1

579 32 397
                                    

- Dlaczego mi to robisz Levi?! - Ari nie potrafiła powstrzymać krzyku. Nie mogła zrozumieć tego, co właśnie się dzieje.

- Dlaczego chcesz mnie zostawić? Dlaczego właśnie teraz? Mówiłeś, że się nami zajmiesz, obiecałeś mi to!

- Będziesz musiała nauczyć się żyć beze mnie. - odpowiedział jej cicho.

***
Troska

Nie chciała tego. Bała się. Wiedziała, że to się tak skończy, że ich związek nie ma przyszłości. Najsilniejszy Żołnierz Ludzkości i ona - zwykła dziewczyna. Niewyróżniająca się niczym. Jej drobne ciało nie nadawało się na Zwiadowcę i wiedział to każdy, kto choć raz na nią spojrzał. Była delikatna, jak przebiśnieg, który poczuł pierwsze cieplejsze promienie słońca, jeszcze zanim dobrze zniknęły pozostałości po zimie. Ale co jej pozostało, kiedy straciła wszystko? Nie miała niczego, ani nikogo, a Korpus Zwiadowców przyjmował desperatów z otwartymi ramionami.

Mało kto chciał poznać ją bliżej. A przecież miała w sobie tyle determinacji i wewnętrznej siły, jakiej wielu mogło jej pozazdrościć, gdyby tylko chcieli ją dostrzec. Jak ten przebiśnieg nie bała się mrozu nocy, tylko parła naprzód wbrew przeciwnościom, zwiastując ludziom wiosnę.

Chyba właśnie to Kapitan w niej zobaczył. Nie chciał, żeby kolejny żołnierz daremnie stracił życie za Murami, więc wykorzystał jej determinację, by trenować ją osobiście. Dobrze pamiętała każdy trening z nim spędzony. Każdą wylaną łzę, pot, każdego siniaka i skaleczenie. Ale pamiętała też, jak opatrywał jej rany, jak tłumaczył, gdzie popełnia błędy i jak może je naprawić. Widziała w jego oczach rosnącą dumę z jej postępów. Widziała również coś więcej. Coś, czego nie mógł dostrzec nikt inny, nie będąc tak blisko niego. Ona też się zmieniała.

Był surowy. Zimny wręcz. Ale to tylko fasada, pod którą kryła się troska o swoich żołnierzy. Troska o nią. Nie powiedział jej tego wprost. Nie wtedy. Kiedy wyruszali na jej pierwszą wyprawę za Mury była przerażona, ale wiedziała, że będąc z Kapitanem w oddziale i po szkoleniu jakie jej zafundował, może czuć się bezpieczna. Była pewna swoich umiejętności. Niestety, żywi tytani to nie kartonowe makiety. Byli o wiele trudniejsi do pokonania, niż jej się wydawało.

Do siedziby wróciła ranna, po tym, jak tytan zamachnął się, próbując ją złapać, tym samym zrywając linki. Upadła z niemałej wysokości. Nie wiadomo było, czy z tego wyjdzie.

On jednak nie tracił nadziei. Wiedział, że ta mała i delikatna osoba posiada w sobie ogromną siłę. Wiedział, że wróci. Czuł to. Pragnął tego. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Musiał przecież z nią porozmawiać, musiał jej powiedzieć coś ważnego, coś... Czego nie powiedział nikomu w swoim życiu. Ale wiedział, że ona jest wyjątkowa. Zawsze się podnosiła, zawsze szła naprzód, nie zwracając uwagi na to, co mówili o niej inni. Że się nie nadaje, że zginie na pierwszej wyprawie. Nie! Tak nie będzie!

- Ari...

Obowiązki Kapitana nie pozwoliły mu czuwać przy niej cały czas, choć bardzo tego chciał. Nie wiedział, co go do niej tak ciągnie. Nie potrafił nazwać tego, co działo się w jego głowie, kiedy o niej myślał. O tym, że mogło jej się coś stać. Dlatego odwiedział ją kiedy tylko mógł. Pomimo ciszy nocnej zakradał się do sali w skrzydle szpitalnym, w której leżała. Żadna pielęgniarka nie odważyła się go stamtąd przegonić. Nie mówił nic. Tylko czuwał. Patrzył czy równo oddycha, pilnował, czy nie dostaje gorączki. Po prostu był.

Troska.

Tak, troszczył się o nią. Była mu bliska, choć nie wiedział dlaczego.

Przebiśnieg - Levi x OC Oneshot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz