𝐈

56 5 0
                                    

Podążałam ścieżką w głąb lasu, znajdującego się za moim domem. Ciemne niebo zwiastowało na burzę, tak jak cisza wokół. Żadne pasemko wysokiej trawy nie poruszyło się, jedyne co słyszałam, to szelest kamieni i piachu pod nogami.

Przemierzałam drogę w szybkim tępię, ponieważ byłam już spóźniona na spotkanie w lesie ze znajomymi. Zo okazji piątku i gorącego, czerwcowego popołudnia, spotkali się w środku lasu przy rzece na świętowanie. Miał być alkohol i przyjemna muzyka, co skłoniło mnie - siedemnastoletnią Evans, do wyjścia z domu.

_________________

Dotarłam, na miejsce bezpiecznie. Pogoda jeszcze się nie popsuła, więc jedynie przywitałam się ze znajomymi i sięgnęłam po kubeczek i nalałam sobie do środka białego wina.

Kochałam pić alkohol, brać używki i sex. Byłam grzeczną dziewczyną, przynajmniej sprawiałam takie wrażenie. Mimo surowych rodziców, starałam się wszystko ukrywać, a wychodziło mi to perfekcyjnie.

- Ładnie dziś wyglądasz Evans. - skomplementowała mnie Clara - dobra znajoma ze szkoły.

- Ty również. - uśmiechnęłam się, przyglądając się jej z zainteresowaniem.

- Bardzo lubię wasze grono. - wypowiedział Jacob, który był naszym liderem. To dzięki niemu cała grupa była tak zgrana.

- Miło to słyszeć. - odpowiedziała Clara

- Wiedzieliście, że Partridge zostawił Rose? - wystrzeliła Betty z świeżym newsem.

- Skąd takie rzeczy wiesz? - zapytałam, mało zaciekawiona.

- Właśnie Sara mi napisała. - wypowiedziała wpatrując się z przejęciem w telefon. - Byli uroczą parą. - mruknęła

- Między nimi było za mało fizyki i chemii. - odpowiedział żartobliwie Tom

- Przecież Rose była najbrzydszą laską z całej szkoły, wiadome było że zerwie z nią przy pierwszej lepszej okazji. Ale szcun, bo i tak długo wytrzymał. - oznajmiłam pewnie, sięgając po zapalniczkę, żeby odpalić papierosa.

- Może i wyglądała jak noc listopadowa, ale widać było, że Louis ją kocha. -

No właśnie. Kim był ten cały Louis Partridge?
Miły kolega z klasy, będący pizdą, która boi się wypić łyka alkoholu przed osiemnastką, nie wspominając o papierosach. Myślę, że nie wie co to dobry seks i zabawa bo jest zwykłą pizdą, która umawia się z okropnymi dziwkami z naszej szkoły, żeby po miesiącu je zostawić. Nie interesowałam się jego życiem, ale w szkole było o nim głośno. Umawianie się z ulanymi laskami ze szkoły to jego atrybut. Sam może i był przystojny, ale jego reputacja była już dawno poniżej przeciętnej.

- Obstawiam, że teraz zacznie zarywać do Victorii. - zaczęłam

- Mamy jeszcze gorszą kandydatkę, nie wiem czy o niej pamiętasz? - oznajmiła rozbawiona Clara.

- Zostaw Emily w spokoju. - zaśmiałam się, co zrobiła również Clara.

- Wkurwia mnie ta przemądrzała dziwka. - wymamrotałam Tom.

Emily była pewną sibie szmatą, która miała swoje dwie inne ściery, którymi skanowała każdego, kto obok niej przechodził. Jej wywroty oczami czasem sprawiały, że chciałam ją zamordować, a kiedy się odezwała, chciałam skręcić jej kark. Była cholernie ładna, ale przez charakter zebrała reputację szmaty i od tej pory dla każdego jest chodzącą irytacją.

- Jeszcze rok i będziemy wolni. - stwierdził Jacob.

- Na całe szczęście. - podsumował Tom

Czas leciał niemiłosiernie. Po kwadransie zaczęło strasznie wiać, a już wtedy wiedzieliśmy co się szykuje. Czym prędzej spakowaliśmy alkohol do torby, szczelnie go zamykając, aby nic się nie wylało i zaczęliśmy zbierać plastikowe kubeczki, wylewając ich pozostałości na ściółkę. W mgnieniu oka rozpadało się tak, że ledwo siebie słyszeliśmy. Szum ogromnego deszczu, który uderzał o podłoże zagłuszał wszystko, a my postanowiliśmy zwyczajnie uciekać. Zaczęliśmy biec ścieżką, która prowadziła do najbliższego schronienia.

Po jakiś dziesięciu minutach znaleźliśmy się już u mnie przed bramą. W pośpiechu otworzyłam furtkę kluczem, wpuszczając znajomych pierwszych. Zamknęłam ją i ruszyłam aby otworzyć im drzwi.

- Czy zawsze kiedy robię się delikatnie wstawiona, muszą dziać się tak pojebane akcje?! - wykrzyczała Clara, wchodząc do domu.

- Ty codziennie chodzisz wstawiona. - wytłumaczył Tom, dokuczając Clare.

- Bardzo zabawne. - zaśmiała się i ruszyła w stronę salonu.

- Właśnie przestało padać kochani. - zaczął rozbawiony Jacob - Wracamy? - zapytał, patrząc na nasze zdenerwowane miny.

- W lesie będzie mokro, a w bonusie zrobiło się zimno. - zadecydowałam - Spotkamy się jutro o osiemnastej nad jeziorkiem. -

- Alkohol nie może się zmarnować, w takim razie musimy się spotkać. - stwierdził Jacob, którego głos liczył się najbardziej.

________________________

Od ich wyjścia minęło pięć godzin. Właśnie leżałam na łóżku, przeglądając instagrama. Rodzice niedawno wrócili z pracy, co nie cieszyło mnie szczególnie. Bez nich czułam się swobodniej, ale nie miałam na nich wpływu. Sztywna rodzinka.

Podczas ich obecności wolałam nie wychodzić z pokoju. Znając charakter mamy doczepiłaby się do mojego (wyzywającego) stroju, a tata zacząłby pierdolić jak to nasza sąsiadka dobrze się uczy i że jestem do niczego.

Nie zbytnio się tym przejmowałam, bo miałam twardy charakter. Płakałam bardzo rzadko, nie pamiętam kiedy robiłam to ostatnio. Najprawdopodobniej było to po zerwaniu rocznego związku, czy coś podobnego.

Zmieniłam swoją pozycję na siedzącą, kiedy zauważyłam post Clary, która spędzała czas z innymi osobami niż nasza paczka. Z tego co pamiętam wszystkie te osoby, które były na zdjęciu: Victoria, Sara, Rose, Millie, Dave, Harry i Louis, były znienawidzone przez Clare. W szczególności interesowała mnie tam obecność Rose i Louis'a. Podobno zerwali, a wspólnie spędzali czas. To nie podobne do kurewsko wyjebanego charakteru Partridge'a.

W pośpiechu napisałam na grupie, co właściwie ćpała Clara, wysyłając screena posta.

___________________________

Krótki wstęp do książki kochani.

\__/- napiszcie coś jeśli przeczytaliście taki fragmencik

𝐌𝐲 𝓯𝓾𝓬𝓴𝓲𝓷𝓰 𝐟𝐫𝐢𝐞𝐧𝐝 | 𝔏𝔬𝔲𝔦𝔡 𝔓𝔞𝔯𝔱𝔯𝔦𝔡𝔤𝔢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz