Prolog

48 8 0
                                    

Całą jaskinię wypełniała nieprzebrana ciemność. Słychać tylko plusk spadającej kroplami wody, co chwila kolejna kropla spada ze stropu pieczary, by złączyć się z innymi w niewielkich kałużach. Przyciszone oddechy mącą melancholijny spokój groty. Nagle w mroku jaskini rozbłyska wątły płomień świecy, oświetla maski spoczywające na twarzach postaci zakrytych kapturami. Na środek wychodzi człek zgarbiony, z czaszą jelenia na głowie, dzierżąc w ręku świecę, oświetla runy mnogie. Zadrżały skały, woda ucichła i pieśń się nagle rozlega, dziwna melodia płynie strugami, a przed jaskinią pod dźwiękiem pieśni, chylą się nawet najstarsze drzewa. Wtem na raz ktoś z kręgu, ktoś w masce wychodzi, zobaczyć twarz niepodobna i stoi, i wzdycha, a starzec zgarbiony ręce wyciąga, i chylą wszyscy mu czoła. Młodzieniec na środku maskę z głowy swojej zdejmuje i patrzy każdy nań z pode łba. I starzec upadł, i świeca zgasła, i ciemność znowuż nastała wielka. I nagle błyszczą krwawym światłem, runy na ścianach pieczary. I widać młodzieńca w czaszce jelenia, a starca ni śladu nie znajdziesz .

Tak wyglądał rytuał zmiany przywódcy druidów ze wzgórz  kości. A o istnieniu tego stowarzyszenia nie wiedział nikt prócz druidów, przez długie stulecia.

Wtedy WreszcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz