red wings and purple scars

225 9 0
                                    

dabi z każdą kolejną zabitą osobą, coraz bardziej nie mógł znieść swojego odbicia.
odkąd jego ciało pokrywają ogromne fioletowe blizny, nienawidził swojego wyglądu. teraz, kiedy codziennie oglądał zwęglone do kości zwłoki, za każdym razem spoglądał na swoje dłonie. uderzała go świadomość, że to on to zrobił. swoimi rękoma. odebrał życie tak wielu osobom.

od kiedy tylko dołączył do ligii próbował wmówić sobie ze ci wszyscy ludzie zasłużyli na to. ale nie potrafił. więc starał się zobojętnieć na śmierć, cierpienie. chciał być zły. chciał umieć nie przejmować się. ale tylko kiedy spoglądał na siebie, widział tą krew, krew tylu osób, krew którą nosił na rękach.

za dużo myślał na ten temat, mówili mu. nienawidził siebie, swojego quirku, swojego ciała, swojej rodziny, swoich ''współpracowników'', wszystkich swoich czynów i swojego postępowania. dlaczego się na to godził? był pewny, że tak powinno być. wszystko i wszyscy od zawsze byli przeciw niemu, więc powinien się teraz mścić. straszna przeszłość za każdym razem przypominała mu ze nic nie osiągnie. nikogo życie nie skrzywdziło tak jak jego.

czasem jednak potrafił zapomnieć o tej obrzydliwej rzeczywistości, o wyrzutach sumienia. potrafił zachowywać się jak dziecko mimo braku dzieciństwa.

kiedy był z nim, wszystko wydawało się jaśniejsze. ta straszna gorycz, ból, cierpienie, tak jakby nigdy nie ich nie czuł.

wylewająca się z gardła krew i łzy wszystkich ofiar. ta ciemność, w której na co dzień żył i się chował.

nie było tego wszystkiego. jeden uśmiech jego ukochanego skrzydlatego bohatera potrafił uleczyć wszystkie rany. z nim czuł się kochany.

ich relacja nigdy nie powinna mieć miejsca. jeden z pionków ligii i szanowany bohater.

sekretne nocne spotkania, dwa połączone ze sobą ciała. 

hawks kochał dabiego, kochał jego blizny, kochał jego turkusowe oczy, które nocami świeciły swoim światłem.

jednak w tym wszystkim najważniejsze było, że nigdy nie zobaczył w nim potwora. jako jedyny widział dobro które było w tym chłopaku. mimo tego wszystkiego co przeżył. podziwiał go i mimo ze dabi widział w sobie tylko mordercę, keigo widział w nim tylko te dobre strony. dopełniali się nawzajem, uzupełniając swoje wady.

rozumiał go jak nikt inny i pomimo tego ze musieli trzymać to wszystko w sekrecie, wspierał go, nawet jeżeli wiedział, ze niszczy sam siebie i powinien już dawno zostawić lige.

dla hawksa, dabi jest tą drugą strona życia, tą zakazaną, tą na którą czeka po całym dniu fałszywych uśmiechów, latania po mieście i ratowania zwykłych ludzi.

jednak kiedy zdejmował bohaterski strój, i znowu był tylko skrzydlatym takamim jedyne czego pragnął, to zobaczyć się z niebieskookim.

uwielbiał przyglądać się dabiemu. delikatnie dotykać fioletową, pomarszczoną skórę, badać palcami całe jego ciało, leżąc razem w ciemnym pokoju z widokiem na całe miasto.

czasami kiedy byli sami, bardzo blisko siebie, lubił zwracać się do niego prawdziwym imieniem. tak samo kochał kiedy czarnowłosy wypowiadał jego prawdziwe imię. oboje czuli się wtedy obnażeni przed sobą, podczas gdy na co dzień każdy używał pseudonimów. ten gest podkreślał jak byli ze sobą związani.

keigo jako jedyny znał prawdziwą tożsamość dabiego, ale nigdy nic nie pisnął o tym, chciał żeby dabi sam się w końcu przełamał i powiedział o tym światu.

ale nie naciskał, nigdy nie ważył by się nawet. zbyt bardzo szanował swojego ukochanego bruneta, wierzył, że wie co robi i akceptował każdy jego wybór, tak jak on akceptował jego wybory.

ale rzeczywistość i społeczeństwo nigdy by ich nie zaakceptowało. żyli ze świadomością, że nigdy nie będą mogli iść za rękę po ulicy z ukochaną osobą, nigdy nie pojadą na wspólne wakacje.

myślenie na ten temat było bolesne. los ich połączył, ale jednocześnie tyle im odebrał. znieśli już chyba wystarczająco bólu.

za każdym razem, kiedy chowali się w swoich objęciach, obdarowywując swoje twarze i ciała pocałunkami, kiedy razem palili winstony na skraju dachu, potem zawsze przychodził moment rozstania. musieli wrócić do swoich codziennych żyć. w dwóch przeciwnych światach, które od zawsze ze sobą walczyły.

gorycz wypełniała ich ciała za każdym razem od rozstania do następnego spotkania. żyli w wiecznej tęsknocie i czekaniu.

czekaniu aż znowu będą mogli odpłynąć do ich własnego świata.

świata, w którym liczą się tylko oni.

(668 words)

red wings and purple scars | dabihawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz