Happy V-day

776 131 169
                                    

Ze specjalną dedykacją dla 900 obserwującego!

To nie tak, że Harry nie lubił walentynek. On po prostu nie rozumiał fenomenu komercyjnej miłości na jeden dzień. Mimo to Harry Styles należał do ludzi, którzy pragnęli spędzić z kimś ten zmaterializowany dzień i posłuchać zbyt wielu tandetnych komplementów. Harry Styles był w stanie to wszystko zaakceptować i szczerze się z tego cieszyć. Problemem była jedynie rzeczywistość i to, że nie miał spędzić czternastego lutego z kimś innym niż Bridget Jones w jego telewizorze. I wtedy pojawiał się Liam. 

- Mógłbyś choć raz przestać narzekać? - spytał zirytowany brunet, odstawiając na stolik puszkę piwa. Obrócił się i spojrzał na Harry'ego który siedział obok niego, sącząc coś zbyt słodkiego i gazowanego. 

- Nie narzekam, po prostu... 

- Narzekasz. - westchnął brunet. - Posłuchaj, bycie samemu w walentynki to nic złego. 

- Oh, nawet się nie odzywaj masz swoją super randkę, więc. - Harry uniósł dłoń i zatrzymał ją przed twarzą przyjaciela by go uciszyć. - Ja chciałbym, nie wiem pójść z kimś i tandetnie się bawić. Nigdy z nikim nie byłem w walentynki. 

Liam zmarszczył brwi. - A ten gość na studiach? Caspian? 

- Caspian. - prychnął. - Nigdy nie byliśmy razem, łączył nas tylko seks. Później się okazało, że miał dziewczynę i jakoś znów zostałem sam. - przebiegł palcami przez nieco poplątane loki. - A ty nie masz w zanadrzu jakiegoś wolnego geja? Albo kogokolwiek kto chciałby się upić w walentynki? 

Payne uśmiechnął się i bez słowa chwycił za puszkę z piwem. Czuł na sobie wzrok przyjaciela, który powoli umierał z zaciekawienia. Harry czasem był tak zabawny. Jego desperacja choć czasem była zdaniem Liama niezwykle irytująca w końcu mogła doprowadzić do czegoś dobrego. 

- Liam no... - jęknął chłopak ciągnąć bruneta za ramię. - Możesz przestać mnie ignorować? 

- Dobrze, już nie denerwuj się tak. Mam kogoś kto byłby bardziej niż zainteresowany randką zadowolony? - zatrzymał się na chwilę jakby miał powiedzieć coś niezwykle ekscytującego. - Powiem ci tylko, że się znacie. 

- Kto to jest? - spytał. - Liam to mi schlebia, ale nie wiem co na to Zayn... On też jest w to wplątany? - uniósł brew. 

- Czasem naprawdę zastanawiam się dlaczego się przyjaźnimy. - westchnął i dokończył swoje piwo. - Będę się już zbierał, szczegóły wyślę Ci smsem i tak masz jeszcze tydzień. 

~*~

Zgodnie z wiadomością, którą dostał od przyjaciela on i jego tajemnicza randka mieli się spotkać w miejscu, której nazwy Harry nie potrafił wymówić. Tydzień do tego przesiąkniętego miłością dnia minął mu niezwykle szybko. Skupiając się na pracy i swoim zbyt miłym szefie dał radę dotrwać do piątku i czternastego lutego. Sam do końca nie wiedział czego ma się spodziewać. Liam nie raczył powiedzieć niczego, poza tym że zna jego towarzysza na zbliżające się godziny. Wciąż zadawał sobie pytanie kim jest ten człowiek? 

Stał przed lustrem w swojej sypialni i zapinał małe guziki przy swojej koszuli. Przechylił głowę na bok i przejechał dłońmi bo błękitnym materiale. Satyna ładnie błyszczała w świetle zapalonych już latarni za oknem. Wyglądał dobrze, dobrze i odpowiednio do sytuacji więc uznał to za dobry początek. Ciasne spodnie opinały się na jego nogach uwydatniając jak na jego oko byt mały tyłek. Caspian nigdy nie narzekał i nikt inny. Wzruszył ramionami na tę myśl i przeszedł do łazienki i ułożyć swoje włosy. W głębi żałował, że je ściął, naprawdę lubił to jak wyglądały sięgając lekko za łopatki. Lubił gdy ktoś z kim miał szansę spędzić noc okręcał je wokół swojej dłoni i za nie ciągnął. W chwilach jak ta zdawał sobie sprawę, że jest niezwykle sfrustrowany i samotny skoro wspomina swoje wszystkie jednonocne przygody. 

Happy V-day ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz