Pov. Naomi
- Jebany budzik. – szepnęłam do siebie.
Godzina 6:00 brzmi jak mój trzynasty powód. Co się dziwić, skoro poszłam spać o trzeciej w nocy. Tak, zdecydowanie powinnam szybciej odłożyć ,,Kirke" na szafkę nocną, ale to świetna książka i trudno się było powstrzymać. Cóż, teraz nie powinnam narzekać na niewyspanie, bo zrobiłam to na własne życzenie.
W ten jakże słoneczny, poniedziałkowy poranek musiałam wstać do szkoły. Wakacje skończyły się tydzień wcześniej, nad czym oczywiście ubolewałam, więc chcąc nie chcąc, musiałam ruszyć swoją leniwą dupę i się ogarniać.
Nigdy nie przepadałam za placówkami oświatowymi i chyba tym wyznaniem nie odkryłam Ameryki. Prawdą jest, że wyniki miałam najlepsze, rok w rok, ale mimo tego niechęć do tego miejsca wzrastała z każdym kolejnym dniem tam spędzonym. Czy lubiłam się uczyć? To dobre pytanie. Odpowiedź brzmi: nie. Uczyłam się, ponieważ musiałam i tyle. Po prostu do odziedziczenia firmy po rodzicach nie mogłam być analfabetką. Rutyną dla mnie jest odłożenie mojego wewnętrznego lenia na bok i przypomnienie sobie swoich ambicji i planów na przyszłość.
Jak każdego ranka udałam się pod prysznic. Stając przed kabiną, zdjęłam moją piżamę składającą się z koszulki mojego chłopaka oraz krótkich spodenek dresowych. Kochałam męskie ubrania, w szczególności jego. Zawsze, gdy pożycza mi swoją bluzę lub koszulkę, nigdy jej nie oddaję. Denerwuje go to, bo później nie ma w czym chodzić, ponieważ połowa jego ubrań znajduje się w mojej garderobie. Taka prawda, ale co mam na to poradzić. Chłopie, nie można mieć wszystkiego w życiu. Masz zajebistą dziewczynę, za to nie masz połowy ubrań.
Weszłam pod letni prysznic. Mimo że mamy początek września, pogoda nas rozpieszcza i jest naprawdę ciepło. Kiedy strumienie wody oblały moje ciało, wzięłam do ręki mój ulubiony, brzoskwiniowy żel do mycia ciała, a następnie nalałam niewielką ilość na gąbkę i delikatnie sunąc nią po mojej nagiej skórze umyłam się. Po szybkim prysznicu otuliłam się miękkim i przede wszystkim moim ulubionym ręcznikiem z Marvela. Może brzmi to dziwnie, że mam ulubiony ręcznik, ale kogo to obchodzi? Najważniejsze, że mi się podoba.
Włosów nie myłam, ponieważ zrobiłam to wczoraj, więc dziś wystarczyło je tylko wyprostować. Następnie przeszłam do pielęgnacji mojej cery. Nigdy nie miałam z nią żadnego problemu w postaci trądziku i innego tego typu gówna. Ona współpracowała ze mną, a ja współpracowałam z nią. Oczyściłam ją pianką o zapachu różanym oraz tonikiem z tej samej serii. Nałożyłam też krem pod oczy a zaraz po tym krem z filtrem. Tak jak mówiłam, nie miałam nigdy większych problemów skórnych, więc mój makijaż też nie był wymagający. Składał się z korektora, tuszu do rzęs, żelu do brwi i rozświetlacza. Dużej ilości rozświetlacza. Na sam koniec żeby nadać ładnego wykończenia mojemu makijażowi nałożyłam delikatny błyszczyk.
Po zakończonej rutynie wróciłam do mojej sypialni, a następnie przeszłam do garderoby. Otworzyłam szufladę z bielizną i wybrałam biały, koronkowy biustonosz, który był skompletowany z majtkami, które miałam na sobie. Następnie ubrałam koszulę oraz granatową spódniczkę, która była zestawiona z marynarką w tym samym kolorze.
Tak, New York City Private High School wymagała mundurku. Prywatna szkoła dla elity tego miasta, do której chodziłam ja - Naomi Evans.
Dlaczego do niej należałam? Evans Corporation to wystarczająca odpowiedź. Firma, którą założył mój pradziadek dostarcza gaz ziemny i ropę całemu światu. Ta firma to dziedzictwo i to ja ją odziedziczę po rodzicach. Nie żeby mieli szybko umrzeć, ale mam w planach zbijać fortunę, trzy razy większą, niż dotychczas cała moja rodzinka razem wzięta.
CZYTASZ
fake people
Teen FictionHistoria trzech najlepszych przyjaciółek. Córki pochodzące z najbogatszych rodzin w Nowym Jorku. Jak potoczą się ich losy w elitarnej szkole? Czy dadzą radę przetrwać w świecie pełnym kłamstw i intryg? Kto stanie po ich stronie, a kto po przeciwnej...