— Jesteście nienormalni! — darł się Kuroo. — Nienormalni!
— Przestań — mruknął Bokuto leżący na brzuchu, tuż obok siedzącego po turecku zawstydzonego Akaashiego.
— "Przestań"?! — wycedził. — Mam, kurna, przestać? Wychodzisz z domu i znikasz na całą noc, żeby się... Żeby się sam wiesz co! Czekałem z OMLETAMI!
— Nikt się nie... Sam wiesz co! Tylko rozmawialiśmy! — odkrzyknął szarowłosy. — Nie każdy mieszka w cholernym apartamencie jak ty, i ma pokoje gościnne!
— Akaashi ma pokój gościnny!
— Masz? — Koutarou popatrzył na Keijiego zdziwiony, a ten tylko pokiwał zgodnie głową. — Co za różnica, nic nie zaszło!
— Kuroo - san, przepraszamy, że tak zniknęliśmy. — Wtrącił się Akaashi. — Bokuto - san, zaproponował mi, że mnie odprowadzi...
— A potem poszliśmy zjeść kebaba i wiesz co się okazało? Akaashi był w moich halucynacjach!
Tetsurou uniósł brew.
— Przecież to niemożliwe. Nie znałeś go, więc twój mózg nie miał prawa go sobie wymyślić.
Bokuto zmarszczył nos. Wkurzało go to, że Kuroo był taki surowy. Najchętniej wsadziłby jego i Kenmę pod klosz i nigdy nie wypuszczał. Chociaż nawet Kenmy nie traktował aż tak.
— Ale naprawdę...
— Idziemy do domu. Wstawaj.
— Kuroo!
— Wstawaj no! — krzyknął, rzucając w niego podniesioną wcześniej z krzesła kurtką. — Jedziesz z nami, Akaashi? Zostawiłeś auto.
Czarnowłosy pokręcił głową, gdy ubierający się już Koutarou spojrzał na niego z nadzieją.
— Przyjdę po nie później. Nie przejmujcie się mną.
***
Keiji musiał pozbierać myśli.
Nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone. Ale jak inaczej można było wytłumaczyć to, o czym ostatniej nocy opowiedział mu Bokuto?
Nie wierzył też jednak w przypadki. I to co działo się w jego życiu od kilkunastu godzin, na pewno nie było przypadkiem.
Co robić?
Stanął przed dużym apartamentowcem i wypuścił z ust na powietrze białą parę. Nie skierował się jednak w jego stronę. Po prostu otworzył swoje czarne auto kluczykiem i ruszył ku niemu.
— Akaashi! — Usłyszał, a dreszcz zimna połączony z dreszczem przerażenia przeszył jego ciało.
Obrócił się powoli z wymuszonym uśmiechem na ustach.
— Cześć — odparł, widząc przed sobą Bokuto trzymającego w rękach wielkie, kartonowe pudło, które niemal upuścił, gdy do niego machał.
Za nim stał Kuroo, który tylko zmierzył tę scenę znudzonym spojrzeniem i kiwnął w stronę czarnowłosego głową. Koutarou musiał naprawdę go zirytować, bo miał bardziej gburowatą minę, niż siedzący już w aucie na miejscu pasażera Kenma.
— Co robicie? — zapytał Keiji, bo tak naprawdę to nie miał zielonego pojęcia, dlaczego Bokuto idzie właśnie z pudełkiem.
— Przeprowadzam się! Na swoje! — Poklepał karton, ponownie prawie wypuszczając je z rąk.
Skonsternowany tą odpowiedzią Akaashi przelotnie zerknął na Tetsurou, którego mina była co najmniej sfrustrowana.
— Ale... przeprowadzasz się? Daleko?

CZYTASZ
Krzyżyk przy drodze - BokuAka
FanfictionBokuto, jako nastolatek, chciał nazbierać wspomnień. A zapamiętał jedynie granatowy sweter, stary przystanek i niewielki, metalowy krzyż. A może to wszystko było jedynie złudzeniem? ENGLISH VERSION ON AO3 (link in my bio)