałam z nim dwa tygodnie temu. Postanowiłam nie wchodzić mu w drogę i sądziłam, że on zrobi to samo. Właściwie to co on robi w moim domu? Zaintrygowana udałam się do przedpokoju, gdzie zobaczyłam przemokniętego do suchej nitki brunetka. Co tu do cholery się dzieje? I kiedy miałam się już odezwać on przerwał ciszę.

-Przejedziemy się?

- Pada deszcz - zauważyłam.

- Po prostu chodź.

- Daj mi moment. Przebiorę się - mruknęłam.

Normalnie nikt nie wyciągnąłby mnie w taką pogodę z domu. Byłam jednak zbyt zainteresowana. Musiałam wiedzieć o co chodzi. Po prostu uważam to za dziwne. Szybko założyłam jakieś dresy i jego bluzę. Przy okazji mu ją oddam. Zbiegłam ze schodów i mało brakowało abym się zabiła. Woah Grace zwolnij. Po drodze spotkałam się z pytającym spojrzeniem mojej mamy. Później jej wytłumaczę.

-Poczekaj jeszcze znajdę parasolkę - poinformowałam go.

- Po co ci? Przecież nie jesteśmy z cukru - zaśmiał się - tak w ogóle to ładna bluza.

Wzruszyłam ramionami, a on z uśmiechem pokazał mi, żebym wyszła pierwsza. Prawie dałam się nabrać, że jest miły. Po 10 minutach szliśmy dalej w ciszy, a ja byłam już cała mokra. Okej albo mi powie po co to wszystko, albo wracam do domu.

- Właściwe to gdzie my idziemy i w jakim celu?

- Na plażę

- Czy ty widzisz, że pada? - prawie krzyczałam.

- Spostrzegawcza jesteś - parsknął.

Właśnie teraz mentalnie uderzyłam głową w mur. Po co ja w ogóle zostawiłam dla niego moje filmy? Przysięgam on jest bardziej zmienny od jakiejkolwiek dziewczyny. Nie będę z nim nigdzie szła. Odwróciłam się w celu powrotu do mojego telewizora. Ten dzień nie musi być jeszcze zmarnowany. Nadchodzę kanapo. Nagle poczułam szarpnięcie za rękę i znowu szłam z nim przy boku.

- Po prostu chodź bez żadnego 'ale'. Potrafisz to zrobić? - nie odpowiedziałam.

Zgaduje, że to było pytanie retoryczne. Kiedy dotarliśmy wreszcie na plażę Luke zdjął trampki i skarpetki patrząc wyszukująco na mnie.

- Nie patrz się tak na mnie! Wciąż pada!

- Jeśli chcesz się czegokolwiek o mnie dowiedzieć to lepiej zrób to.

Bez słowa zajęłam swoje obuwie, a on posłał mi zwycięski uśmiech. Moment, czy to oznacza, że tajemniczy Luke nie będzie tajemniczy? Szłam z nim ramię w ramię, a oni wydawał się być zamyślony.

- Jeśli mam ci zaufać muszę cię poznać.

- Nah co mam ci powiedzieć?

- Nie wiem, co lubisz - wzruszył ramionami.

- Umm dobra... To mam młodszą siostrę i mieszkam z ojczymem i moją mamą. Mój tata um... zmarł. Nie chce o tym rozmawiać - złapał mnie w geście pocieszenie za rękę, co było zwyczajnie miłe. - Moim najbliższym przyjacielem jest Ashton. Cóż znam go już naprawdę długo. Lubię się przytulać? - bardziej się zapytałam.

Zaśmiał się cicho, ponieważ ten komentarz był zdecydowanie nie na miejscu. Ale hej to przecież prawda. Wciąż trzymał mnie za rękę co było dla mnie w porządku. To trochę dziwne, bo ja tak zazwyczaj nie robię. Ten gest wydaje mi się wyjątkowo intymny. Jednak tym razem to było dla mnie na miejscu. Luke przyciągnął kciukiem po moich knykciach wysyłając miliony dreszczy wzdłuż kręgosłupa. Czekałam aż się odezwie, ale najwyraźniej zastanawiał się jak zacząć. Nie naciskam, bo wydaje mi się, że dla niego to ważne.

- To właściwe był Jai'a pomysł. Mówiąc, że jego mam na myśli, że wepchnął mnie dosłownie za drzwi - zaśmiał się, ale za moment spoważniał. - To właściwie głupie. Ja... ja po prostu... ona mnie zostawiła. Była podobna do ciebie nawet bardzo. Naprawdę mocno ją kochałem. Brzmi to tak szczeniecko, ale tak było. I ja chyba sobie nie radzę.

Zatrzymał się aby moment się zastanowić. To był ten moment kiedy mogłam to trochę przemyśleć. Jak wielkim uczuciem musiał ją dażyć, że aż tak go bolało? Nie wiem czemu, ale poczułam chęć niesienia mu pomocy. To wszystko co przy nim odczuwałam było takie sprzeczne. Zaczynam nie zrozumieć samej siebie.

- Nie wiem czemu ci to mówię, ale czułem, że powinienem. Ja- kurwa naprawdę sobie nie radzę.

Nie dużo myśląc zatrzymałam nas aby móc go przytulić. Prawdopodobnie wyglądaliśmy jak idioci w deszczu, ale teraz to nie miało znaczenia. Czemu go tak źle oceniłam? Poczułam jego ręce na moich plecach gładząc je. Czułam się tak dziwnie bezpiecznie. Dokładnie starałam się zapamiętać każdy szczegół tego zbliżenia. Jego zapach, ciepło i ręce wokół mnie. Wiedziałam, że muszę się postarać i go naprawie. To jest to, co muszę zrobię.

- Chce ci pomóc.

- Jak? - spytał, a ja mimo iż go nie widziałam mogłam przysiąść, że marszczy brwi.

- Nie wiem po prostu chcę tu zrobić.

- Naprawdę lubisz się przytulać - zmienił temat, a ja się zaśmiałam.

Kiedy wracaliśmy nareszcie do domu szliśmy w totalnej ciszy. On zagubiony w swoich myślach, a ja w swoich. Starałam się to wszystko przetworzyć, ale wciąż do mojej układanki brakowało paru puzzli. Zastanawiałam się nad wieloma rzeczami, ale nie wiedziałam czy powinnam pytać. Jeśli chciałby to sam by mi powiedział, tak myślę.

Deszcz nie padał już tak bardzo. To były już raczej pojedyncze krople. Ja jednak byłam totalnie przemoczona. Nie przeszkadzało mi tak bardzo. W końcu wciąż jest gorąco więc to bardziej ciepły deszcz. Właściwe to taki nawet lubię. Teraz cieszyłam się z mojego wyjścia. Wiedziałam już czemu Luke jest taki i nie zmarnowałam także dobrego dna. To było coś oryginalnego. W końcu byliśmy już spowrotem pod moim domem. Poczułam jakieś dziwne poczucie rozczarowania. Nie mam pojęcia skąd się to wzięło.

- Czyli między nami jest już w porządku? - spytał.

- Jak najbardziej. Oh i masz swoją bluzę - zaczęłam ją zdejmować, ale mnie zatrzymał.

- Weź ją. Lepiej wygląda na tobie.

- Okej, to cóż dziękuję za wyciągnięcie mnie z domu.

- Dziękuję za wysłuchanie mnie i nie zostawienie przy plaży - zaśmiał się.

To co potem zrobił trochę mnie zaskoczyło. Najpierw mnie przytulił, a następnie pocałował w policzek. To było takie niewinne, ale z drugiej strony takie intymne. Już nic się nie odzywając odwróciłam się na pięcie i udałam prosto do domu. Będę miała co przemyśleć.

a/n: to opowiadanie jest do dupy ale postaram się doprowadzić je do końca, bo nic mnie tak nie wkurwia jak niedokończone fanfiki, jeśli jesteś zostaw głupie beznadziejne lub świetne, cokolwiek ily xx niesprawdzony

lost boy || l.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz