Taehyung stał tam, na tym moście, wpatrując się w płynącą wodę, czując wiatr na swojej twarzy, który wydawał się niosącym ulgę, jakby próbował ukoić rozdartą duszę. Właśnie wtedy, kiedy miał postawić krok, by zakończyć ten ból, usłyszał głos.
„Nie możesz tego zrobić. Nie mogę nadal patrzeć jak cierpisz."
Przeszedł mu dreszcz po plecach. Odwrócił się, ale nie mógł zobaczyć, kto mówił. Zamiast tego, poczuł w sobie falę niepokoju. Wiedział, że ktoś go widzi, że nie jest zupełnie sam. Słyszał ten głos pełen troski, pełen niepokoju, ale nie mógł tego znieść. Czuł, że nie zasługuje na żadną pomoc.
„Po prostu się odwróć i nie patrz, jaki masz problem." Ta odpowiedź brzmiała jak obrona, jak mur, który stawiał przed sobą, by nie dopuścić nikogo do swojego serca.
„To ty masz problem, Taehyungie," usłyszał ponownie, a tym razem w tym głosie brzmiała pewność. Ktoś wiedział, coś o nim, o jego walce, o tym, jak ciężko mu było oddychać każdego dnia.
„Aż tak było to widoczne?" zapytał, czując się jeszcze bardziej zagubiony.
„Ludzie są ślepi, tylko nieliczne osoby zostają i pomagają w takich sytuacjach." W tym głosie była zarówno prawda, jak i smutek. „Zejdź Taehyungie, tylko na chwilkę."
Te słowa rozbrzmiewały w jego uszach. „Tylko na chwilkę." Czuł jakby coś w nim się wstrzymało, jakby ta chwila była ostatnią szansą. Ale wciąż nie mógł się przekonać, czy chce z niej skorzystać. Był zbyt blisko. Zbyt blisko do tego, by dać się zatrzymać.
Ale zrobił to. W końcu poczuł, jak jego nogi niechętnie odchodzą od metalowej barierki, jakby ktoś pociągnął go z powrotem do świata, do życia. Zszedł z mostu, stając na twardym gruncie, jakby to była jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie podjął w życiu.
Kiedy stanął przed tym kimś, odwrócił się i zapytał cicho, jakby obawiał się odpowiedzi: „Jak masz na imię?"
„Jungkook, jestem Jungkook."
I wtedy to się stało. Jungkook podszedł do niego i po prostu go przytulił. To był gest, który Taehyung poczuł w całym ciele. Ciepło, troska, jakaś siła, którą nie rozumiał, ale czuł jej ogromną potrzebę. Jungkook nie mówił nic więcej. Po prostu go przytulił, nie pytając, nie osądzając. Tylko pozwolił mu poczuć, że nie jest sam.
„Nie pozwolę, aby stała ci się krzywda, obiecuję ci to..."
I te słowa były jak lekarstwo. Jakby Jungkook właśnie dał mu coś, czego od dawna brakowało — nadzieję. Nadzieję, że może jeszcze nie wszystko jest stracone.
Taehyung zamknął oczy, czując ciężar w sercu, ale również jakby ta ciemność nie była już tak gęsta, jak wcześniej. Było coś w tym chłopaku, coś w tym geście, co sprawiło, że poczuł się mniej samotny. Może to tylko jedna chwila, może to tylko jedna osoba, ale w tej chwili poczuł, że jest coś więcej niż tylko ból.
Może jeszcze nie jest za późno. Może ktoś rzeczywiście chce, by został.
END.

CZYTASZ
MAYBE SUICIDE? | J.JK X K.TH
FanfictionO Taehyungu który nie wie co ma robić i o nieznajomym który chce mu pomóc Tytuł może jest Oklepany więc pewnie nikt tego nie przeczyta ale myślę, że jest okej ❗Książka mojego autorstwa❗