To był zwykły deszczowy wieczór w lipcu. Mia leżała na łóżku w swoim małym pokoju na poddaszu. Słuchała muzyki obserwując krople deszczu które impulsywnie spadały na okna dachowe robiąc przy tym niesamowity hałas. Kiedy nagle ten nudny, spokojny moment przerwał straszliwe głośny płacz. Dziewczyna poderwała się jak poparzona , szybkim ruchem ręki wyciągnęła słuchawki z uszu. Wbiegła do pokoju swojej młodszej siostry. Poczuła straszny chłód na swoim ciele , wtedy zobaczyła otwarte okno.
- Już spokojnie Lili. Zamknę okno.
Powiedziała uspokajającym głosem do uroczej , rocznej dziewczynki o rudych włosach. Podeszła by je zamknąć.
-Widzisz? Już jest dobrze. Zwróciła się z powrotem do młodszej siostry poprawiając jej kocyk w łóżeczku. Po czym wyszła z pokoju gasząc światło.
*
Mia zeszła do kuchni po jogurt, ale schodząc usłyszała rozmowę rodziców. Stanęła na schodach żeby się przysłuchać. Usłyszała coś o Nowym Jorku , o nowej pracy taty i przeprowadzce. Słuchając dalej wywnioskowała że rodzice chcą się przeprowadzić. Zbiegła na dół i wykrzyczała:
- Nie chce się przeprowadzać do Nowego Jorku!- Rodzice ucichli i spojrzeli się na nią pytającym wzrokiem.
-Tak podsłuchałam waszą rozmowę.- Wyjaśniła drżącym tonem.
-Skarbie.-Podjęła konwersacje jej matka.-Tata dostał prace w Nowym Jorku z dobrą pensją. Znaleźliśmy już dom.
-A co ze szkołą?! Przecież miałam iść do mojego wymarzonego liceum!- Mia była bliska histerii
-Możecie się wyprowadzać sami , ja zostaje tutaj w Londynie. Tu jest moje miejsce , znajomi i wymarzona szkoła! Dziewczynie łzy zaczęły lecieć po policzkach.
-Skarbie nie mamy innego wyjścia. Firma w której do tej pory pracował tata zbankrutowała . A w nowym Jorku jest bardzo dużo szkół , na pewno znajdziesz coś fajnego.-Ponownie odezwała się matka z trudem patrząc na cierpiącą córkę.
-Tu mam znajomych nie możecie mi ich odebrać! Po raz kolejny krzyknęła szlochając.
-Będziemy tu przyjeżdżać na święta do wujka Willa.-Objaśniła mama.
-Słuchaj dziecko, musisz to przemyśleć
Dziewczyna posłuchała tej rady i udała się na górę.
*
Mia jeszcze długo dochodziła do siebie. Przez jej głowę tłoczyło się ogrom myśli, ale jedna z nich uderzyła w nią najbardziej- a co z Alexem?- Z Alexem znali się od przedszkola i nie wyobrażała sobie że już nigdy go nie spotka. W tym momencie ktoś zapukał do jej drzwi.
-Proszę.- Powiedziała ocierając łzy.
-Możemy porozmawiać?- Zapytała matka delikatnie zamykając drzwi za sobą.
-Jasne.- Odpowiedziała jednocześnie pociągając nosem i przyciągają do siebie małą poduszkę z zielono pomarańczowym nadrukiem żaby.
Matka Mii była zadbaną 39 latką . Pomimo wieku była obeznana w nowych trendach, a co najważniejsze pracowała jako bardzo szanowany psycholog dzięki czemu od najmłodszych lat wychowywała córkę na silną i niezalewną kobietę.
-Słuchaj wiem że to bardzo trudne ale przyzwyczaisz się. Za chwile kończysz szkołę i pójdziesz do liceum, zmiana otoczenia na tym etapie życia bardzo dobrze ci zrobi.- Janet- bo tak ma na imię matka dziewczyny- dalej próbowała przekonać nastolatkę do wyjazdu.
-A co z Alexem?! To mój najlepszy przyjaciel znamy się od dziecka nie mogę go tak po prostu zostawić!
-Skarbie, możemy porozmawiać z Anną- bo tak ma na imię matka Alexa- żeby przyjeżdżali do nas na wakacje. Wszystko da się jakoś załatwić, wystarczy włączyć pozytywne myślenie.- Uśmiechnęła się ciepło do córki i wyszła z pokoju.