Prolog

10 2 0
                                    

To był słoneczny dzień, i nic nie wskazywało na to aby coś strasznego miało nastąpić. Jechałam z rodzicami, a promienie słońca delikatnie ogrzewały mi twarz. Mój kot miauczał zestresowany podróżą, zresztą jak zawsze podczas jazdy samochodem. Dzisiaj mieliśmy zrobić dziadkom niespodziankę, ponieważ chcieliśmy ich odwiedzić w domu spokojnej starości, ale najpierw musieliśmy skoczyć do ich domu na wsi po parę ich pamiątek z młodości. Aby umilić sobie podróż postanowiliśmy zagrać w naszą rodzinną grę na takie okazje. Polegało to na tym, że jedna osoba opisywała coś napotkanego na drodze. Dzisiaj padło akurat na mnie, szybko wyjrzałam przez okno w poszukiwaniu dobrej rzeczy do wymyślenia zagadki. Wokół było wielkie pole rolnicze na którym rosła wysoka, złota kukurydza i uderzający w oczy żółcią rzepak. Przy drodze rosło kilka wysokich dębów i brzóz, a na niebie co jakiś czas wisiały małe, puchate obłoki. W pewnym momencie przed oczami mignął mi niespotykany, ubrany w coś na kształt sutanny strach na wróble. Już wiedziałam, co powiem, odwróciłam się w stronę rodziców i wtedy przed przednią szybą zobaczyłam dwa intensywne, białe światła pędzącego samochodu...potem zapadła głucha cisza i widziałam już tylko ciemność. Przestałam kontaktować się z rzeczywistością.


June miała wrażenie, jakby obudzono ją z bardzo długiego snu, ale na oczach miała ciemną opaskę. Z trudem zaczęła rozchylać powieki, ale natychmiast je zamknęła, ponieważ oślepiła ją mocna, biała lampa. Chciała się podnieść i zobaczyć gdzie jest, ale kiedy tylko spróbowała oprzeć się na lewej dłoni poczuła w niej ból i opadła na miękki materac. Obróciła głowę w prawo i zobaczyła wysoki stojak z podpiętą do niego kroplówką. Z przerażeniem odkryła, że drugi koniec rurki jest podpięty do jej ręki. Podniosła się na prawym ramieniu pomimo delikatnego bólu z powodu rozcięcia na łokciu i rozejrzała się wokół siebie. Znajdowała się na sali szpitalnej. Ściany były nieskazitelnie białe, a naprzeciw niej leżał chłopiec z zagipsowaną nogą. Lekarz, który stał przy nim, podszedł do June.

- Jak się czujesz?- zapytał

- Już trochę lepiej, ale bardzo boli mnie głowa i ręka, co się stało?

- Wjechała w was ciężarówka, wasze auto zostało całkowicie zniszczone...

- A gdzie moi rodzice? Są w innej sali?

- No...cóż...bardzo mi przykro, ale nie byliśmy w stanie ich uratować. Narządy twojej matki były zmiażdżone, a twój ojciec miał pękniętą czaszkę, a jego złamane żebra przebiły serce i płuca. Naprawdę bardzo żałuję, ale nie byliśmy w stanie dojechać na miejsce na tyle szybko na taką oddaloną od miasta drogę, obrażenia były tak duże, że nie byliśmy w stanie im pomóc. Zgon nastąpił na miejscu. Przykro mi...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 28, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Senna IstotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz