The Night
Szedł sam, ciemną ulicą w chłodny, grudniowy wieczór. Zimno przenikało go do głębi. Miał na sobie tylko cienką kurtkę – nie był przyzwyczajony do takiej pogody. Tam, skąd pochodził było zazwyczaj dużo cieplej. Ścisnął kurczowo nieokryte dłonie. Przyśpieszył kroku.
Zima w Tokio jeszcze nigdy nie była tak mroźna.Powinienem przyzwyczaić się do tego chłodu, w końcu nie jestem tutaj od wczoraj.
Właściwie to był tu, na Ziemi od kilku miesięcy. Od kilku długich, wyczerpujących miesięcy.
Na samą myśl o nich robiło mu się jeszcze zimniej.
Szedł dalej. Jednak z każdym metrem czuł, że oddala się od swojego celu coraz bardziej. Nagle przystanął. Odetchnął głęboko czując jak przeszywający chłód wbija się mu, niczym ostrze noża, w cieple gardło.
Skręcił. Nie wiedział dlaczego nagle zmienił zdanie. Miał wrócić do swojego apartamentu, ukoić zszargane nerwy szklanką dobrego trunku. A może kilkoma szklankami. Ale, zamiast tego, tkwił tutaj, na tej zimnej i ciemnej ulicy. Sam ze swoimi natarczywymi i nieuporządkowanymi myślami.
Po chwili był już w jedynym miejscu, które z całego zatłoczonego i szybkiego Tokio, przynosiło mu spokój.
Dach jego dawnej szkoły. Miejsce słodkich wspomnień.
Stanął przy barierce, chłonąc obraz rozciągający się przed jego oczami. Światła miasta, odcinające się ostro od czarnego nieba, na którym tej nocy nie widać było gwiazd, hipnotyzowały go i skłaniały do refleksji.
Refleksji? Nie ma tu nad czym myśleć, idioto. Wszystko jest jasne.
W tę zimną, granatową noc wracał w myślach do wspomnień, które pomimo jego woli, rozgrzewały jego serce. Kilka obrazów przeleciało mu przed oczami. Jej roześmiana twarz, ciepłe dłonie trzymające parującą filiżankę kawy. Oczy, w których odbijała się jej piękna dusza.
Usiadł, wciąż kurczowo trzymając barierkę. Zimno nie przeszkadzało mu już tak bardzo. Wręcz przeciwnie – czuł, jak orzeźwia jego zaplątany umysł.
Spojrzał na jedną ze swoich skostniałych dłoni. Puścił paliczek barierki i rozluźnił palce, które wciąż pamiętały jej ciepły dotyk. Mimowolnie się uśmiechnął, przypominając sobie dzień sprzed kilku tygodni.
Usagi stała do niego tyłem, na tym samym dachu, na którym siedział teraz. Jej złote włosy powiewały wesoło na delikatnym wietrze, razem z białą, kusząco krótką sukienką. Miała odkryte ramiona. Chłopak podszedł do niej od tyłu, zachęcony odkrytą, ulubioną przez niego, częścią jej ciała. Objął ją mocno, zostawiając na jej ramieniu krótki ale zmysłowy pocałunek. Czuł, jak dziewczyna zadrżała od jego dotyku. Odwróciła się nieco, chcąc spojrzeć mu w twarz.
- Myślałam już, że nie przyjdziesz.
- A ja myślałem, że mnie znasz Króliczku.
Uśmiechnęła się delikatnie na jego złośliwość. Seiya odwzajemnił uśmiech, jednak dziewczyna spostrzegła, że coś było nie tak. Jego oczy się nie śmiały. Były... Zimne. Usagi przestraszyła się nieco. Położyła rozgrzaną dłoń na jego ciepłym policzku.
- Co się dzieje?
- Też chciałbym wiedzieć...
- Seiya... Wiesz, że...
- Wiem. Jestem bezsilny. Nic się nie da zrobić... I to doprowadza mnie do szału...
- Kochany... Chciałabym, żeby było inaczej.
CZYTASZ
night&evening
FanfictionUsagi musi wybrać pomiędzy dwiema osobami, które kocha najbardziej na świecie...