Od razu wstałem i zauważyłem że jestem na jakimś szczycie, po szybkim uspokojeniu, poszukałem najbliżej osoby która wiedziała by coś na temat tego miejsca. I się udało, spotkałem jakąś dziewczynę, wyglądała na bardzo zmęczoną ale może jeszcze będzie komunikować.
-Przepraszam, wie pani gdzie jest Hl. Moqeyes.
Od razu po zadaniu pytania poczułem jej ostry wzrok który ocenił mnie w 3 sekundy
-Słuchaj, nie mam czasu muszę iść do domu, po prostu idź dalej, a znajdziesz
Dziwka - powiedziałem cicho
-Spierdalaj - usłyszałem od niej
Nigdy nie lubiłem takich ludzi
Przez nią tułałem się przez około kwadrans, dopóki nie zaczepił mnie jakiś starszy pan
- Młodzieńcze, czego ty tak szukasz?
Z zakłopotaniem odpowiedziałem
- ulice Hl Moqeyes, podobno jest tam jakiś hotel, czy to prawda?
-Ah oczywiście, coś czułem że jesteś tu nowy. I jeszcze masz na sobie ciuchy z krwi- po czym zaczął się śmiać...(nie wiem co było w tym śmieszne ale okej, po całym swoim wywodzie i historii w końcu powiedział gdzie powinienem iść)
- Musisz chłopcze udać się na lewo, następnie prosto tak około z 400 metrów i na końcu skręcić w prawo. Wtedy już zobaczysz Hotel, wyróżnia się on dużym neonem "Granit" będzie czerwony, licząc że jest wieczór dziwię się że sam tam nie dotarłeś.
- Dobra dobra, dziękuję za pomoc - odparłem z zażenowaniem.
Po drodze zauważyłem piękno tego miasta, ile barów, domów i rozmaitych sklepów. Wszystkie były w jednolitym odcieniu białego, taki jednak bardziej szary ale nadal biały, nie wiem nie znam się. Już w połowie zauważyłem wielki budynek, z czerwonym neonem, po zbliżeniu się mogłem przeczytać nazwę
"Hotel Granit"
[Budynek miał z 5 pięter, jako jedyny miał czarny kolor ze złotymi detalami oraz czerwonymi szybami. Wejście było wykonane z granitu, a drzwi były z czarnego dębu, wszystko wyglądało bardzo ładnie i byłem ciekaw, po co mnie chcieli tutaj]
Po wejściu przez drzwi moje oczy ujrzały wielkie lobby z żyrandolem, czerwoną sofą oraz kominek wykonany z cegły. Byłem za bardzo zamyślony aż nagle recepcjonistka spytała z lekkim uśmiechem
- Czy w czymś mogę pomóc? -
Spojrzałem na nią i chciałem odpowiedzieć ale jej wygląd zabrał mi dech w piersiach
- Halo? Jest tam kto?
-eeee tak, przepraszam, dostałem kartkę z adresem waszego hotelu
- Yhm, proszę mi podać tą kartkę - po czym wstała z krzesła i wyciągnęła przed siebie rękę.
Podałem jej kartkę i od razu poszła na zaplecze, ja w tym czasie czytałem gazetę. I odkryłem że jest w piekle rok 1960.
(Zrozumiałem już wtedy dlaczego ludzie tak dziwnie się na mnie patrzyli)
Po dłuższym czasie wyszła ona z drugą osobą. Po plakietce szef, od razu zrozumiałem że jest coś ważnego.
-Witam nazywam się Luccy. Jak ty się nazywasz?
-Eeeee....Jack.
-A nazwisko?
-Na razie zostańmy przy imionach
-Jak chcesz. Jestem właścicielką tego miejsca, ważniejsze osoby ode mnie powiedziały żeby się spodziewać mężczyzny, który i się zjawiłeś, zakwaterowanie masz w pokoju "D32" Proszę się rozgościć i czuć jak w domu... Albo raczej jak w pracy bo nie będziesz tutaj mieszkał za darmo, jutro z rana powiem ci wszystko-----------------------------<_>--------------------------------
-Luccy
Ma brązowe oczy oraz wystawały jej rogi zza czarnych, kręconych włosów, była dosyć wysoka i lekko otyła. Widać to było przez to że nosiła spódnice oraz obcisłą białą koszulę, nie wyglądało to za estetycznie ale to jej wola. Wydawała się na bardzo, Bardzo poważniejszą niż sekretarka.
A jeśli już o niej mowa
-Sekretarka
Miała mniej więcej 20 lat, miała lekkie piegi, oraz szeroki uśmiech, wydawała się na pozytywną. Ubrana była w czarnym smokingu i czerwoną koszulą. Najbardziej jednak zdziwiły mnie okulary przeciwsłoneczne w pomieszczeniu-----------------------------<_>--------------------------------
CZYTASZ
Opowieści z Piekła
AdventureAnthony wraz z ekipą planują skok na bank, lecz coś przebiega nie po ich myśli. Co czeka ich później piekło czy odkupienie . Przeczytaj a się dowiesz