— Od razu ostrzegam, że moi znajomi mogą być trochę... ekscentryczni. Jakby co to potakuj i niczemu się nie dziw. — Matthew odchrząknął i spojrzał gdzieś w bok. Sam nie wiedział, dlaczego tak się stresował. Rea była jego najlepszą kumpelą od dzieciństwa. Wyjście na imprezę nie powinno stanowić żadnego problemu. Mimo to czuł, że pocą mu się dłonie. Ukradkiem wytarł je w spodnie.
— Postaram się nie uciec z krzykiem. — Puściła do niego oko. Wbiła ręce w kieszenie bluzy.
Uśmiechnął się do niej. No tak, to w końcu Rea. Nie miał się zupełnie czego obawiać.
Odgarnął włosy z czoła i wyciągnął dłoń przed siebie. Natychmiast ukazał się przed nimi czarny wir energii. Razem wkroczyli w portal.
Wylądowali niedaleko miejsca imprezy. Pożegnanie lata odbywało się na polanie. Wokół ogniska zdążyła się już zgromadzić spora grupa osób. Dotarły do nich śmiechy i wesołe okrzyki powitalne, gdy wkroczyli w krąg światła rzucany przez wesoło trzaskający ogień.
— Matt! — Natychmiast obok pary pojawiła się niska, piegowata dziewczyna. Chwyciła chłopaka pod ramię i wzbiła się w powietrze, by być na jego wysokości. Za jej plecami trzepotały cienkie niczym u kolibra skrzydła. — Już myśleliśmy, że się zgubiłeś! — Przeniosła spojrzenie czarnych, głębokich oczu na Reę. — A to kto?
— To Rea. — Matt niezgrabnie wskazał na przyjaciółkę, próbując wyplątać się z objęć. — Rea, poznaj Trixie.
— To ta sławna Rea? — Trixie przechyliła głowę i skupiła całą uwagę na nowej koleżance. — Ta sama, o której gęba ci się nigdy nie zamyka?
— Miło poznać. — Rea ze śmiechem wyciągnęła przed siebie rękę. Dziewczyny wymieniły uścisk dłoni.
— Mnie również, jak najbardziej! — Pixie zachichotała. Puściła ramię chłopaka i odleciała w stronę ogniska. — Hej, halo, towarzystwo! Matt przyszedł! I przyprowadził słynną Reę!
Rea rzuciła Mattowi na wpół rozbawione, a na wpół pytające spojrzenie spod grzywki. Blask ogniska rzucał na jej blond włosy pomarańczowe smugi. Wyglądała wręcz nieziemsko.
— Mówiłem, że są ekscentryczni — mruknął chłopak pod nosem, odwracając głowę. Nie chciał, by zauważyła, że się w nią wgapia. Chwycił ją za nadgarstek i pociągnął do reszty towarzystwa.
Kiedy już przedstawił kumpelę dosłownie wszystkim, usiedli na kłodzie niedaleko ogniska. Po drugiej stronie Rei ulokowała się oczywiście Trixie, która nie mogła przestać się w nią wgapiać jak w obrazek.
— To prawda, że jesteś wilkołakiem? — wypaliła w końcu.
W odpowiedzi Rea uniosła prawą dłoń. Paznokcie na kilka sekund zostały zastąpione przez pazury. Tyle jednak wystarczyło, by Trixie wydała z siebie okrzyk zachwytu.
— O rety! Pierwszy raz widzę na oczy prawdziwego wilkołaka! — pisnęła podekscytowana. — Gdzieś ty ją tyle przed nami chował? — zwróciła się z wyrzutem w stronę Matta.
— W lesie. — Wzruszył ramionami z uśmiechem. Co jakiś czas ukradkiem zerkał na Reę. Tak tylko, żeby się upewnić, że wszystko jest ok. W końcu sam ją tam przyprowadził, więc musiał dbać o komfort gościa, prawda?
— Nie jesteś z naszej klasy, nie? — zapytał ktoś inny. Rea pokręciła głową.
— Nie, chodzę do innej szkoły. Ale rocznik ten sam. — Wyglądała na zrelaksowaną.
— To jak poznaliście się z Mattem? — Trixie uwiesiła się na jej ramieniu. Pojęcie przestrzeni osobistej było dla niej obcym konceptem.
— Nasi rodzice znają się od lat. Praktycznie wychowywaliśmy się razem.
CZYTASZ
[Międzyżyciowe szorty] Chrząszcz i mandragora ✔
FantasyMatt zna Reę od zawsze - wychowali się razem, spędzali wakacje razem, podpalili pierwszą petardę razem. Jak jednak zakończy się ich pierwsze wspólne wyjście na imprezę? --- Krótki bardzo fluffiasty one shot z uniwersum Międzyżycia, który nie jest po...