Ten dzień od początku zaczął się tragicznie. Moja pierwsza lekcja była z klasą 8a, nienawidziłam ich. Denerwowali mnie samym tym, że przebywali ze mną w jednym pomieszczeniu.
Otworzyłam salę i wpuściłam do niej grupę rozbawionych nastolatków. Zaczynając od alternatywek a kończąc na klasowych klaunach. Z całego serca nienawidziłam tej klasy.
Powolnym krokiem weszlam do sali zamykając za sobą drzwi. Usiadłam przy biurku i wyjęłam plik kartek. Naprawde nie miałam ochoty mieć lekcji z tymi idiotami.
- Przepraszam za spóźnienie - do pomieszczenia wbiegł Olek ciężko dysząc.
Aleksander czyli największy frajer i przegryw jakiego znam. Wypuściłam głośno powietrze wykręcając oczami i powiedzialam:
- Wpisuję ci spóźnienie, powinieneś w końcu przestać się spóźniać, mamy taką samą długość do szkoły, czyż nie?
- Tak, jasne - odpowiedział zmęczony.
Boże jak ja mam ochotę wpisać im wszystkim uwagi za to że żyją. A temu rozwydrzonemu dzieciakowi pospisywać spóźnienia i nieobecności od góry do dołu tak, żeby przez to nie miał szans nawet zdać.
*
W końcu kończyłam już swoją ostatnia lekcję dzisiejszego dnia. Zaczęłam pakować wszystkie swoje materiały do mojej torby i miałam już opuścić sale, ale otwierając drzwi ktoś na mnie wpadł, przez co znalazlam się na podłodze. Już miałam zbluźnić tego ucznia i wypisać mu uwagę, lecz okazało się, że wcale to nie był uczeń. Był to Robert, osoba, która skradła moje serce. Mimo iż miałam kochającego męża, czułam się ograniczona, Robert był inny - przystojny, dobrze zbudowany... po prostu idealny.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że patrzyliśmy się na siebie od dłuższej chwili. Ja w jego oczy, natomiast on skanował mnie swoim wzrokiem. Wyciągnął dłoń do mnie bym podniosła się z drewnianej posadzki. Od razu ją złapałam i znalazlam się naprzeciwko jego. Żadne z nas się nie odzywało oboje patrzeliśmy sobie w oczy. Ja co jakiś czas spoglądałam na jego ciemne usta.
Nie wytrzymałam i po prostu wypiłam się w nie. Niespodziewanie mężczyzna oddał mój pocałunek napastując swoim językiem mój własny. Przyciągnęłam go do siebie za te jego idealnie przycięte włosy jeszcze bliżej siebie. Kiedy nam obu zabrakło tchu, oddaliliśmy się lekko od siebie.
Po chwili Robert ponownie pieści moje usta tymi swoimi, jeszcze mocnej niż przed chwilą. Znów się ode mnie odsunął, lecz tylko na moment, by zamknąć drzwi sali na klucz. Podszedł do mnie tak, że nie było między nami żadnej przestrzeni. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, które mocno ścisnął i jeszcze bardziej przyciągnął do siebie. Oplotłam swoje nogi wokół jego pasa, a on ruszył w kierunku biurka, na którym mnie posadził.
Łapie go za koszulkę i przyciągam do siebie całując. Jego ręce z pośladków wślizgują się pod moją koszulke i prowadzą ku górze. Gdy jestem już bez T-shirtu oddala się i patrzy na moje ciało uśmiechając się na koniec.
Tym razem to ja pozbyłam się jego koszulki i od razu wzięłam się za odpinanie guzika jego spodni .
- Powiedz proszę, że jesteś przygotowany - wyjęczałam wprost w jego usta przez to, jak jego ciało oddziaływało na moje.
Zanim jego już odpięte spodnie opadły mu do kostek, wyjął z tylniej kieszeni prezerwatywę. Wsunął palce pod ramiączka mojego biustonosza opuszczając je bezwstydnie. Pozwolił, żeby ze mnie spadł i mogl go dorzucić do reszty naszych ubrań leżących niechlujnie na podłodze.
Obejmuje mnie i przyciąga do siebie tak, że jego nagi tors dotyka moich piersi. Oboje wciągamy gwałtownie powietrze. Ciepło naszych ciał sprawia, że nie mam ochoty się odsuwać. Nasze podniecenie jest bardzo odczuwalne, atmosfera nagle zgęstniała. Miałam wrażenie, że znajdujemy się w najmniejszym pomieszczeniu świata podgrzewanym do czerwoności.
Zrzuca ze swoich stóp buty, a wraz z nimi na ziemię opadają jego spodnie. Ja również zrzucam swoje buty i pomagam mu zdjąć swoje spodnie.
Robert zaczyna wyznaczasz pocałunkami szlak w dół mojej szyi. Czuję wyraźnie na skórze jego ciepły oddech. Odchylam głowę do tyłu i cicho jęczę.
- Nie masz pojęcia, jak na mnie działasz - szeptam.
- Ohh, chyba jednak mam pojęcie - odpowiada zasysając lekko skórę mojej piersi.
Jego jedna reka znajduje się pod gumką moich majteczek.
- Zdejmij je - mówi głosem tak niskim, niemalże nieznoszącym sprzeciwu pociągając tym samym za ich gumkę.
Nie musi mi powtarzać, szybko wykonuje jego polecenie w czasie gdy on ściąga swoje bokserki. Czułam się przy nim jak mała dziewczynka. Byłam pod jego kontrolą. Podobało mi się to.
Jego wzrok wręcz mnie pożera, lecz wcale mi to nie przeszkadza. Rozdziera zębami opakowanie prezerwatywy. Kładę ręce na jego ramionach i niewinnie przyciągam do siebie kiedy on ją nakłada. Ledwo wytrzymywał, było to po nim widać. Czy aż tak na niego działam?
Ponownie tego dnia zaczynamy się całować. Łapie mnie za pośladki i lekko przyciąga do siebie. Jęczę wprost w jego usta na co lekko się uśmiecha. Jest zadowolony z okoliczności, do jakiej mnie doprowadził.
Dyszy prosto w moje usta po chwili rozchylając moje uda. Patrzy mi prostu w oczy, następnie wchodzi we mnie tak niespodziewanie i szybko, ze aż krzyczę. Nie zatrzymuje się, zanurza się we mnie coraz głębiej, aż wreszcie nie ma możliwości, byśmy mogli znaleźć się jeszcze bliżej.
Przeszywa mnie rozkoszny ból. Jęczę głośno, a on odpowiada mi tym samym ciężko oddychając. Jego usta jak i dłonie są wszędzie. Jest gwałtowny, zmysłowy, gorący, głośny a także zabójczo szybki.
Unosi głowę, dotyka ustami mojego ucha, potem zwalnia. Wchodzi we mnie, po czym całkowicie ze mnie wychodzi. Zamiera chwile w bezruchu przyglądając się mi. Znów we mnie wchodzi na tyle gwaltownie, ze jęczę z bólu który stopniowo zamienia się w rozkosz. Robi gwałtowne i pewne siebie ruchy. Wchodzi i wychodzi ze mnie na tyle intensywnie, że za każdym razem jęczę coraz głośniej.
Oboje głośno jęczymy, powtarza wszystko, mocniej, szybciej. Przy każdym pchnięciu jęczy. W końcu dochodze krzycząc głośno jego imię. Robert robi jeszcze kilka mocniejszych pchnięć po czym również dochodzi. Opiera się swoim policzkiem o moja skroń i dyszy głośno do mojego ucha, ja również dysze.
Nigdy dotąd czegoś takiego nie doświadczyłam. Nie wiedzialam, że seks może być taki intensywny. Taki dziki. Taki zwierzecy. Tak zmysłowy. Był idealny. Przy nim znowu poczułam się seksowna i pociągająca. W tamtym dniu uzależniłam się od tego uczucia. Od tamtego momentu on należał do mnie, a ja należałam do niego. Byłam tylko i wyłącznie jego.