PROLOG

14 3 0
                                    

Wszystko wydaje się takie.. Dziwne.
Tak jakby z lat 50?
Podejrzane.

Nie zwracając uwagi na wszystko co mnie otacza szlam przed siebie. Spieszyłam się, miałam ważne spotkanie z klientką. Dotarłam do swojego miejsca pracy. Jestem malarką, wkładam całe swoje serce w obrazy, które maluję.

O dziwo klientka jeszcze się nie zjawiła. Nagle usłyszałam dźwięk skrzypiących drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie! - Krzyknął ktoś za mną.

Odwróciłam się i ujrzałam kobietę o lśniących blond włosach.

- Dzień dobry! Jest Pani na czas.
- To dobrze. Chciałabym, aby pani namalowała mnie na płótnie z bukietem róż w ręku. Byłam w kwiaciarni. - odezwała się kobieta siadając na krzesełku.

Zaczęłam malować obraz na życzenie kobiety, lecz czegoś mi brakowało w wyglądzie tej osoby.

- Mam na imię Adèle. - powiedziała klientka
- Piękne imię. Adèle, myślę że będziesz w tym pięknie wyglądać. - odpowiedziałam dając jej naszyjnik, który dostałam od swojej ukochanej prababci.

Kobieta założyła naszyjnik przyglądając się mu jak diamentowi.

- Zabrakło mi farby. Proszę, poczekaj tutaj.

Pobiegłam szybko do sklepu malarskiego i kupiłam zestaw farb akrylowych. Ah, cudowne kolory.

Gdy wyszłam ze sklepu ujrzałam nie ten świat. Wszystko było szare a ludzi nie było wcale. Budynki były nowocześniejsze, a ja w tej chwili zagubiłam się we własnych myślach.

Weszłam jeszcze raz do sklepu mówiąc, że nie wzięłam paragonu. Sprzedawca się zaśmiał, ale nie obchodziło mnie to. Ponownie otworzyłam drzwi, ale tym razem świat był z powrotem kolorowy i piękny. Wróciłam do mojej pracowni malarskiej, a w niej zastałam uśmiechniętą Adèle. Gdy ją tu zobaczyłam pierwszy raz, nie była tak szczęśliwa.

- Dobrze, już mogę kończyć malować.

Starałam się odpowiednio dobierać i mieszać kolory, gdyż widziałam, że ten obraz jest dla niej bardzo ważny do zdobycia.

Nie myliłam się. Pięknie wyglądała w moim naszyjniku..

- Halo? Chyba się pani zamknęła w obłokach wyobraźni. - zaśmiała się Adèle.

- Oj tak, tak. Przepraszam. - odpowiedziałam kontynuując moją pracę.

Zaczęłam czuć się senna. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Słyszałam tylko wołanie.

- Proszę pani! Halo! Proszę pani!!!

Otworzyłam oczy.

- Gdzie ja jestem!
- Spokojnie. Jesteś w szpitalu. - odezwała się nieznajoma.
- Kim ty jesteś... Kim ja jestem..?
- Jestem pielęgniarką. Nazywasz się Kate Lawrence i właśnie zaczęłaś studia.

Zdałam sobie sprawę, że nic nie pamiętam. Odwróciłam głowę i ujrzałam bardzo wysokie i nowoczesne budynki. Zdziwiłam się tym pięknym widokiem.

- Jesteśmy w Warszawie. - uśmiechnęła się pielęgniarka.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Popatrzyłam się tylko na nią i próbowałam wstać.

- Nie wstawaj. Jesteś po poważnym wypadku. Twoi rodzice zostali powiadomieni o twoim wybudzeniu się.

Nie pamiętałam nic, kompletnie nic. Czułam się obca dla samej siebie.

- Córciu! Kate! - krzyknęła jakaś parka.
- Kim wy jesteście?
- Twoimi rodzicami. Matthew Lawrence i Mary Lawrence.

Jednak coś tam zapamiętałam. Chociaż ich imiona. Zaczęłam sobie powoli przypominać jak rok temu, gdy miałam 18 lat biegałam szczęśliwa po łące z przyjaciółmi i zbierałam kwiatki. Gdy miałam 10 lat byłam z rodzicami na nartach! I.. i na tą chwilę nic więcej.

- Mamo.. Tato.. Co ja tu robię..?
- Przykro mi, kochanie. Straciłaś przytomność za kierownicą.

Zamilkłam.

Tego to ja się nie spodziewałam.

Zapadł mrok. Moi rodzice pożegnali się ze mną i odeszli. Zaczęłam się rozglądać po całym szpitalu, gdy ujrzałam piękny, kryształowy naszyjnik obok mojego łóżka.

Przypomniałam sobie!
Moja prababcia dostała go od swojej prababci i mi go podarowała.

- Kate?..

...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 24, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sweet Dreams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz