Koniec znajomości - prolog

17 0 0
                                    


26 godzin przed napadem...

12:00

stacja w pobliżu kasyna
Słuchaj Lucas- odezwała się Caroline - głowa akcji

Caroline. Ciemnoskóra dziewczyna z piegami, miała kręcone włosy i ubierała się jak bizneswoman, nie wiem po co ale niby do zmyłki. Jest Twarda i ciągle przygotowana na jakieś wydarzenia. Nie podoba mi się jej styl do napadów. Czyli krótkie planowanie i szybka akcja. Raz już przez to straciliśmy przyjaciela...co ja gadam, był draniem bez emocji. Był skuteczny ale niemiły i bezuczuciowy.

-Jesteś nam potrzebny, kogoś w końcu trzeba do pomocy przy łamaniu szyfrów.
Pamiętaj że jesteś w tym najważniejszy. No może nie jak my ale nadal, potrzeba speca od sejfów.

Już z lekką irytacją Lucas odrzekł

-no dobra ale pod warunkiem że nie ani razu nie pociągnę za spust...

na co się wtrąciłem- no chyba cię pojebało, na cholerę będzie nam laluś w środku bitwy z policją a może nawet oddziałami specjalnymi. Bierzesz broń i nie ma zlituj się.

Lucas, młody był, miał krótkie brązowe włosy uczesanie do tyłu i okulary. Zawsze taki lekki i słaby, strasznie mnie to irytowało ale nie było innego speca od zamków i dobrej mowy. Ech...z gębą niewyparzoną jest naprawdę dobry.

-Zamknij się bo chyba zapominasz- przemówiłem mu ze spokojem
-Nie to ty o czymś zapominasz może i jestem młody ale nadal jestem lepszy od ciebie i w walce, i w strzelaniu więc do mnie nie podskoczysz.

No i jestem ja. Anthony, 18 lat, czarne średniej długości włosy, brązowe oczy, noszę okulary korekcyjne. Ubrany w czarne jeansy i w fioletowa bluzę a pod nią pistolet na wszelki wypadek. Wiem że jestem dla niego chamski ale należy mu się. Ten nerd często aż za bardzo papla przy alkoholu.

Do kłótni wtrąciła się Carolina i wszystko zaspokoiła. I spytała:
-Anthony pamiętasz pla-
-Tak pamiętam, ja ogarniam pojazd a ty broń, Lucas ma przyjrzeć się kamera i ochronie. Niech tego nie spieprzy. Wystarczająco już mamy problemów.
Po czym wtrącił się Lucas
-Dobra, nie zagrzej się poetyku, bo jeszcze napiszesz złego coś o mnie w tym swoim głupim dzienniczku.

Jeśli widzisz to co napisałem to wiedź że możesz się pierdolić.

Wolałem siedzieć cicho i zakończyć ta sprzeczkę, szczerze miałem go dosyć jak na jeden dzień.
-Czyli wszystko jasne, widzimy się jutro o 14:00 trzymajmy się planu i nic nie zawiedzie.

5 godzin i 45 minut do napadu
Następnego dnia 8:15
Bogata dzielnica-parking

Dobra jakie auto chcecie, szybkie,wytrzymałe i ładne- mówiłem sam do siebie. Po dłuższym szukaniu znalazłem. Bentley Continental GT, piękny i zarazem wytrzymały...oraz bogaty ale to mniejsza. Żeby go "pożyczyć" musiałem od znajomego pożyczyć pewien sprzęt. Czyli niby gameboy, który łamał szyfr... Wogóle po co to mówię przecież i tak wiem jak to działa. Szybko uciekłem z miejsca zdarzenia, strąciłem tablice rejestracyjne i zaparkowałem w miejsce spotkania o 13:30 i zaczniemy napad.

Nie mogę się doczekać tych pieniędzy. Czekając na resztę skoczyłem. Do fast fooda i kupiłem burgera z frytkami oraz milkshake'a. Czas dłużył się niezmiernie ale znalazłem jakiś serial i tak się wciągnąłem że nie zauważyłem że już minęły 3 godziny.

Dostałem od "szefowej" wiadomość
-kup strój dla zmyłki i maski. Byle jakie tylko żeby były-.
-no okej- odpisałem i pojechałem Bentleyem do sklepu. Miałem problem z wybraniem co kupić ale wreszcie kupiłem jakiś szary garnitur za niską cenę i poszedłem na pieszo do sklepu z maskami. Kupiłem dwie białe maski hokejowe i jedna czarną. Do wyróżnienia. Po tym wróciłem do auta, i zajechałem tam gdzie trzeba.

Czas na napad...
Podziemne parkingu
Caroline przyniosła trzy pary uzi i m416. A Lucas rzekł "5 kamer, jeden ochroniarz i trzech kasjerów" uwierzyliśmy mu

To co gotowi? Powiedziała z podekscytowaniem szefowa.
-oczywiście!- odpowiedzieliśmy.

I tu się zaczął początek końca

Ja prowadziłem a Caroline i Lucas siedzieli z tyłu. Podczas jazdy minęliśmy pojazd policyjny i "o kurwa" było blisko. Szefowa i Nerd sprawdzali czy wszystko jest przeładowane lub działa. Na parkingu założyliśmy maski. I jedna okazała się nie potrzebna
-jak pozwoliłaś mu zostać w aucie a nam ryzykować życie! Pogięło cię!- powiedziałem to stanowczym tonem bo coś tu nie grało i nie wydawało się normalne.
Na co Caroline odpowiedziała z przekonaniem
-tak on zostaje a my wchodzimy-
Nie byłem pewien co do tego ale wolałem zostawić te przemyślenie dla siebie
-no dobra chodź, idziemy-
Szefowa wchodzi pierwsza ma na sobie płacz by nikt nie wiedział o co chodzi. Ja tuż za nią, trzymałem rękę na pulsie i pilnowałem by nikt nie zgrywał bohatera.
-witam panie... Przeczytawszy plakietkę na koszuli, kontynuuje Sean mam dla ciebie ofertę nie do odrzucenia.
-o czym pani mówi- odrzekł ze zdziwieniem
To jest napad i ani waż mi się ruszyć- krzyknęła a ja wyciągnąłem karabin i zacząłem strzelać w sufit. Po tym akcie od razu było słychać syreny od policji
-skurwesyn nas wydał, mówiłem że coś nie gra. Jebane zabawy-
Policja nie patyczkowała się. Kiedy zerknąłem na Caroline to dostałem kulkę w plecy. Nic nie czułem ale widziałem. Jak szefowa się poddaje a ten parszywy drań uśmiecha się i żegna ją...oraz mnie.....słowami błogosławieni niegodziwi zasną po dzisiejszej obławy, dobranoc przyjacielu. Po czym przycelował do mnie i spytał
-Ostatnie słowa?
-Pierdol się. A on zaśmiał się i zastrzelił mnie w głowę.

----<>---------------------------------------------------<>----
Legenda
Zakrzywione pismo-tekst poboczny
Pogrubiony tekst - Przemyślenia

Opowieści z PiekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz