Przyszła cicho, znienacka ...

568 15 2
                                    

Kochani, powieść zostanie wydana, dlatego zostawiam Wam tutaj tylko dwa rozdziały. Po więcej zapraszam do pełnej wersji wydanej.

********************

Kiedy to się stało? Pytam sam siebie patrząc na wystraszoną, obitą gębę Gajewskiego. W którym momencie mojego życia przekroczyłem tę cienką granicę pomiędzy dobrem i złem, pomiędzy światłem i ciemnością, pomiędzy normalnością a zezwierzęceniem? O ile przyczyna tego gdzie tu jestem jest dość oczywista, o tyle sam sposób przebycia tej drogi napawa mnie obrzydzeniem do samego siebie. Kiedy stałem się takim bezwzględnym, pozbawionym uczuć człowiekiem potrafiącym zabijać z zimną krwią? Czy mam jeszcze prawo nazywać się człowiekiem? Kiedy upadłem tak nisko?

Owszem Gajewski to gnida i jego śmierć będzie tylko pożytkiem dla społeczeństwa, ale kto mi dał prawo aby decydować o czyimś być albo nie być?

- Jesteś durniem Gajewski. – mówię spokojnym, opanowanym głosem – A do tego złodziejem, kłamcą i pierdolonym padalcem, którego żona powinna kopnąć w dupę dawno temu. – Wzdycham głęboko i kontynuuję: - Powiedz mi Gajewski, o czym ty myślałeś?

- Ale ja przepraszam, panie Szumiński... - łka Gajewski kuląc się w rogu kanapy mojej limuzyny – Obiecuję, że oddam, tylko...

- Tylko kurwa co? – wrzeszczę nagle znajdując się lata świetlne od przemyśleń sprzed chwili. – Skąd weźmiesz zasrany hazardzisto?

- Oddam! Oddam wszystko! – zarzeka się.

Patrzę na człowieka, któremu pożyczyłem kasę i zastanawiam się dlaczego ludzie to robią. Dlaczego pożyczają pieniądze od szemranych typów jak ja, a potem płaczą, gdy trzeba oddać. Przecież to nie tajemnica, że nie jestem zwykłym bankiem. Od początku wiedzą, ze jeśli nie oddadzą w terminie, to spotka ich nieciekawy los.

Nie byłem jakimś zachłannym lichwiarzem, który odbiera 300-procentowe odsetki na drugi dzień. Miałem kasę i pożyczałem większym graczom, ale procent był u mnie niewiele wyższy niż w banku, a i termin nie niemożliwy do dotrzymania. Właściwie jedyna różnica była taka, że nie pierdoliłem się z oszustami. Jeśli ktoś przyszedł do mnie sam prosząc o wydłużenie terminu podając logiczne wytłumaczenie, to zwykle dostawał ulgę, ale jeśli, po sprawdzeniu rzeczywistej sytuacji, okazywało się, że delikwent chciał mnie wydymać, to kończyło się to dla niego tak, jak za chwilę skończy się dla Gajewskiego. Dupek myślał, że wykpi się z długu próbując wmówić mi, że stracił kasę na giełdzie, nawet przygotował odpowiednią historyjkę oraz scenografię w postaci zapyziałej dziury na Bródnie, która miała udawać jego dom. Nie wiedział tylko, że ja zawsze sprawdzam swoich dłużników zanim pożyczę im kasę, a potem, powiedzmy, monitoruję sytuację. Ten dupek ulokował moje pieniądze w akcjach młodej firmy zajmującej się oprogramowaniem do systemów ochrony danych osobowych. Wiedziałem, że biznes ma szansę na sukces, więc liczyłem na zysk nie pomyliłem się. Firma po roku stała się gigantem w Europie, więc Gajewski zarobił kupę kasy. Tymczasem wymyślił sobie, że kupi posiadłość we Włoszech i wyjedzie nie spłacając długu. Nie planował jednak spotkania ze mną w przeddzień wylotu, gdy wychodził z banku, w którym prowadził konto. Dwa dni wcześniej zlecił z niego duży przelew do banku Ricchezza w Walencji. Niestety już nigdy tej Walencji nie zobaczy.

Patrzę na Warszawę przez ciemną szybę samochodu. Bardzo się zmieniła odkąd zaczynałem tu studia. A może po prostu wtedy inaczej na wszystko patrzyłem? Ekonomia, prawo. Najlepsze wyniki na roku. Plany, nadzieje, marzenia. Wpłacona pierwsza rata na własny dom, miła dziewczyna uczepiona ramienia i żarliwa chęć do życia. A do tego perspektywy bardzo dobrej pracy. To wszystko niegdyś pozostawało w sferze moich marzeń. A jednak dokonałem tego. Sam. Doszedłem tak wysoko, że sam nie mogłem uwierzyć. Byłem biznesmenem szanowanym w świecie i nagle... Nagle to wszystko straciłem. A może raczej zamieniłem na to co co mam teraz i w żadnych planach nigdy nie uwzględniałem takiego scenariusza. Przez lata starałem się wyjść na ludzi, robiłem wszystko, aby nie wrócić do tej biedy, w której się wychowałem i gdzieś w dziecięcej duszy miałem zakodowane pragnienie dobrej drogi. Tymczasem moje życie potoczyło się kompletnie nie tak, jak tego chciałem.

Jego olśnienie {ZOSTANIE WYDANA} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz