Prolog.

276 30 6
                                    

Nobody's POV - Peter Parker

- Ostatnio za dużo się dzieję. - westchnął. Znajdował się właśnie u psychologa.

- Rozumiem, ale co masz dokładniej na myśli? - spytała go blondynka.

- Nikt mnie jakby nie pamiętał. Każdy mnie unika. - pokręcił głową.

- Może to kwestia twojego zachowania? Zrobiłeś coś głupiego William? - uśmiechnęła się lekko.

- Coś bardzo głupiego. - schował twarz w dłoniach. Terapeutce podał fałszywe imię.

- To może być dla ciebie trudne. - rzekła. - Przyjdź za tydzień, bo widzę, że nie jesteś zbytnio rozmowny.

Brunet jedynie kiwnął głową, wziął swoją kurtkę i wyszedł.

Szedł spokojnie ulicą Nowego Yorku. Wokół niego szli roześmiani ludzie. Pokręcił jedynie głową i ruszył na cmentarz. Powitały go wiosenne kwiaty na grobie cioci. Przeżegnał się i rozpoczął swój monolog.

- To moja wina. Mogłem cię uratować, mogłem być szybszy. - wyszeptał, a jego oczy się zeszkliły. - Nie wiem co mam robić. Nie chcę być Spider-Man'em, mam tego dość.

- Pamiętaj, że Tony cię wybrał młody. - usłyszał za plecami znajomy mu głos.

Obrócił głowę i bardzo się zdziwił, gdy ujrzał znanego mu mężczyznę. Był zdumiony, w końcu nikt go nie pamięta.

- Pan Barton... - wyszeptał. - Jak to możliwe? Co pan tu robi?

- Oj Peter. - Clint pokręcił głową z rozbawieniem. - Sam nie wiedziałem, ale już jestem pewny.

- Czego jest pan pewny? - brunet uniósł jedną brew.

- Jestem pewny, że to powrót do gry. - uśmiechnął się mężczyzna.

***

Chłopak pojechał z Bartonem do restauracji. Mężczyzna miał wszystko wytłumaczyć Parkerowi, lecz było to trudne do pojęcia.

- Nie rozumiem. - jęknął Peter po tłumaczeniu Clinta. - Kamienie przecież zostały zniszczone.

- Też nie wierzyłem. - powiedział mężczyzna odrobinę głośniej. - Byłem na Vormirze. Chciałem wskrzesić Natashę, lecz bez skutku. Nie da po prostu.

- Pani Romanoff to była złota kobieta. - uśmiechnął się brunet. - To może być kłamstwo.

- Vormir istnieje i to jest ważne. Red Skull również, a wraz z nim Kamień Duszy. - odparł Clint. - Wiem również to, że jest osoba, która potrafi operować kamieniami.

- Thanos również istnieje? - zdziwił się Parker.

- Nie, nie, na szczęście. Mamy do czynienia z kimś innym. Nie wie o istnieniu kamieni, lecz lepiej dmuchać na zimne. - wytłumaczył. - Natomiast teraz grasuje w miastach. Ma zdolności.

- Czemu pan do mnie przyszedł i jak mnie pan pamięta? - zapytał brunet.

- Byłem u Strange'a, on wszystko pamięta. Nie wiem jak, ale pamięta. - westchnął Clint. - Mówiłem, że to skomplikowane. - chwilę milczał. - W każdym razie, potrzebuję twojej pomocy.

- Nie pomogę ci. - rzekł chłodnym głosem Peter. - Już nie jestem Spider-Man'em.

- Jesteś, Tony cię wybrał. - uśmiechnął się Clint. Chwila ciszy zagęściła atmosferę, gdy łucznik ponownie się odezwał. - To jak?

- Nie wiem. Na razie to muszę sobie życie ułożyć, straciłem wszystkich. - powiedział ciszej.

- Wiem Parker, ale cię potrzebuję. - westchnął mężczyzna.

- Zastanowię się. - mruknął brunet i po prostu odszedł.

Avengers: Back to the gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz