1.

71 10 0
                                    

   Mimo że był to pierwszy dzień tygodnia, cieszyłam się niezmiernie. Pogoda była cudowana. Szybko wstałam z mego łóżka i zaczęłam się ubierać. Gdy już m założyć na moją głowę czapkę i wybiec na dwór zatrzymała mnie moja ciotka

- Oh, Panienko - podeszła do mnie - gdzie ty się wybierasz tak wcześnie

- Ciociu, jest świetna pogoda chciałam chociaż wyjść na dwór zanim pójdziemy do pracy...

  Starsza kobieta westchnęła i popatrzyła na mnie jej zmęczonymi oczami. Wiedziałam dobrze jaka ona jest. Żyje z nią już parę lat. Kiedy chciałam już szykować się do pracy, przerwała mi.

- Panienko, ale tylko na chwilkę, dobrze? - wzięła parasol w rękę I pokierowała mnie w stronę dworu.

  Byłam bardzo szczęśliwa że mogę znajdować się na dworze. Ostatnio całe moje życie opierało się na pracy u jakiś starych dziadów. Pomińmy fakt że z większości tych miejsc zostałyśmy wyrzucone. Tylko dlatego że zgłosiłam jakiegoś 'księcia' który się zapędził.

  Kiedy poczułam nagle świeże powietrze, odetchnęłam. Czułam że to właśnie tam mogę odpocząć. Usiadłam na trawie i zaczęłam bawić się kwiatami mleczu które były obok mnie.  Kątem oka widzialam jak spanikowana była moja ciotka. Lekko uśmiechnęłam się do niej I kontynuowałam moja zabawę.

  Gdy zaczęłam powoli zbierać się aby wrócić do domu, zauważyłam w oddali jakiegoś chłopca. Poczułam nagle chęć zbliżenia się do niego. Więc wykorzystałam moment kiedy ciotka nie patrzyła i pobiegłam w stronę chłopaka. Szybko schowałam się za drzewem i obserwowałam co on robi. Był on sam, bawił się latawcem. Chłopak bym bardzo przystojny. Wpatrywałam się w niego tak długo, że aż nie zauważyłam że jego latawiec zaplątał się w drzewie.

  Zauważyłam jak nagle zrobiło mu się smutno. Jego mina spowodowała u mnie lekki uśmiech. Lecz gdy zaczął powoli się zbliżać spanikowałam i schowałam się za drzewem. Słyszałam jak okrążał drzewo aż nagle znalazł się przede mną. W tym momencie mogłam lepiej mu się przyjrzeć. Chłopak miał prześliczny kolor oczu. Na jego nosie znajdywał się malutki pieprzyk. Po paru minutach chłopak odsunal się ode mnie.

- Przepraszam Pannienke - lekko się zaczerwienił.

- Nic się nie stało Panie... I nie mów do mnie Pannienko - zaczęłam poprawiać swoje włosy - mów mi po imieniu dobrze? Y/N, Kim Y/N

- Ohh.. dobrze Y/N... ty też mów mi po imieniu... Sunghoon, Park Sunghoon. - chłopak lekko się uśmiechnął

- PANIE! GDZIE TY JESTEŚ PANIE !!! - nagle z oddali uslyszelismy krzyk

- Eh.. Y/N? - kiwnełam głową - wybacz ale muszę iść... spotkamy się jeszcze? Jutro, tutaj? O tej samej porze?

- Oczywiście, o Panie.. - zaśmiałam się

  Sunghoon uśmiechnął się I pobiegł w stronę mi nieznana. W tym pośpiechu zapomniał w swoim latawcu. Wzięłam go w ręce i schowałam do swej torby.

Przynajmniej mam jakiś powod aby znów się spotkać...  

_______________

Ogólnie książka ta będzie dopiero dalej dodawana po tym jak skończę tą z Jayem c:

Więc na razie dodaje taki prolog?

Dandelions | Sunghoon | Enhypen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz