Zanim zaczniecie czytać, chcę poinformować, że pomysł na ten shot wziąłem z mojego ff, gdzie jedynie nadmieniłem o tej sytuacji. Uznałem, że tutaj rozwinę tą sytuację, bo czemu nie.
Więc jeśli nie zrozumiecie jakiejś rozmowy, to nie przejmujcie się.PS. Nie umiem pisać innych shipów niż llorumi, więc to zapewne będzie kicz, więc proszę o wyrozumiałość xd
*******
POV Kai
- Mam nadzieję, że lubisz wędrówki po górach - spytałem, uświadamiając sobie, że zaplanowałem to wszystko, bez mówienia jej. Że mogłem nie trafić w jej gust. Zacząłem się obawiać, ponieważ nie chciałem tego zepsuć. Nie mogłem tego zepsuć. W przeciwnym wypadku nie mógłbym spojrzeć jej w oczy. Ani nikomu innemu.
- Nie jest to dla mnie ulubiony sposób spędzania wolnego czasu, ale widoki jakie można oglądać bardzo często mnie przekonują do tej aktywności - powiedziała, a ja poczułem jak kamień spada mi z serca. Jeszcze mam szansę - Dlaczego pytasz? Czy to jest to, o czym nie chciałeś mi mówić?
- Po części - zaśmiałem się zakłopotany - Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Takie ciekawsze spędzenie dnia - Kai uspokój się i patrz na drogę, bo zaraz nas pozabijasz i tyle będzie z twoich planów.
- Ha wiedziałam. Dziwnie się ostatnio zachowywałeś i zaczęłam już snuć dziwne domysły, o co może chodzić, ale uspokoiłeś mnie. Dobrze, że jednak wzięłam te rzeczy o których mówiłeś - oznajmiła uśmiechnięta. Jak ona pięknie wygląda, gdy się uśmiecha...
- KAI DROGA... - krzyknęła, a ja od razu oprzytomniałem i skupiłem się na drodze, szybko wracając na odpowiedni pas. Dobrze, że nic nie jechało, bo nawet nie chcę myśleć co by się stało.
- Ja wiem, że jesteś podniecony tymi górami, ale może nas chociaż tam dowieź - powiedziała, trochę przestraszonym głosem, normując oddech. Brawo Kai, rób tak dalej, a możesz się zapomnieć o swoim planie.
- Wybacz rozkojarzyłem się - powiedziałem, w pełni skupiając się na drodze.
*
Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Odziwo nie było tak dużo samochodów i były jeszcze wolne miejsca parkingowe, jednak miałem cichą nadzieję, że ludzi będzie mniej. No trudno.
- Trochę tu dużo ludzi - stwierdziła Sky, wysiadając z auta.
- No trochę jest, ale już nic nie zrobimy - oznajmiłem i podeszedłem do bagażnika.
Leżały w nim dwa plecaki turystyczne, jeden mniejszy, a drugi większy z dwoma śpiworami, oraz średnich rozmiarów torba. Z namiotem dla ścisłości. Zabrałem większy plecak i torbę, podając mniejszy czerwonowłosej.- Nie pomóc Ci? - spytała, śmiejąc się, gdy miałem problemy z plecakiem.
- Dam radę... Dobra mam.
- A w tej torbie co jest?
- Niespodzianka - powiedziałem, zamykając samochód, po czym złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę bramy.- Jest dość sporo szlaków, więc może uda nam się, że tak powiem uciec do ludzi - zauważyła, poprawiając kucyka - Choć czarne szlaki odpadają, bo nie dasz rady z tym plecakiem.
- Dałbym radę bez żadnego problemu - rzuciłem udając obrażonego, co wywołało nasz wspólny śmiech - Ale mam już wybrany szlak.
- Czy jest coś czego nie zaplanowałeś? - spytała, splatając swoje ręce na piersi.
- Kilka rzeczy - odpowiedziałem podchodząc do mapy i wskazując jej szlak, którym będziemy wychodzić - Ale początek mam zaplanowany, żeby wszystko inne wypaliło.
- W takim razie prowadź przewodniku - zaśmiała się i ruszyliśmy na szlak.
**
Szliśmy ścieżką wiodącą przez las. Byliśmy sami i miałem ogromną nadzieję, że tak pozostanie. W koronach drzew dobiegały ćwierkania ptaków, układające się w melodie oraz szelesty wydawane przez niewielkie zwierzęta.
- Pięknie tu - odezwała się Sky - Muszę przyznać, że Ci się udało.
- Bardzo mnie to cieszy - powiedziałem, podchodząc do niej bliżej i szepcząc na ucho - Ale to jeszcze nie wszystko.Po jej szyi przeszedł lekki dreszcz, a ja złożyłem na jej policzku szybkiego buziaka.
- Teraz to naprawdę nie mogę się doczekać - oznajmiła, zatrzymując się, po czym to ona mnie pocałowała.- Ale będziesz musiała - oznajmiłem ruszając dalej - Ale obiecuję, że się nie zawiedziesz.
- Muszę ci przyznać, że to był dobry pomysł, żeby wyrwać się z miasta i odetchnąć. Zwłaszcza po tych wszystkich wydarzeniach. Trzymasz się jakoś?
- Daję radę - oznajmiłem - Teraz jest łatwiej niż wtedy, ale jednak wciąż wydaje się to trudne do pojęcia. To Lloyd zawsze trzymał drużynę razem, a teraz, gdy go nie ma, nie wiem co będzie. Zresztą sama widzisz, że rozdzieliliśmy się. Już teraz wszystko się sypie.
- Nie sypie - zaprzeczyła - To normalne, że każdy potrzebuje chwili dla siebie. Każdego to zabolało i każdy musi sobie z tym poradzić. Jedni mają ciężej, inni lżej. Zresztą wiesz o tym.
- Wiem, wiem. Myślisz, że się trzyma?
- Myślę, że tak. Jest silna i da radę. Potrzebuje tylko o wiele więcej czasu. Tak samo jak Misako, Wu i Garmagon.***
Po kilku godzinach spokojnego marszu zaczęliśmy się zbliżać do miejsca, gdzie miał się odbyć finał całego mojego planu. Im bliżej celu byliśmy, tym bardziej się stresowałem. Bałem się, że to zepsuję, że sobie nie poradzę, ale wystarczyło, że spojrzałem na jej rozpromienioną i piękną twarz, i od razu ogarniał mnie błogi spokój.
Gdy nareszcie wyszliśmy z lasu, ujrzeliśmy przed sobą sporych rozmiarów polanę, w samym środku której mieściło się małe jezioro o przepięknej, turkusowej wodzie. Cała polana była porośnięta przeróżnymi kwiatami, co dodatkowo upiększało całe miejsce. Po drugiej stronie jeziora znajdował się niewielki wodospad, wypływający ze zbocza góry.
- Tu jest przepięknie - Skylor podeszła nad brzeg kamienistej plaży i zaczęła wpatrywać się w zachodzące słońce muskające swoimi promieniami jej twarz.
Pomyślałem, że teraz będzie odpowiedni moment, że teraz albo nigdy.
Sięgnąłem do kieszeni drżącą ręką. Moje serce zaczęło walić jak zwariowane i miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Uspokoiłem się nieco, gdy palce wyczuły niewielkie pudełeczko ukryte w odmętach kieszeni spodni.Teraz albo nigdy.
- S-Sky? - słowa z ogromnym trudem przechodziły mi przez gardło. Bałem się. Bałem się tego co może się teraz stać. Tego, że się ośmieszę, że powiem coś nie tak. Tego jak ona zareaguje.
Uklękłem na jedno kolano starając się zapanować nad sobą i w tym momencie dziewczyna się odwróciła, stając jak wryta, i zasłaniając usta oraz nos dłońmi.- S-Sky ja - w głowie miałem totalną pustkę i nie potrafiłem wydusić z siebie nic sensownego. Dodatkowo mój żołądek był ściśnięty jak nigdy. Musiałem się jednak wziąć w garść - Chcę żebyś wiedziała, że przy tobie czuję się najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Gdy jestem z tobą przestaję myśleć o czymkolwiek i kimkolwiek innym. Jesteś dziewczyną z moich snów i nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie, dlatego - otworzyłem pudełeczko, w którym znajdował się srebrny pierścionek - Skylor Chen czy uczynisz mi to szczęście i wyjdziesz za mnie?
W oczach Sky zaczęły się zbierać łzy, a ja miałem nadzieję, że to łzy radości.
Czas w którym oczekiwałem na jej odpowiedź dłużył się niemiłosiernie i już zaczęło mi się wydawać, że to wszystko na marne, gdy nagle...- Tak - zawołała, po czym rzuciła się na moją szyję - Tak.
Poczułem jak ogromny kamień spada mi z serca i ponownie zaczynają do mnie docierać wszystkie bodźce z otoczenia.Po chwili Sky oderwała się odemnie, a cała jej twarz była we łzach. Łzach szczęścia. Założyłem jej pierścionek na palec, a ona przetarła swoją twarz, po czym złączyła nasze usta w pocałunku.
- Kocham cię Sky - powiedziałem, gdy oderwaliśmy się, z powodu braku powietrza.
- Ja ciebie też Kai.
CZYTASZ
Ninjago ~ Zbiór Wszystkiego
FanfictionJak można się domyśleć z tytułu, będzie to miejsce na moje drobiazgi, prośby od czytelników, one shoty i tak dalej.