Zapoznanie

18 2 1
                                    

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Zaspana i niezadowolona wstałam i poszłam w stronę łazienki żeby się ogarnąć przed wyjściem do nowej pracy. Mieszkanie, które załatwiła mi ciocia nie było duże,to całe 35 metrów,jeden pokój,kuchnia i łazienka,ale urządzone nowocześnie,dla młodej singielki idealne. Moje długie blond włosy związałam w kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Żeby czuć się wygodnie wskoczyłam w czarne legginsy i biały t-shirt. Narzuciłam na jedno ramię swój mały plecak i ruszyłam do wyjścia. Salon znajdował się na tej samej ulicy, na której było moje mieszkanie. To pocieszało mnie najbardziej, bliskość do pracy powodowała,że mogę dłużej pospać rano. Wczorajszego wieczoru padał rzęsisty deszcz,ale poranek zapowiadał się piękny. Po deszczu zostało tylko kilka kałuż. Zamyślona tym,co czeka mnie w nowej pracy,jak mnie tam przyjmą spowodowało,że w ogóle nie patrzałam na to co dzieje się wkoło mnie. Patrzałam przed siebie z tysiącami myśli,niewielkim stresem,ale kto nie stresuje się przed czymś nowym, nieznanym? Z tych myśli wyrwał mnie nagle wielki plus. Poczułam zimno. To był wielki plus kałuży na moich ciuchach. Stanęłam jak wryta, oglądając się i zauważyłam duże,białe,zadbane auto. Nie znam się na markach,ale na tanie to ono nie wyglądało. No tak, pomyślałam jakiś bogaty,zadufany buc, który jedzie jak święta krowa i nie patrzy na innych.
-Dupek! -krzyknęłam w stronę auta. W tym momencie uchyliła się szyba i jakiś facet krzyknął żebym patrzała jak chodzę. Zagotowało się we mnie. Dało się zauważyć,że to jakiś stary, nadęty buc. To on powinien patrzeć jak jeździ,ja szłam normalnie chodnikiem.
-Jak jeździsz baranie?!
-Pyskata smarkula. -odpowiedział tylko, zamknął szybę i odjechał.
-Cham! -krzyknęłam,ale chyba już mnie nie usłyszał.
Nie mogłam lepiej zacząć tego dnia.
Dotarłam do salonu kosmetycznego. Jeśli mówią,że pierwsze wrażenie jest najważniejsze to moje było fatalne. Stanęłam w drzwiach cała mokra,ale wszyscy powitali mnie śmiechem. Poznałam fryzjerkę Magdę, fryzjera Bartka, kosmetyczkę Paulinę i Kasię pracująca na recepcji. Opowiedziałam im o tym, co mnie spotkało. Podczas rozmowy czułam,jakbym znała się z nimi od dawna. Nie wiem czy to kwestia tego,że moja ciocia to ich szefowa i udawali czy naprawdę mnie polubili. Magda to szalona 30latka,wysoka, szczupła i długimi kruczoczarnymi włosami,wesoła,zabawna,pracuje w salonie już 10 lat i kocha swoją pracę. Lubi rozmowy z klientkami,bo wykonuje głównie damskie cięcia i farbowanie. Bartek 25latek z błyskiem w oku. Mega przystojny,wysoki, niebieskooki blondyn, który wykonuje męskie strzyżenia. Paulina to bardzo spokojna i sympatyczna 36latka, która maluje cuda na paznokciach,ale robi też zabiegi kosmetyczne na twarzy i ciele,a Kaśka to wulkan energii,nie wiem jak ona daje radę wysiedzieć w jednym miejscu. Ma 32lata i jest bardzo wygadana, lubi rozmawiać dlatego też uwielbia swoją pracę na recepcji gdzie zapisuje klientów na wizyty i przy okazji ucina sobie z nimi pogawędki.
Mogłabym opisywać Wam dni mojej pracy,ale zamiatanie włosów,sprzątnie stanowisk pracy i mycie zaplecza nie jest ciekawe, zanudzilibyście się. Tak więc minął mój pierwszy dzień. Później tydzień. Tydzień pełen sprzątania, od godziny 8 do 17. Czy byłam wykończona? Nie. Może bardziej znudzona. W domu rodzinnym też sprzątałam,nie byłam leniwa,ale pomagałam rodzicom jak tylko mogłam także praca w domu,porządki nie są mi obce,ale sprzątanie w domu,a w  pracy trochę się jednak różniło. Dawałam z siebie stodziesięć procent,bo nie chciałam żeby ktoś myślał,że jestem tu tylko po znajomości i do niczego się nie nadaję i nie muszę się starać. Muszę,chcę. Chcę zająć czymś głowę,bo co innego mi zostaje jeśli po pracy wracam do pustego mieszkania. Nie zarabiam też kokosów. Dorosłe życie wcale nie jest takie kolorowe,no może nie dla każdego. Moje narazie było szare,do czasu. Do dnia, w którym Bartek w piątkowy wieczór po pracy zaproponował wieczór z filmem i winem. Świetna opcja,bo innej właściwie nie miałam. Lepsze to niż samotny wieczór w pustym mieszkaniu. Umówiliśmy się u mnie. Przegadaliśmy całą noc. Dacie wiarę? Znam go dobry tydzień,a już stał się najlepszym przyjacielem. Opowiadaliśmy o swoim życiu,co kogo spotkało,też miał złamane serce i mocno to przeżył,bo jest facetem,który jak kocha to na zabój. Tak więc zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi,którzy spędzają ze sobą każdą wolną chwilę. Wspólne zakupy, wspólne obiady,przychodził nawet po mnie rano i razem szliśmy do pracy. Oczywiście jak na prawdziwego dżentelmena przystało,po pracy odprowadzał mnie do domu.

W poniedziałkowy poranek znowu szliśmy razem do pracy śmiejąc się całą drogę. Mieliśmy podobne poczucie humoru,dystans do siebie, mogliśmy żartować z siebie,ze wszystkiego. Śmiał się nawet z moich drętwych sucharów. Niektóre były naprawdę śmieszne jak na swoją prostotę żartu. Po dotarciu do pracy dzień mijał jak zawsze. Do czasu. Po 10 zjawił się klient. Jak się później dowiedziałam stały klient. Raz w miesiącu przychodzi na strzyżenie. Klient dupek. Tak. To on. Niestety poznał mnie.
Wszedł do salonu,a ciocia od razu podleciała do niego jak poparzona. Masz pieniądze,jesteś ważny, nieważne,że przy okazji jesteś dupkiem.
-Mari, to nasz stały klient, Pan Eryk. Ma sieć apartamentów. A to nasza nowa pracownica Marika. -przedstawiła nas sobie
-My się chyba już poznaliśmy. -powiedział bez większych emocji,miał kamienną twarz, ciemne, krótko przystrzyżone włosy i oczy. Zielone oczy, które patrzyły na mnie w taki sposób,że zaczęłam się bać. Był wysoki. Miał chyba z 190cm. Ja z moim całym 160cm czułam się teraz przy mnie bardzo mała i marna. Nie byłam już taka cwana jak wtedy. Był umięśniony,było to widać po garniturze,który opinał jego ciało,ale nie przesadnie,nie był to jakiś Mariusz Pudzianowski.
-Być może gdzieś się minęliśmy na ulicy. Nie pamiętam. -ucięłam rozmowę i szybko wróciłam do swoich obowiązków. Nie chciałam cioci tłumaczyć okoliczności,w których się poznaliśmy. On również nie ciągnął tematu tylko usiadł na fotel gdzie czekał już na niego Bartek.
Latałam z miotłą po salonie i przyglądałam mu się dokładnie. Dlaczego? Nie wiem. Te jego oczy.. przyciągają i przerażają. Lekki zarost na twarzy. Chyba nie był aż taki stary. To znaczy dla mnie stary,bo wydaję mi się,że jest koło czterdziestki więc mógłby na ścisłość być moim ojcem. Mimo wieku i takiej surowości, stanowczości którą sobą przedstawiał nie był zły. Może nawet przystojny. Może nawet bardzo pociągający. Ale to dupek. Bogaty buc. Przestałam myśleć o nim i robiłam swoje.
Kilka razy zauważyłam,że on również na mnie zerkał,ale twarzą wciąż kamienną,bez uśmiechu, był taki poważny i surowy, że to naprawdę mogło przyciągać kobiety. Ale nie mnie. Mam swoje zasady. U mnie zrobił falstart już przy pierwszym naszym spotkaniu przy kałuży.
Po strzyżeniu wyszedł żegnając się ozięble.
Gdy zamknęliśmy salon tradycyjnie wracałam z Bartkiem do domu. Opowiedziałam mu wszystko. Jemu mogłam powiedzieć wszystko.
-Wiedziałem,że to dupek. Widać to na pierwszy rzut oka. Nigdy z nikim z nas nie rozmawiał,całe strzyżenie siedzi cicho. Słyszałem tylko od klientów kilka plotek o nim. Lepiej trzymać się od niego z daleka. -Bartek pierwszy raz był poważny,chyba wręcz zdenerwowany gdy zapytałam go jeszcze ile ten cały Eryk ma lat.
-Słyszałem,że 38. A czemu pytasz? - nie wiem czemu tak się zdenerwował
-Z czystej ciekawości.
-Ten koleś to na pewno jakieś kłopoty,nie gadajmy już o nim.
Bartek odprowadził mnie do domu. Myślałam,że odpocznę, ubrałam się już w dres i położyłam na łóżku gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
To ciocia. Nie miałam ochoty na rozmowy,to nie był mój dzień,byłam dzisiaj wyjątkowo zmęczona,ale nie spławie własnej ciotki,która tyle dla mnie zrobiła.
-Cześć ciociu,coś się stało?-zapytalam zmęczonym głosem.
-Nie,nie skarbeczku. Wiem,że widziałyśmy się w pracy,nie chciałam się przeszkadzać,ale mam świetną wiadomość. -nie powiem,że nie, trochę mnie zaciekawiła.
-Co to za wiadomość?
-Pamiętasz tego naszego stałego klienta,Eryka?
-Tak, pamiętam. -o nie,tylko nie to.
-Dzwonił do mnie i mówił,że bardzo mu wpadłaś w oko. Powiedział że zadzwoni do Ciebie.
-co? Zadzwoni? Ciociu jak zadzwoni?
-No dałam mu Twój numer..wiesz,to nasz stały klient,bardzo zamożny,dobrze wychowany,idź z nim na jakąś randkę,jak Ci się nie spodoba to go zostawisz,ale chociaż spróbuj,no co mu miałam powiedzieć,nie odmówię mu za Ciebie.
Bardzo wątpliłam w jej słowa o dobrze wychowanym kliencie. Byłam wściekła.
-Ciociu czy Ty wiesz ile on ma lat? Jest dla mnie za stary.- krzyknęłam
-No wiem,wiem,skarbeńku,ale to tylko jedno spotkanie, zresztą on wygląda bardzo dobrze,nie widać po nim tego wieku. -namawiała mnie, a ja czułam się trochę zobowiązana wobec niej. Niechętnie,ale się zgodziłam.
Ciocia uradowana wyszła,a ja byłam po wściekła, przerażona,zła,wszystko po trochu. Nie wiedziałam co to za typ,a nasze pierwsze spotkanie było fatalne. Do tego ten jego wzrok. Okej, był przystojny,nie mogę zaprzeczyć,ale ten sposób w jaki na mnie patrzał,jak na jakąś zdobycz. Ciarki mnie przeszły. Postanowiłam nikomu z pracy nic nie mówić. Nie chciałam plotek. Spotkam się z nim raz dla świętego spokoju i koniec.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 22, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nowy RozdziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz