Ten dzień naprawdę miał wyglądać inaczej. Serio.
Miała przejść się korytarzem, pomachać, uśmiechnąć się ślicznie i zaprzyjaźnić się z jakimś człowiekiem. Tak po prostu. Jak każda normalna uczennica. Musi tylko zachować się naturalnie, miło, ciepło, ludzie muszą pamiętać jej najlepszą wersję. Może nawet okaże się, że znajdzie kogoś z kim będzie mogła porozmawiać o tym, co wczoraj jej się przyśniło, może znajdzie w końcu osobę, która też pasjonuje się różowym makaronem, może wszystko będzie okej..
Nie. Każdego dnia kończyło się tym samym. Już czterdzieści razy szła tym korytarzem po raz pierwszy i za każdym razem to nie było to. Nieodpowiednie warunki powietrza, kolizja z czyjąś szafką, ograniczony widok z powodu braku okularów - przeżywała ten pierwszy dzień szkoły czterdziesty raz. Od początku roku szkolnego starała się nie spaść z tej dryfującej łódeczki społeczeństwa szkolnego i raz po raz, spektakularnie zsuwała się z niej, topiąc się w bezgranicznej toni strachu.
Ale dzisiaj będzie inaczej. Tak myślała wstając z łóżka, to chodziło jej po głowie podczas śniadania, ta myśl również szła razem z nią ku tak dobrze jej znanej Akademii Szczytu Nadziei.
Z duszą na ramieniu, wielką odwagą w sercu i miękkimi ze stresu nogami, Moni postanowiła zawalczyć o swoją reputację szkolną.
Skapitulowała sromotnie.
Gwar korytarza dzwonił jej w uszach oszałamiając ją, śmiechy tysiąca i jednej osoby kołatały w jej głowie, każdy krok sprawiał wręcz fizyczny ból. Znowu to samo. Starała się, podniosła głowę, ukazując pierwszej napotkanej osobie grymas mający w sobie niewiele z uśmiechu, zanim zdążyła powiedzieć "cześć" porwała ją ludzka tłuszcza, w której gubiła się dzień w dzień.
Co i raz, potykając się o losowych obywateli tego przybytku nauki i mądrości, coraz bardziej zbliżała się do swojego ostatecznego załamania. Opadała powoli we własnym umyśle na samo dno rozpaczy, czując w pełni kłujące szpilki własnego niedołęstwa. Osunęła się z cichym westchnieniem po ścianie osławionego miejsca jej codziennych porażek i stwierdziła, że ma dosyć na dzisiaj. Już chciała przestać walczyć, już tylko sekundy dzieliły ją od pogrążenia się w zupełnej ciemności.
No właśnie. Wam się wydaje, że w kilka sekund nic nie może się stać. To przecież tylko pstryknięcie palcami, nic nie ma prawa się zdarzyć. A tak naprawdę, kilka sekund to czas, w którym może dojść do wielkiej zmiany. Kilka sekund i możesz wylądować pod mostem, zmienić poglądy, stwierdzić, że twoje życie nie ma sensu albo... może ci się zdarzyć coś takiego jak to:
O jej rozciągnięte na sporą część korytarza nogi, w końcu ktoś musiał się potknąć. To była tylko kwestia czasu. Tak naprawdę Moni nawet do końca nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa, zbyt przybita, żeby zwrócić na to uwagę. I to był błąd. Albo, jak kto woli, całkiem szczęśliwy przypadek.
Bo kto przez te kilka symbolicznych sekund zdążył spektakularnie wywinąć orła na oczach nic nie podejrzewającej Moni? A no jeden z ludzi, mogących w przyszłości zostać jej przyjaciółmi.
Po chwili szoku, spowodowanego głuchym tąpnięciem o szkolną posadzkę i znajdującą się przed nią osobą, dziewczyna zebrała się do wymyślnego przepraszania, starając się wyglądać na wyjątkowo miłą:
- Tak strasznie przepraszam, czy wszystko w porządku? O Boziu, tak strasznie sorki, co za głupia sytuacja.. - prawie nie otwierając oczu, z obawy o szybką utratę pewności siebie, Moni trajkotała dalej, uśmiechając się tak szeroko jak pozwalała jej na to twarz, do momentu gdy niski, mrożący krew w żyłach głos nie zamknął jej ust kilkoma zdaniami:
- Odejdź, śmiertelniku. Jeśli cenisz swój nędzny żywot, nie zbliżaj się.
Mimowolnie otwarła ściśnięte powieki, czując coraz większy popłoch. Jegomość przed nią nie brzmiał na zbyt uszczęśliwionego jej przeprosinami, a wręcz był to głos pełen gniewu i jakby.. ..dziwnej groźby?
Aparycja osoby przed nią była co najmniej tak przerażająca jak jej ton. Blada twarzy, poprzerzynana bliznami, ciemne oczy, płonące żarem rodem z piekła. Tyle wystarczyło, żeby na dziewczynę opadł paraliżujący strach. Dlaczego wszystko sprzysięga się przeciwko niej? Dzisiaj miała tylko znaleźć przyjaciół na dobre i na złe i wdrożyć się w algorytm tej szkoły, a w tym momencie stoi oko w oko z demonem w ludzkim ciele.
Cofnęła się nieznacznie, spotykając za sobą tylko zimną ścianę, w kontekście rozmowy wdychając tylko głęboko powietrze.
Demon ciągle stojący przed nią, dodał tylko, skonsternowany:
- Powiedziałem, odejdź! Tylko głupiec nie ucieka przed potęgą Pana Tego Świata Gudhama Tanaki!
W końcu jakby komunikat dotarł do świadomości Moni. Stanęła pewniej na drżących nogach, ostatni raz krzywo się uśmiechnęła, dodała przelotne "Przepraszam" i wymijając diabła w ludzkiej skórze pobiegła korytarzem do najbliższej damskiej toalety.
Sama do końca nie wiedziała co robi, dopiero po chwili, gdy już ciężko łapała oddech siedząc na jeden z muszli klozetowych, uzmysłowiła sobie co zrobiła. Właśnie uciekła przed typem, który mógł potencjalnie stać się jej kolegą. Może i był nieco przerażający i w ogóle, ale mimo wszystko był chyba człowiekiem, istotą będącą studentem tej szkoły, co oznaczało, że możliwe, że mógł być niezłym materiałem na znajomego, co w końcu prowadziło do ostatecznej, najboleśniejszej konkluzji:
- Właśnie straciłam najważniejszą szansę swojego życia! - wyszeptała, czując przemożną ochotę do pacnięcia się mocno w głowę. A teraz pewnie on myśli, że jest dziwna, wredna, może nawet niezrównoważona psychicznie, opowie o tym innym, co oznacza, że wszyscy w szkole dowiedzą się, że jest niespełna rozumu. Nie, żeby to nie była prawda, ale jednak nikt poza nią nie musiał o tym wiedzieć, prawda?
No, to teraz jej szanse drastycznie spadły poniżej zera.
Jedyne, co jej pozostało, to złapać tego gościa po lekcjach i wytłumaczyć sytuację. To mogła być ostatnia deska ratunku, chociaż nawet teraz może już komuś opowiadać o tym zajściu! Ale wcześniej go nie spotka, to pewne. Szkoła była za duża, by szukać w niej jednego studenta, zmieszanego z setkami innych uczniów.
Więc musi go znaleźć, jak najszybciej, wszystko wyjaśnić, może nawet zawiązać jakąś znajomość, przede wszystkim nie dać się zabić szkolnemu społeczeństwu. Właśnie tak!
CZYTASZ
Beautiful Creatures // Gundham Tanaka
FanfictionHope's Peak Academy.. ..miejsce, w którym najzdolniejsi nastolatkowie w kraju stają się nową nadzieją świata.. Ale oprócz swoich tytułów, egzotycznych aparycji i niesamowitych zdolności, są też ludźmi. Ludźmi, którzy się boją, tracą grunt pod nogami...