*godz. 14:17*
Hu Tao szła uliczką przy wodospadzie, do Liyue. Drzewa wiśni już kwitły; było biało i różowo wszędzie. Woda w strumyku płynęła spokojnie, tak cicho, że Hu Tao, która ma znakomity słuch prawie jej nie słyszała. Wchodząc do Liyue, widziała różne osoby: Nigguang, która wygłaszała swoje przemówienie na głównym placu, Beidou czyściła swój statek w porcie, Keqing popisywała się swoją wizją (electro). Ganyu z Chongyunem sprzedawała własnoręcznie robione niebieskie ciastka. Zhongli pił herbatę na balkonie swojego domu, Xiao jej najlepszy przyjaciel, rozmawiał z nieznajomą dla niej kobietą. Boo Tao poklepał Hu Tao po ramieniu, dając znać, że powinna też poznać tą nieznajomą. Nieznajoma była piękna: wysoka, potężna jak na kobietę, długie grube niebieskie włosy i jak widać poznała mniej więcej wszystkich w Liyue. Hu Tao podeszła troche bliżej Xiao i tej kobiety, nie wiedząc czy robi dobrze czy źle. Zbliżyła się na tyle, że jej przyjaciel zdążył ją zobaczyć, podbiegł do niej.
- Heej kochana! - biegnąc do niej wykrzyczał takie słowa.
- Dzień dobry Xiaosie, jak tam? Kim jest ta kobieta?
- U mnie wszystko znakomicie. Ta kobieta to Shenhe. Przypłynęła ze swojej wyspy - Enkanomiyi. - Wypowiedział te słowa, gdy byli na tyle blisko tej nowej kobiety, że ona to usłyszała.
- Hej Shenhe, jestem Hu Tao, miło Cię poznać. Zostaniesz z nami na Lampiony (Sylwester)? Będzie przepięknie. - Hu Tao, próbowała udawać miłą, ale w środku czuła kumulującą się zazdrość.
- Byłoby mi bardzo miło, tylko nie wiem czy przypadkiem w ten sam dzień nie mam statku powrotnego. - Kobieta odpowiedziała na jej propozycję mówiąc lekko - kłamstwem. Shenhe miała zamiar zostać w Liyue długo. - Xiaosiu, zapytasz się Chongyunka kiedy mam statek powrotny?
- Tak, jasne. Zaraz to zrobię. - Xiao najwidoczniej albo zakochał się w tej kobiecie młodszej od niego o 100 lat, lub uwarzał ją za przyjaciółkę.
- Przyjacielu, moglibyśmy porozmawiać w cztery oczy? - Hu Tao poprosiła Xiao.
Hu Tao i Xiao zostawili Shehne na głównej drodze, i się udali na schody od Banku Najwyższego w Liyuie.
- Wiem, że ona jest nowa i tak dalej, ale mam przez to wrażenie, że lubisz ją bardziej niż mnie. Jeżeli tak jest to poprostu to powiedz, nie zranisz mnie.
- Ooo, ale się zrobiłaś zazdrosna..~ - Xiao zaczął drwić z Hu Tao. - Oczywiście, że Cię bardziej lubię. Rozmawiałem z nią, tylko dlatego że Nigguang zechciała by ją oprowadzić i zapoznać z historią Liyuie.
- Xiao, udam się teraz do domu okej? muszę odpocznąć. - Hu Tao była bardzo zmęczona po podróży do Monstadtu i spowrotem.
*godz. 15:39*
Hu Tao leżała na swoim hamaku zawieszonym na statku Beidou. Co prawda, miała udać się do domu, ale zdecydowała, że wybierze się w odwiedziny do swojej dalekiej kuzynki. Z radia leciała piosenka aquilo - silhouette. Piosenka ta bardzo mocno pasowała do jej vibe'u:
Stood at the cold face..
Stood with our backs to the sun...
I can remember...Hu Tao przemyślała swoją przeszłość i teraźniejszość. Nie wiedziała co czuje tak naprawde do Xiao. Przyjaźń? Miłość? Zazdrość? Wściekłość? Naprawde nie wiedziała co czuje, i co powinna zrobić. Jej jedynym wyjściem z piekielnych myśli było zapytać się kogoś po dużu takich przejściach - Beidou. Beidou straciła całą swoją rodzinę w bitwie, przyjaciele okazali się toksyczni. Jej dom, pamiątki, po prostu wszystko co miała zniknęło lub zostało spalone. Dziewczyna w młodym wieku zaczęła pracować i pić. Udało jej się zapracować na barkę i własne pole, na który uprawia chmiel. Hu Tao podniosła się z hamaka i jeszcze przez chwilę wpatrywała się w pięknie zachodzące późnojesienne słońce.
- Beidou, mogłabyś mi coś doradzić?
- Tak, jasne, Tylko pozwól że jeszcze pójdę po kolejną butelkę rumu, i dla ciebie wina.
- Czy ty nie za dużo pijesz? To Ciebie wykończy.
- Nie słyszę co mówisz! Haha!
*godz. 18.04*
- Co ty robiłaś 2 godziny pod pokładem.. Ile ty tam wipiłaś.. Nie probuj mi teraz dać tego wina, bo mój humor popłynął do tej ✨Enkanomiyi✨.
- Ugh.. Ok. Coś ode mnie chciałaś tak?
- Tak, nie wiem co czuję tak naprawdę do Xiao. Gdy rozmawiał z tą Shehne, miałam wrażenie że jestem zazdrosna..
- Moim zdaniem powinnaś się zapytać Zhongoliego, nie mnie. Ja na kwestiach miłosnych się nie znam. To Zhongli stracił swoją żonę. - Beidou praktycznie zawsze miała rację.
*godz. 20.18*
Hu Tao wróciła do swojego domu - weszła po długich schodach, otworzyła masywne drzwi i weszła do części mieszkalnej swojego zakładu. 77. dyrektorka mieściła swój pokój na ostatnim piętrze, na poddaszu. Pyłki kurzu było widać w świetle księżyca. Boo Tao położył się do swojego hamaka i zasnął, jego właścicielka szukała jeszcze w swoim ozdabianym biurku akta śmierci żony Zhongoliego. Otwierała szuflady pokolei: pierwsza szuflada - pineski, ołówki, linijki. Druga szuflada - jakieś papirusy, mapy i mora w woreczku. Trzecia szuflada - pudełka, szmatki, łańcuszki. Dopiero w czwartej szufladzie znalazła akta śmierci paru osób w tym żony Geo Archona. Wzięła go, zbiegła po schodach na dół, przeszła przez drzwi prowadzące do biblioteki i właśnie tam znalazła Zhongoliego.
- Dobry wieczór, czy mogłabym porozmawiać z Tobą, o twojej żonie? I czy byś mogł mi coś doradzić?
- Zależy o co chodzi, jeżeli mam Ci opowiadać o Niej, to nie.
- Przyszłam dokładniej porozmawiać z Tobą o chemii którą czułeś do swojej żony. Nie jestem pewna, ale się chyba zakochałam.
- Jutro o dziewiątej w parku. Ok? Dzisiaj jeszcze muszę spotkać się z Childem. Ma mi pokazać nowe łuki.
- Ok. Do zobaczenia.
Zhongli podniósł się z kanapy i wyszedł tylnymi drzwiami biblioteki. Hu Tao została jeszcze przez chwilę w bibliotece, gdy miała już wychodzić nagle usłyszała skrzypienie drzwi. Weszła Shehne razem z Xiao. Hu Tao ukryła się za słupem podtrzymującym sufit. Z tego co zrozumiała, Xiao opowiadał o swojej wizji. Shehne napewno też chciała zdobyć wizję, ale Hu Tao wątpiła żeby Nigguang i Zhongli dali jej jakąkolwiek wizję. Nie ufała już przychodźcom, ponieważ gdy kilkaset lat temu przyszedł do Liyue Baizhu, człowiek "godny zaufania". Dostał wizję Dendro, i kilka dni po tym uciekł. Nikt go do tej pory nie znalazł. Hu Tao usłyszała ich kolejną rozmowę:
- Xiao, jak myślisz, jaka wizja do mnie pasuje?
- Shehne, każda wizja sama wybiera swojego właściciela, zależy to od tego jaki masz charakter, co przeszłaś.
- Hm, może racja. Wrócę już do domu, spotkajmy się jutro po śniadaniu na Placu Głównym.
Hu Tao zrobiła się wściekła. Czyżby Xiao zapomniał, że miał tylko oprowadzić Shehne? Dla Hu Tao wydawało się, że Xiao bardziej polubił Shehne niż ją.
Wyszła z biblioteki.