ℕ𝔼𝕎 𝕎𝕆ℝ𝕃𝔻

57 17 17
                                    

·∆·

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

·∆·

[_] nie należała do osób nieśmiałych. Do osób odważnych również. Osobiście zaliczała się gdzieś pomiędzy tymi dwoma typami. Wszystko bardziej zależało od sytuacji, w której znalazła się młoda kobieta — w tych łagodniejszych [_] mogła bez problemu wyjść na przeciw ze swoim charakterystycznym sarkastycznym uśmieszkiem. Lecz gdy sytuacja powoli wymykała się spod kontroli [_] pierwsze co robiła to taktyczny odwrót i typowe mnie tu nie było. Nie nazwałaby się tchórzem. Chociaż zdążały się przypadki, że tak myślała. Zawsze jednak tłumaczyła sobie, że była to jedynie prawidłową kalkulacja żeby wyszła z tego w kawałku.

Dwudziestolatka spojrzała na skórzany zegarek rodzinny, który ładnie prezentował się na jej lewym nadgarstku.

Rodzina raczej nie byłaby zadowolona, gdyby dowiedziała się, że zabrała go z prywatnej gablotki ojca. Już w głowie mogła wyobrazić sobie dźwięczny krzyk ojca, że jest niewychowanym smarkiem. Matka jedynie patrzyłby z wyrzutem przytakując mężczyźnie. [_] nie pamiętała kiedy dokładnie została za coś pochwalona przez rodzinę. Od najmłodszych lat każdy patrzył na nią jak na wyrzutka. Miała patrzeć na starsze kuzynostwo i brać z nich przykład. Byli przecież najbogatszą rodziną na świecie i musieli świecić przykładem dla innych. [_] pomimo dobrych wyników w nauce, zawsze mierzyła się z tym samym wywyższającym spojrzeniem ojca, który mówił, że jej kuzynostwo poradziło sobie z tym lepiej. Te słowa były dla niej niczym największa pogarda. To porównywanie do każdego było czymś co kobieta nienawidziła. Zawsze była tą gorszą. Była życiową porażką — tak pewnie skomentowałby jej ojciec, gdyby zauważył zniknięcie zegarka. A może nawet posunął by się do napisania papierów wydziedziczających? Patrząc na jego osobą, było to aż zbyt prawdopodobnie.

[_] weszła w jedną uliczkę na moment stając. Zegarek był ważny. I to nawet bardzo. Wysadzane diamentami szkiełko przecież nie dało się kupi ot tak. Wiedziała doskonale, że rodzina zacznie jej szukać z tego powodu. Przykładem byli zamaskowani ludzie, których niedawno zgubiła.

Przyłożyła dłoń do klatki piersiowej i bardziej przylegając do ściany wsłuchiwała się w nachodzące kroki.

W tym akurat nie miała zamiaru poddać się tak łatwo. Miała zamiar sprzedać zegarek i wyzyskać z niego jak najwięcej pieniędzy aby wyjechać z dala od jej rodziny. I tak jakoś by się tym nie przejeli. A ona nadzwyczaj miałaby święty spokój.

Zrobiła długi krok w bok. Spoglądała na powierzchnię aby przypadkiem nie nadepnąć na rzecz, która mogłaby wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.

To, że [_] była typową ciamajdą było znane w jej rodzinie. I właśnie przez to przeklęła siarczyście, gdy but zahaczył o metalową puszkę robiąc w niej nieduże wgniecenie. Jednak nie to było w tym najgorsze a fakt, że dźwięk był głośny i rozszedł się przynajmniej kilka metrów dalej. Już stąd kobieta mogła usłyszeć dobiegające od prawej strony dźwięki przyspieszonych kroków.

Cholera, znaleźli ją.

Ruszyła biegiem w rozlaną brudem uliczkę. Odór gnilizny dotarł do jej nozdrzy powodując odruch wymiotny. Zasłoniła usta dłonią, próbując powstrzymać się od wyrzucenie niedawno co spożytego jedzenia. Nie po to zmarnowała tyle pieniędzy na tak dobry posiłek, żeby teraz go zwracać. [_] przełknęła ślinę. Coraz głębiej znajdowała się w uliczce i szarość coraz bardziej przysłaniała jej widoczność. Kroki były coraz bliżej.

Rozejrzała się na około widząc ślepy zaułek.

- Cholera - mruknęła pod nosem.

Nie mogła dać się tak łatwo złapać. Nie mogła pokazać ojcu swojej słabości. Proszę bardzo niech ją szuka. Ona jednak nie pozwoli znaleźć się tak łatwo.

Otworzyła deskę od pojemnego kosza i wskoczyła. Tym razem poczuła jak żołądek wiąże się w supeł i musiała zatkać nos po smród był gorszy niż wcześniej. Chociaż gdyby miała wybierać to smród porażki znajdowałby się u niej na pierwszym miejscu.

[_] usłyszała przytłumione kroki a następnie rozmowę. Wiedziała, że ci ludzie spiskują razem z jej ojcem. Była ciekawa ile dostali pieniędzy na jej złapanie. Kilka tysięcy, a może milionów? Cóż zegarek na pewno przekraczałby każdą cenę jaką wystawiłby jej ojciec.

Po kilku minutach odgłosy ucichły a [_] nieśmiało wyjęła głowę. Tak jak myślała. Zamaskowanie ludzie ruszyli dalej nie zdając sobie sprawy, że właśnie minęli się kobietą. Prychnęła pod nosem.

Wyszła z kontenera i otrzepała ubrania. To niezbyt jednak dało usunięcie specyficznego odoru. Zdecydowanie musiała znaleźć jakiś sklep i kupić nowe ubrania. Chodzenie z otaczającym smrodem raczej nie wróżyło by niczego dobrego.

Weszła do pierwszego lepszego sklepu, który był z odzieżą. Nie przejęła się karcącym spojrzeniem sprzedawczyni ani zniesmaczonymi wyrazami twarzy klientów. Wybrała czyste ubrania i mówiąc bez reszty wyszła pospiesznie ze sklepu.

Przebrała się w publicznej łazience. Stare ubrania od razu wyrzuciła do kosza i zakładając kaptur na głowę zaczęła iść w stronę portu, gdzie za dwie godziny miał wypływać statek.

[_] zatrzymała się jednak kilkanaście metrów dalej, widząc przechadzających się tych samych zamaskowanych ludzi. Zaparło jej dech w piersiach. Odwróciła się na pięcie i tak aby nie zwracać na siebie uwagi ruszyła przed siebie.

- Ej ty, stój - usłyszała za sobą.

Nic więcej nie trzeba było jej mówić. Ruszyła pędem przed siebie, robiąc okrężne drogi między budynkami. Weszła do jednego z budynku, czując jak zamaskowani ludzie znajdują się tuż za nią. Mężczyzna stojący tuż przy jednych drzwiach spojrzał na nią dziwnie.

- Hej, nie biegaj - zaczął. Granatowy garnitur zmarszczył się pod wpływem jego ruchu - Jeszcze coś...

Nie dokończył gdy złapała go za kołnierz i pociągnęła za sobą w stronę drzwi zakluczając je. Widząc, że mężczyzna chce coś powiedzieć zatkała mu usta dłonią.

- Cicho - szepnęła przykładając palec do ust.

Pomieszczenie było mniejsze niż myślała. Dlatego obydwoje byli do siebie ściśnięci niemal na siebie  wchodząc. [_] przełknęła ślinę. Usłyszała dobiegające głosy a potem ciszę. Odetchnęła z ulgą i spojrzała na przyciśniętego mężczyznę.

- Odeszli - szepnęła - Przepraszam za moje zachowanie ale...

Przerwała widząc czerwoną twarz mężczyzny. Pomimo ciemności, która ich otaczała i tak mogła wyczuć ciepło dochodzące z jego strony.

Mężczyzna zaśmiał się cicho i złapał za głowę.

- Jeśli chciałaś się umówić nie musiałaś przechodzić do takich czynów. Wystarczyło jedynie powiedzieć.

[_] zatkało. Dosłownie stała sparaliżowana analizując słowa mężczyzny.

- Chyba najpierw powinienem się przedstawić. Wydaje mi się, że powinnyśmy to zrobić przed pierwszą randką. Leorio Paradinight szanowna panienko.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝑵𝑬𝑾 𝑾𝑶𝑹𝑳𝑫 || Leorio Paradinight|| Hxh || 𝑶𝑵𝑬-𝑺𝑯𝑶𝑻✓ 🎉
𝑵𝑬𝑾 𝑾𝑶𝑹𝑳𝑫 || Leorio Paradinight|| Hxh || 𝑶𝑵𝑬-𝑺𝑯𝑶𝑻✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz