Rozdział 11

290 27 10
                                    

- Ok. Wiec, co nowego? - mężczyzna uśmiecha się pogodnie.

- Nawet nie wiem od czego zacząć - wzdycham i chowam twarz w dłoniach.

- No dobrze. To może zacznij od swojego zadania domowego - odpowiada w zamyśleniu - Miałeś spróbować przelać coś na płótno. No i przemyśleć swoją relację z Sasuke - przypomina.

- Cóż...w pierwszej kwestii nic się nie zmieniło. Nadal nie mogę się przełamać - i taka jest prawda. Spędziłem długie godziny przed białym prostokątem i nic z tego nie wyszło.

- Nie zrażaj się. Nie od razu Rzym zbudowano - machnął lekceważąco ręką, jakby nie było to nic wielkiego. Na prawdę zaczynam lubić gościa - A co z drugą kwestią... - Nienawidzę jebanego cwela.

- Aaaaa! Nie chcę o tym gadać - zapadam się bardziej w miękkiej kanapie, spłatam ramiona i krzyżuję nogi w kostkach.

- Mój Boże, cała Twoje postawa aż krzyczy „odpieprz się" - śmieje się głośno, a ja otwieram buzie ze zdziwienia, wyglądając zapewne tak idiotycznie, jak to tylko możliwe - Nie musimy, jeżeli nie chcesz, ale myśle, że może zrobiłoby Ci się lepiej. W końcu nic co tu powiesz, nie opuści tego pokoju.

- Kurwa... - nawet powieka mu nie drgnęła - ...do czegoś...doszło... - mamroczę pod nosem.

- Jaśniej proszę - upił łyk wody.

- Ech...niech Ci będzie - poddaje się i zakrywam przedramionami oczy - Znajomi do nas przyjechali i zrobili mi powitalna imprezę. Trochę wypiliśmy. Graliśmy w jakaś idiotyczną pijacką grę, takie wyzwania No i trzeba było wybrać jedno, wiesz takie tam malowanie, albo jedzeni ogórków - nawet ja nie do końca rozumiem o co mi chodzi - No i po jakimś czasie Sakura wymyśliła, że albo ja będę całować Hinatę, albo Sasuke ją. No i... - zaciąłem się.

- Ach! Pamiętam takie gry. Przez jedną z nich musiałem zapuścić włosy i tak zostało do dzisiaj - jego anegdotka nieco mnie rozluźnia.

- No i ja się wkurzyłem. Nie spodobał mi się pomysł, że oni mieliby się przelizać. Ale i jemu nie pasowało, żebym ja i Hinata...ech...ostatecznie atmosfera się zjebała i wszyscy poszli. Wtedy zaczęliśmy się przytulać... jeżeli mam być szczery to ja się do niego pierwszy... i zanim się zorientowałem, on mi obciągnął a ja mu zwaliłem - nadal zero rekacji, tylko ten delikatny uśmiech.

- Jak się z tym czujesz?

- A jak myślisz? - chowam twarz w dłoniach - Rano udawałem, że za dużo wypiłem i nic nie pamietam.

- Co na to Sasuke? - jego brew wędruje do góry.

- Cóż... szczerze mówiąc, myśle że tego nie kupił. Powiedział, że zaniki pamięci zaczynaja wchodzić mi w nawyk i wyszedł w zadziwiająco dobrym nastroju.

- Wiec po co kłamać? Może powinieneś po prostu z nim pogadać? - sugestia niezła, nawet sam o tym myślałem, ale...

- Boję się. Sam nie wiem co o tym myśleć. Ja nie chce być gejem. Rozumiesz? Nie chce. Kurwa, jestem takiem tchórzem. Nie miałam nawet odwagi spotkać się z tą kobietą...Kushiną. Ani z Karin. Ona jest dla mnie jak matka, nie? W końcu tylko ona wykrzesała z siebie na tyle empatii, żeby mnie przegrani. Boszyyy Nie mam na to wszystko siły... - wstaje i podchodzę do okna. Jakiś pies sra właśnie na chodnik, a jego właściciel niezbyt subtelnie sprawdza, czy ktoś go obserwuje, po czym zostawia minę i odchodzi.

- Poczekaj chwilę. Możesz powiedzieć coś więcej? Może zaczniemy od Twojej kuzynki? - przytakuję bezwiednie.

- Nigdy nie była kochającym opiekunem, ale dbała żebym nie chodził brudny i głodny. Długo zastanawiałem się, dlaczego właśnie zdecydowała się mnie przygarnąć. Kiedy podrosłem, zrozumiałem, że naciskał ją jej mąż, bo dawało im to pozytywny odbiór w środowisku, a on wtedy wspinał się po stopniach politycznej kariery - podchodzi obok ale staje na tyle daleko, za nadal czuję się swobodnie - Kiedy poszedłem na studia, nasze kontakty znacznie się osłabiły, ale pamietam, że kiedyś nawet przyjechała do mojego akademik i ...

- Naruto? Wszystko Ok? - jego słowa docierają do mnie jak z za grubej szyby.

- Co? - spoglądam na niego nieprzytomnie.

- Pytałem, czy dobrze się czujesz. Nagle zamilkłeś. Nie wyglądasz tez najlepiej. Chcesz się położyć? Jesteś blady jak ściana - ręką wskazuje mi kierunek, ale potrząsam przecząco głową.

- Ja. Ja mieszkałem w akademiku. Była niedziela, bardzo wcześnie rano. Przyjechała, niezapowiedzianie. Była na coś wkurwiona. Chyba na mnie, jak zwykle. Wparowała do mojego pokoju, krzyczała, że taki gówniarz jak ja, nie ma prawa zabraniać jej spotykać się nawet z samym papiezem - przerywam, nie wiedząc czy chcę mówić dalej.

- W porządku Naturo. Jesteś tu bezpieczny. - nawet nie wiedziałem, że potrzebowałem to usłyszeć.

- To był ostatni raz, kiedy ją widziałam twarzą w twarz. Kiedy zobaczyła mnie i ... i Sasuke... razem w łóżku, wpadła w szał, rzucała we mnie wszystkim, co tylko wpadło jej w ręce. Sasuke chciał ją powstrzymać, skrępował jej ręce nad głową i przyparł do ściany. Wtedy ... - patrzę na niego, jakby on sam mógł wytłumaczyć, że to nie prawda - ... ona nie wiedziała, że to on. Ugryzła go w szyję, Boże tam było tyle krwi. Jak to zobaczyłem coś we mnie pękło. Rzuciłem w nią szklanką, rozbiła się na jej ramieniu. Musieliśmy pojechać do szpitala, bo po kilku chwilach Sasuke stracił przytomność... Czy to się na prawdę wydarzyło? Czy to tylko moja wyobraźnia? Nic nie rozumiem - zamyślił się na chwilę.

- Uważam, że tylko rozmowa z osobami, które brały w tym udział, da Ci pewność - przerywa mi gestem dłoni, kiedy chce wejść mu na słowo - Nie od razu. Kiedy poczujesz się gotowy - uśmiecha się pokrzepiająco - Głowa do góry, myśle że to wielki przełom na drodze do odzyskania Twoich wspomnień. Dzisiaj dajmy już temu spokój.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Amnezja - SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz