Odbicie

12 1 0
                                    



Na początku tego nie widzisz... Nie zauważasz... Bo nie chcesz zauważyć.

Powtarzasz sobie: to nie jest prawdziwe, to się nie dzieje naprawdę.

A jednak to widzisz...

Twoje odbicie się lekko lagguje, spóźnia się z reakcją, uśmiecha się nieco inaczej, niż ty...

Zaczyna dawać ci lekkie znaki, wyrazem twarzy, drobnym gestem... Daje ci znać, w czym ci do twarzy, w czym nie...

Jest tak jakbyś miał przyjaznego bliźniaka.

Przyzwyczaiłeś się do tego. Lubisz towarzystwo Tego... Drugiego Ciebie.

Nie czujesz się już taki samotny. Masz przyjaciela, który zawsze jest obok.

Wtedy zaczynasz  ich zauważać kątem oka. W lustrach, oprócz Drugiego Ciebie, zaczynasz widzieć Innych. Zawsze na skraju twojego wzroku, nigdy dokładnie widzialni.

Są jak ludzie, jak ich odbicia, lecz jest coś z nimi nie tak, choć nie potrafisz powiedzieć: co.

Kiedy oni tam są, twoje odbicie zachowuje się tak, jak powinno, jest twoją kopią.

Widzisz w jego oczach, że się Ich boi.

Próbujesz nawiązać z kontakt, lecz ci Inni cię ignorują, a twoje odbicie, Drugi Ty, błaga cię wzrokiem, abyś tego nie robił.

Zaglądasz we wszystkie lustra, starając się odkryć tajemnicę drugiej strony.

Wtedy zaczynasz widzieć swoje drugie odbicie.

Natychmiast poznajesz, że to nie jest Twoje odbicie.

Nie uśmiecha się, jak poprzednie, robi wszystko, co odbicie powinno.

Mijają kolejne dni. Nie widzisz Innych w swoich lustrach, tylko swoje nowe odbicie.

Zaczynasz się zastanawiać, czy to wszystko w ogóle było prawdziwe... czy ci się nie przyśniło...

No bo... Musiało. Nie masz żadnych dowodów na to, że dziwne sytuacje z ludźmi w lustrach miały miejsce.

Zauważasz to przypadkiem, idąc w nocy do łazienki. Kątem oka, w ciemności, widzisz odblask ognia, płomyczka świeczki.

Postanawiasz zbadać sprawę.

Mieszkasz sam, świeczek przed snem nie zapalałeś.

Robisz wszystko, by się nie odbić w żadnym lustrze w swoim domu, skradając się coraz bliżej pokoju, w którym pali się małe światełko.

Źródłem światła okazuje się być stare lustro po babci, stojące w ciemnym kącie... Chciałeś je sprzedać do jakiegoś antykwariatu, albo jakiemuś kolekcjonerowi z internetu. Tobie się ono nigdy nie podobało, budziło w tobie pewien niepokój.

Teraz wiesz dlaczego.

Zakrywasz usta, że by nie krzyknąć, nie oddychać za głośno.

Widzisz JĄ.

O ile TO w ogóle można nazwać NIĄ.

Siedzi pół obrócona do lustra, na kanapie.

Nie ma JEJ w twoim domu, jest tam, w tym drugim domu, po drugiej stronie srebrzystej powierzchni.

Siedzi ubrana w ciemnoczerwoną sukienkę starego kroju, ze staroświecką lampką oliwną w jednej dłoni i z jakąś książką w drugiej.

Widzisz jej długie, czarne włosy lekko falujące w podmuchu powietrza, którego nie ma w twoim mieszkaniu.

OdbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz