IV

104 15 27
                                        

— Jesteście nienormalni! — darł się Kuroo. — Nienormalni!

— Przestań — mruknął Bokuto leżący na brzuchu, tuż obok siedzącego po turecku zawstydzonego Akaashiego.

— "Przestań"?! — wycedził. — Mam, kurna, przestać? Wychodzisz z domu i znikasz na całą noc, żeby się... Żeby się sam wiesz co! Czekałem z OMLETAMI!

— Nikt się nie... Sam wiesz co! Tylko rozmawialiśmy! — odkrzyknął szarowłosy. — Nie każdy mieszka w cholernym apartamencie jak ty, i ma pokoje gościnne!

— Akaashi ma pokój gościnny!

— Masz? — Koutarou popatrzył na Keijiego zdziwiony, a ten tylko pokiwał zgodnie głową. — Co za różnica, nic nie zaszło!

— Kuroo - san, przepraszamy, że tak zniknęliśmy. — Wtrącił się Akaashi. — Bokuto - san, zaproponował mi, że mnie odprowadzi...

— A potem poszliśmy zjeść kebaba i wiesz co się okazało? Akaashi był w moich halucynacjach!

Tetsurou uniósł brew.

— Przecież to niemożliwe. Nie znałeś go, więc twój mózg nie miał prawa go sobie wymyślić.

Bokuto zmarszczył nos. Wkurzało go to, że Kuroo był taki surowy. Najchętniej wsadziłby jego i Kenmę pod klosz i nigdy nie wypuszczał. Chociaż nawet Kenmy nie traktował aż tak.

— Ale naprawdę...

— Idziemy do domu. Wstawaj.

— Kuroo!

— Wstawaj no! — krzyknął, rzucając w niego podniesioną wcześniej z krzesła kurtką. — Jedziesz z nami, Akaashi? Zostawiłeś auto.

Czarnowłosy pokręcił głową, gdy ubierający się już Koutarou spojrzał na niego z nadzieją.

— Przyjdę po nie później. Nie przejmujcie się mną.

***

Keiji musiał pozbierać myśli.

Nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone. Ale jak inaczej można było wytłumaczyć to, o czym ostatniej nocy opowiedział mu Bokuto?

Nie wierzył też jednak w przypadki. I to co działo się w jego życiu od kilkunastu godzin, na pewno nie było przypadkiem.

Co robić?

Stanął przed dużym apartamentowcem i wypuścił z ust na powietrze białą parę. Nie skierował się jednak w jego stronę. Po prostu otworzył swoje czarne auto kluczykiem i ruszył ku niemu.

— Akaashi! — Usłyszał, a dreszcz zimna połączony z dreszczem przerażenia przeszył jego ciało.

Obrócił się powoli z wymuszonym uśmiechem na ustach.

— Cześć — odparł, widząc przed sobą Bokuto trzymającego w rękach wielkie, kartonowe pudło, które niemal upuścił, gdy do niego machał.

Za nim stał Kuroo, który tylko zmierzył tę scenę znudzonym spojrzeniem i kiwnął w stronę czarnowłosego głową. Koutarou musiał naprawdę go zirytować, bo miał bardziej gburowatą minę, niż siedzący już w aucie na miejscu pasażera Kenma.

— Co robicie? — zapytał Keiji, bo tak naprawdę to nie miał zielonego pojęcia, dlaczego Bokuto idzie właśnie z pudełkiem.

— Przeprowadzam się! Na swoje! — Poklepał karton, ponownie prawie wypuszczając je z rąk.

Skonsternowany tą odpowiedzią Akaashi przelotnie zerknął na Tetsurou, którego mina była co najmniej sfrustrowana.

— Ale... przeprowadzasz się? Daleko?

Krzyżyk przy drodze - BokuAkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz