Skylor Chen po zgodzeniu się na zostanie Ninją, od razu przeprowadziła się do klasztoru. Tam beztrosko mijały im dni na treningach, odkrywaniu nowych umiejętności oraz innych ważnych sprawach. Ale coś gnębiło rudowłosą. Nikt tego nie widział, prócz jej nowego chłopaka Kaia, który próbował - choć bezskutecznie - wyciągnąć od niej informacje. Po około tygodniu, stwierdził jednak, że to nie stres związany z przeprowadzką, tylko coś ją gryzie. Pewnego dnia, odważył się spytać o jej smutek.
-Hej Skylor... - wszedł po woli zostając we framudze. - Miły dzień, nieprawdaż? Taki słoneczny i...- nie dokończył swej wypowiedzi, bo jego ukochana mu przerwała.
-Nie owijaj w bawełnę. O co chodzi? - zapytała, wiedząc od razu do czego jej chłopak zmierza.
-No więc martwię się o ciebie. Od tygodnia zachowujesz się dziwnie. Jakoś... inaczej - rzekł Kai i spojrzał na nią wyczekując jej odpowiedzi.
-Nic mi nie jest - burknęła.
-Oh oczywiście, że coś ci jest! - jej chłopaka ponosiło, lecz chwilę później jego wzrok oraz ton głosu złagodniał. - Wybacz... Jeśli chodzi o to, że przez większość czasu byłaś samotna na wyspie Chena i nie potrafisz się otworzyć to ja to rozumiem. Też kiedyś taki byłem. Ja nie miałem w ogóle rodziców, a ty miałaś ojca tyrana. Nie wiem, co jest gorsze, ale wiedz, że zawsze mi się możesz wygadać - dodał.
Skylor nie wytrzymała i rzuciła się z płaczem w ramiona Kaia. Jej chłopak lekko zdumiony, tulił ją i głaskał po głowie. Po chwili jednak rudowłosa odsunęła się od niego i zwróciła do lustra.
-Przepraszam, nie powinnam płakać - powiedziała ze skruchą w głosie, ocierając łzy, które jeszcze płynęły po jej policzkach.
-Nie masz za co przepraszać, to normalne, że każdy płacze.
-Nie, nie ja nie mogę płakać.
-Kto ci tak powiedział?
-Chen i Clouse.
-Wybacz, jeśli Cię to urazi lub przywróci złe wspomnienia, ale co jeszcze ci mówili? Jakie było życie z nimi? - zapytał wreszcie.
-Nie ma sprawy. A więc... Do 5 roku było w porządku, ale potem jak zginęła moja mama. Było koszmarnie... Chen popadł w depresję, brał, pił i został alkoholikiem. Dotąd pamiętam, jak wracał z pracy pijany i mnie... bił. - odwróciła wzrok, widząc, że Kai patrzy na nią z przerażeniem. - Kiedy jednak miałam 12 lat, odkryłam, że mam moc bursztynu i Chen się tak ucieszył, że rzucił palenie oraz picie i traktował mnie nawet w porządku. Wtedy myślałam, że naprawdę mnie pokochał. Zaskoczę cię, skucha! Udawał, że mnie kocha i szanuje, żeby zyskać moje zaufanie i przez 10 lat oszukiwał. Później zorganizowano turniej żywiołów i kazał mi być szpiegiem. Że jako mu uwierzyłam, zostałam nim i... Znasz już resztę... - skończyła swą opowieść, a Kai patrzył się na nią z niemałym przerażeniem. Nie mógł w to uwierzyć. Przez 19 lat, to on uważał, że ma najgorsze życie na świecie, ale okazało się, że jego ukochana przeżywała prawdziwe piekło.
-Skylor... - już chciał powiedzieć jej jak bardzo koszmarne miała życie, ale przerwał mu dźwięk alarmu, co oznaczało, że jakiś bandyta panuje w mieście.
-Chodźmy! - rzekła rudowłosa, ciągnąc Kaia za rękę.
Wszyscy zgromadzili się wokół alarmu. Słychać był podniecony szept oraz entuzjazm. Po chwili głos zabrał Zane.
-Z moich baz danych wynosi, że kobieta w czarnym stroju, chodzi po ulicach Ninjago i niszczy wszystko co napotka na swojej drodze.
-W takim razie musimy ją powstrzymać! - krzyknął Lloyd i każdy pobiegł do swej maszyny. Jako, ż Skylor jeszcze swojej nie dostała, wsiadła do wozu Kaia.
Gdy dotarli na miejsce - a zrobili to w najszybszym tempie - stanęli przed tajemniczą dziewczyną. Czarna, postrzępiona u dołu szata, miotała się po podłodze, a kaptur zakrywał jej rude niczym lis włosy. Rękawy były trochę za długie. Nawiasem, mówiąc wyglądała, jak wyjęty z książki o Harrym Potterze, Dementor.
-Hej! Stój! - krzyknął Jay, próbując na niej mocy błyskawic, ale ona jednym ruchem dłoni zilustrowała przed sobą zieloną jak szmaragd tarczę.
-Myślicie, że możecie mnie pokonać? - zapytała, a następnie zaśmiała się złowieszczo. - Jesteście pewni? Ja nie, bo mam do załatwienia pewną sprawę, która nie cierpi zwłoki.
-Co ty od nas chcesz? - spytał Cole, szykując się do ataku.
-SPRAWIEDLIWOŚCI! - a'la Dementor wrzasnął i rzucił się na Ninja. Walczyli dzielnie, ale polegli już po kilku strzałach. Jeszcze przytomni inni mistrzowie żywiołu leżeli na ziemi. Wszyscy, prócz Skylor, która ostatkami siły podniosła się.
-Kim jesteś? - spytała, oddychając ciężko i nierówno.
-Jestem Rosaline. Rosaline Chen...

CZYTASZ
Tajemnica rodziny Chen
ActionCo by było, gdyby Skylor dołączyła wtedy do grupy Ninja, kiedy Kai jej to zaproponował? W tej opowieści mistrzyni bursztynu przyjęła ją i teraz zwalcza zło razem z innymi Ninja. Ale co będzie, gdy w mieście pojawi się nowy złoczyńca? Czy to wpłynie...