ROZDZIAŁ PIERWSZY

25K 894 406
                                    

HOLLY

Potykam się o własne nogi, chichocząc jak rąbnięta, gdy Sloan również traci równowagę. Świat nieco wiruje przed oczami, a światła ulicznych latarni rozmywają się, tworząc bohomazy podobne do tych w klubie.

– Może faktycznie ten ostatni kieliszek tequili był błędem – bełkocze niewyraźnie Sloan, opierając się plecami o pień drzewa. Zsuwa się powoli na trawę i przymyka oczy, nadymając policzki. – Jest mi niedobrze.

– Wina chyba leży po stronie ostatniej butelki, a nie kieliszka – mamroczę pod nosem i siadam obok. Wzdrygam się, gdy wilgotna od rosy trawa łaskocze mnie po nagich udach.

Wypiłam odrobinę mniej niż Sloan, ale to nie znaczy, że jestem znacznie trzeźwiejsza. Właściwie gdybym wypiła jeszcze jeden kieliszek, to pewnie byłoby ze mną gorzej niż z nią.

– Może tu zostaniemy? – szepcze, przechylając głowę. Układa mi ją na ramieniu i wtula się we mnie. – Nie chce mi się iść.

– Mamy już niedaleko. – Gramolę się, podtrzymując się drzewa, a kiedy udaje mi się złapać równowagę, zmuszam Sloan do wstania, ciągnąc ją za ramię. – No, rusz się. Mój ojciec zaraz będzie jechać do pracy i jak tu zostaniemy, na pewno nas zobaczy. Skończą nam się wypady do miasta.

To jakby ją otrzeźwia, bo w okamgnieniu się prostuje i rusza żwawym krokiem w dalszą drogę, o ile można tak nazwać szybki chód zygzakiem.

Na szczęście nie potrzebujemy więcej przystanków i kilka minut później docieramy do jej domu. Nim Sloan zdoła wyciągnąć klucze z torebki, drzwi się otwierają, a w progu staje rozwścieczony Oscar.

– Miałyście być o drugiej – syczy. Na twarzy ma wymalowaną chęć mordu. – Dzwoniłem do ciebie!

– Och, daj spokój.

Sloan przepycha się między bratem a futryną, ciągnąc mnie w głąb przedpokoju.

– Jezu, ale walicie wódą.

Oscar krzywi się, jakby właśnie powąchał coś starego i cholernie śmierdzącego.

– Tequilą – poprawiam go, tylko na ułamek sekundy spoglądając mu w oczy.

Akurat przesuwa nimi po moim ciele, powoli się oblizując, zapewne na widok krótkiej, skórzanej spódniczki. Bez trudu dostrzegam wybrzuszenie pod materiałem szarych spodni dresowych, które nie tak dawno temu mogłoby mi się spodobać, ale nie dziś.

– Och, przestań się ślinić do mojej przyjaciółki! – warczy Sloan i ciągnie mnie za ramię w stronę schodów.

Oscar coś do nas mówi, ale nim zdołam go zrozumieć, Sloan wpycha mnie do sypialni i zatrzaskuje z hukiem drzwi. Na chwiejnych nogach kieruje się w stronę łóżka, po czym upada na materac z głośnym jękiem.

– W końcu... – mamrocze.

Nie mam nawet szans jej powiedzieć, żeby się rozebrała, bo zaledwie sekundę później cicho pochrapuje. Wzdycham więc i kręcę głową – ani myślę się z nią teraz siłować, żeby ściągnąć z niej ciuchy.

Ja natomiast nie zamierzam kłaść się brudna, więc wychodzę na korytarz, uważając przy tym, żeby przypadkiem nie obudzić tej wariatki.

Z pokoju Oscara dociera do mnie przyciszony dźwięk gitary. Przez myśl przemyka mi, żeby do niego pójść, ale szybko się za to karcę i zamykam się w łazience. Nie mogę go zwodzić, to byłoby chamskie, a uprawianie z nim seksu właśnie tym by się skończyło. Dlatego szybko zmywam z siebie smród fajek i alkoholu, po czym wracam do sypialni i wsuwam się pod kołdrę.

PAN DRAKE (STALKER) | PREMIERA: 18.01.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz