Właśnie przejechałam po ustach błyszczykiem z Avonu, gdy do łazienki weszła kelnerka. Jak się okazało, była dziewczyna Blake'a, Avery.
Uśmiechnęła się do mnie w lustrze. Wiedziałam, że był on jednak sztuczny.
--- A więc ty jesteś znajomą Blake'a?--- spytała.
--- Ta--- mruknęłam.--- Można tak powiedzieć.
--- Długo się znacie?--- zadała kolejne pytanie.
Powtórzyłam swoje wcześniejsze mruknięcie.
--- Och, pewnie dużo ci o mnie opowiadał--- zagruchała radośnie.
--- Hm, nie, raczej nie.
Avery zacisnęła zęby, zła. Jednak po chwili wróciła sztuczna Avery.
--- Pewnie był zajęty nauką. A może dzisiaj przyszedł tu, aby mi zrobić niespodziankę.
Jeszcze jedno słowo na temat mojego Blake'a, wariatko, a wybiję ci zęby.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze. Mojego? Nie. On nie jest mój. Nie może. Nie będzie. Nigdy.
--- Nie wiem--- kontynuowałam niechcianą jak dla mnie konwersację tym samym mrukliwym tonem.--- Spotkaliśmy się tu przez przypadek.
--- Ach, tak?
--- Tak.--- Poprawiłam fryzurę.--- Mam się spotkać z kolegą, a Blake się napatoczył przez przypadek.
Uśmiechnęła się, tym razem z ulgą i złośliwością.
--- Postanowił dotrzymać przez chwilę towarzystwa takiej sierotce jak ty? Czy aby na pewno go nie zaprosiłaś?
Zacisnęłam z irytacją zęby.
--- Kto kogo rzucił?--- spytałam nagle.
Miała zdezorientowaną minę.
--- Co?
--- Kto kogo rzucił?--- powtórzyłam. Tym razem ja się złośliwie uśmiechałam, widząc jej konsternację na twarzy.--- Blake, prawda? Powiedział, że już ze sobą nie jesteście.
Jej usta stały się cienką kreską.
--- Powiedział tak?
Kiwnęłam głową, w końcu się do niej odwracając.
--- Tak, tak właśnie powiedział. A teraz powiedz otwarcie, czego chcesz. Nie owijaj w bawełnę.
Zrobiła krok w moją stronę.
--- Chcesz wiedzieć, czego chcę? Widzę, jak on na ciebie patrzy, i jak ty patrzysz chwilami na niego. Widać, że wpadliście sobie w oko. Ale on jest mój. Jak tylko zrozumie, że popełnił błąd, wróci do mnie. Dobrze by było, gdybyś nie mąciła mu dodatkowo w głowie, więc możesz się usunąć.
Co za...
Parsknęłam z niedowierzaniem.
--- Dziewczyno, czy ty słyszysz siebie? Nie masz szacunku dla własnej osoby? Jeśli on ciebie nie chce, to ja na twoim miejscu bym odpuściła, wiesz? Znajdź takiego, który faktycznie cię chce i cię pragnie.
Syknęła na mnie z nienawiścią.
--- Kim ty jesteś, żeby mnie oceniać?!
Zanim zdążyłam odpowiedzieć drzwi do łazienki się otworzyły i wszedł przez nie Blake, mówiąc:
--- Ashley to bardzo mądra osoba, która ma rację. Odpuść, Avery. Tak będzie najlepiej.
--- To jeszcze nie koniec--- warknęła, odpychając go na bok i wybiegając z pomieszczenia.
Patrzyłam przez chwilę za nią, po czym przeniosłam wzrok na Blake'a. przyglądał mi się z mieszaniną zadowolenia, ciekawości i dumy na twarzy.
Speszyłam się.
--- O co chodzi?
Uśmiechnął się leniwie.
--- O nic.
Zaczęłam się wiercić niespokojnie.
--- Hej!--- krzyknęłam w końcu, zdziwiona.--- Dlaczego jesteś w damskiej łazience?
Rozejrzał się dookoła i wzruszył obojętnie ramionami.
--- Nie pierwszy raz. I pewnie nie ostatni.
O mało mi szczęka nie opadła.
--- Słucham?--- spytałam głupio.
Podszedł do mnie i palcem pogładził mój policzek.
--- Powiedziałem, że nie pierwszy raz jestem w miejscu przeznaczonym wyłącznie dla dziewczyn--- założył mi kosmyk włosów za ucho--- i pewnie nie ostatni.--- Uniósł brwi, a ja się zarumieniłam, gdy w końcu dotarł do mnie sens jego słów. Wątpię, żeby był w damskiej łazience dla zakładu.
--- Żartujesz sobie?--- Ale Dan też tak robił...
--- A co? Twój chłopak nigdy do ciebie nie przyszedł, gdy długo ciebie nie było?
Czy on potrafi czytać mi w myślach?
--- Czy ty potrafisz czytać mi w myślach?--- spytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
Zaśmiał się szelmowsko.
--- Może--- odparł wymijająco.
Skrępowana przestąpiłam z nogi na nogę.
--- Wiesz, ja już pójdę.
Zastąpił mi drogę.
--- Och, a gdzie?
--- Nie wiem, może do... o, już wiem. Na trening pójdę.
Pokręcił głową i nie przepuścił mnie, gdy chciałam koło niego przejść.
--- Dlaczego? Nie możesz ze mną posiedzieć i jeszcze trochę porozmawiać?
Zagryzłam wargi, a jego wzrok natychmiast na nich wylądował.
--- Po prostu muszę pilnować, aby utrzymać formę. Inaczej będę to tyłu.
--- Przepraszam za Avery--- powiedział nagle.--- Nie wiem, dlaczego ona taka jest.
--- Może dlatego, że jesteś ciachem opakowanym w dżinsy i motocyklową kurtkę?--- zasugerowałam, za późno uświadamiając sobie moje słowa.
Błysnął zębami w szerokim uśmiechu.
--- Ach, naprawdę dziękuję.
Znowu spróbowałam koło niego przejść, ale zamiast się wydostać zostałam uwięziona pomiędzy ścianą a jego niesamowitym ciałem.
--- Przestań--- mruknął.
Przełknęłam.
--- Uch, co mam przestać?--- spytałam słabo.
--- Uciekać.
Położyłam dłonie na jego piersi, aby go odepchnąć, jednak zatonęłam w jego głębokich, zielonych oczach.
Pochylił się w moją stronę i musnął moje wargi swoimi. Westchnęłam, niezwykle zadowolona z jego delikatnego dotyku i zacisnęłam palce na jego koszuli. Powtórzył ten gest, to muśnięcie, a moja kontrola wisiała na włosku.
--- Blake--- wyszeptałam.--- Powinniśmy przestać.
Zamarł wpół gestu.
--- Słucham?--- spytał zdumiony.
Przełknęłam.
--- Powinniśmy przestać--- powtórzyłam.--- Ledwie się znamy i jesteś bratem bliźniaczek. No i muszę już iść.
Zacisnął zęby, ale bez słowa się odsunął. Poszłam do drzwi.
--- A tak poza tym--- dodałam rzucając mu kpiące spojrzenie--- łazienka? Poważnie?--- Przechyliłam na bok głowę.--- Jeśli nadal ci zależy, żeby mnie poderwać, to się zastanów nad sztuką uwodzenia. Zasługuję na coś lepszego niż całus w damskiej łazience.--- I wyszłam, nie oglądając się za siebie, nawet gdy usłyszałam pożegnanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/36393739-288-k884707.jpg)
CZYTASZ
Miłość według czarownicy ✓ [DO KOREKTY]
ParanormalAshley to czarownica o jasno ustalonych zasadach. Już od najmłodszych lat marzyła, aby mieć rodzinę, którą stworzyłaby ze swoim partnerem duszy. Jednak przez klątwę rezygnuje ze szczęścia sądząc, że lepiej będzie, jeśli Blake, jej partner, ucierpi p...