toksyczne małżeństwo

1.5K 113 57
                                    

...że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - Przysięga, która go zniszczyła.

_______________________________________

Małżeństwo Erwina i Gregorego owszem było idealne, ale nie dłużej niż kilka miesięcy. Z czasem starszy facet zaczął krzyczeć na siwowłosego o najmniejsze przewinienia. Wystarczyło jedno zbyt mocne trzaśnięcie drzwiami, a Erwin już dostawał za to największy ochrzan. Mijały kolejne miesiące, aż w końcu doszło do rękoczynu. Moment, w którym policjant uderzył go po raz pierwszy. 

- Chyba wyraziłem się jasno, że masz nie palić! - Wielka dłoń spotkała się z jego policzkiem. Brunet wymierzył mu silnego liścia w twarz. - Jesteś bezwartościowy!

Zwykła gilza z tytoniem nie mogła się pojawiać w jego rękach. Napady jak i wszelkiego rodzaju narkotyki już od dawna zostały przez niego odstawione. Mężczyzna nie chciał być wyniszczany psychicznie, teraz również i fizycznie. 

Psychika młodszego wraz z czasem stawała się coraz bardziej zniszczona, on sam zostawał uzależniany od męża. 

Dochodzimy do chwili, w której znajduje się pastor. Zadawanie pytań o dosłownie wszystko jest dla niego codziennością. Czy może iść do toalety? Czy może coś zjeść? Czy może iść spać? Erwin nie wychodził na zewnątrz, był całkowicie uziemiony w domu. Zwyczajnie Gregory mu na to nie pozwalał. 

Tęsknił za przyjaciółmi, tęsknił za swoją kobietą, tęsknił za dawnym życiem. Chciał wrócić do starego siebie. Nie miał jak, jego cechy zostały mu odebrane - pewność siebie, zachłanność, czy nawet wielkie ego. Tego już nie było. 

Erwin nie jest tym Erwinem jakim był parę lat wstecz. 

Stare wyróżniające go zalety zostały zastąpione strachem, bezradnością i brakiem poczucia własnej wartości. 

Chciał również wrócić do swojego poprzedniego nazwiska, nie chciał nazywać się "Monthana" i być kojarzonym z policją, pragnął być znowu "Knucklesem", szefem największej mafii w mieście. 

Jednak mógł jedynie o tym pomarzyć, wiedział, że Gregory się nie zgodzi na rozwód. Po za tym czy jego dawni przyjaciele go jeszcze pamiętają? Minęło dobre pięć lat od kiedy się nie widzieli, od kiedy napadli po raz ostatni razem na kasyno. Wtedy został też zamknięty w domu bez możliwości wychodzenia na dwór. 

- Co to za bałagan! - usłyszał młodszy z dołu. Nie minęło dużo czasu, aż funkcjonariusz znalazł się w pokoju małżonka. - Dlaczego tu jest taki syf?!

Brunet zaczął podchodzić do skulonego w kącie chłopaka. 

- Przepraszam! Zapomniałem posprzątać... - liść w twarz. - Na prawdę przepraszam...

W tym momencie do głowy Erwina wpadł pewien pomysł. Czuł, że w głębi siebie ma jeszcze choć trochę odwagi i chciał to wykorzystać. Wstał na równe nogi i całą swoją siłą uderzył męża. Starszy upadł na podłogę, a siwowłosy wybiegł z pomieszczenia. 

- Ty kurwo jebana! Nawet nie wiesz jak bardzo masz przejebane! - krzyczał prostując kolana. Natychmiastowo ruszył za "ukochanym". 

Dzisiejszego dnia nie zamknął budynku na klucz, więc Erwin uciekł gdzieś w miasto, a Monthana nie zdążył zauważyć nawet gdzie pobiegł. Jedyną opcją aby dorwać mężczyznę było skierowanie się na komendę i zgłoszenie zaginięcia. Tak też zrobił, udał się na Mission Row, a następnie zgłosił status pierwszy.

- sto pięć do wszystkich jednostek, Erwin Monthana zaginiony. Potrzebne wsparcie wolnych jednostek na poszukiwania. - ogłosił na radiu. 

- Chłop siedzi wiecznie w domu, nie wychodzi na miasto i nawet stamtąd go zawinęli? Nieźle Grzechu - na komunikatorze można było usłyszeć śmiech Dantego Capeli. 

toksyczne małżeństwo | morwin one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz