Siedziałam na tej spróchniałej ławce już jakieś pół godziny. Przede mną rozciągała się popękana, asfaltowa droga. Cały czas czekałam na odpowiedni moment. Nasłuchiwałam, przyglądałam się. Żaden z nich nie jechał wystarczająco szybko. Z każdego z nich kierowcy dziwnie się na mnie patrzyli. Jakby chcieli powiedzieć ,,a ty co, gówniaro, siedzisz sama w takim miejscu?".
Nienawidzę ich. Ogólnie nienawidzę ludzi. Dlaczego nie spotkałam jeszcze nigdy chociaż jednej osoby, która przejmuje się swoimi sprawami, a nie osób, których nawet nie zna. Przez nich sama się taka stawałam. Ale dobrze, że finalnie tak się nie stało. Chyba nie mogłabym wytrzymać sama ze sobą.
Nie, że teraz mogę.
Nienawidzę też ciszy. Takiej ciszy, która jest głośna. Takiej ciszy, kiedy chcesz zostać sam, choć na chwilę odcięty do wszystkiego, aby wszystko sobie ułożyć w głowie. Bo wtedy ta cisza zabija od środka. Najpierw niezauważalna, a z czasem robi się nawet głośniejsza od płaczących bachorów. Taka cisza zabija. Nie pozwala skupić myśli, skoncentrować się.
Nienawidzę wielu rzeczy na tym świecie. Z jednej strony nienawidzę samotności, a z drugiej nienawidzę z kimś przebywać. Nienawidzę się starać, ale zarazem za bardzo mi zależy. Nienawidzę nudnych, zdrowych relacji, ale jednocześnie nienawidzę ciągłego tkwienia w tych toksycznych.
I do czego to wszystko prowadzi? Do miejsca, w którym się znajduję. Siedzę tu, na brudnej, starej ławce naprzeciwko drogi. I czekam. Czekam na odpowiedni moment. A kiedy już słyszę długo wyczekiwany przeze mnie dźwięk, podnoszę swoje ciało, tak abym stała i powolnie podchodzę do znaku drogowego.
Czekam.
Nagle zza zakrętu wyjeżdża czarny, sportowy samochód. Już czas. Nie będę tęsknić.
Za niczym.
Za żadną z przeżytych chwil na tym pojebanym świecie.
Za nikim.
Za nikim z osób, które tu poznałam. Albo okazywali litość albo kompletnie nic.
Czekam, aż samochód się zbliży. A kiedy już to robi, z całej resztki sił, która mi pozostała, biegnę.
Ostatnie, co pamiętam, to to jak kierowca stał nade mną. Przerażenie w ciemnoniebieskich oczach. Telefon w trzęsącej się dłoni. Krew na jego palcach, kiedy tylko mnie dotknął. Ten obraz zapamiętam chyba do końca swojego życia.
Bo wiedziałam.
Wiedziałam, że to niestety jeszcze nie koniec.
***
Jak wam się podoba? Byłam bardzo podekscytowana, żeby w końcu wam się tym pochwalić. Miłego wieczoru!

CZYTASZ
Addiction
Short StoryKsiążka zawiera wulgarne słownictwo i sceny nieodpowiednie dla osób poniżej 16 roku życia. Opowiadanie o nastolatkach popełniających poważne błędy, zmagających się ze zbyt wieloma problemami, jak na swój wiek. O nastolatkach wpadających w uzależnien...