II

185 40 14
                                    

Na potrzeby opowieści, przyjmujemy że uczą się polskim systemem nauczania


Wyjście do szkół następnego dnia było o tyle łatwe, że zaczynali o tej samej godzinie, ale o tyle trudne, że każdy chodził do innej szkoły. Jak do tego doszło, zapytacie? Odpowiedź jest prosta. Wilbur chodził już do liceum, Techno był ostatnim rocznikiem uczęszczającym do starej podstawówki, jego rocznik był tak zwanym, zamykającym szkołę. Natomiast Tommy chodził już do nowej podstawówki.
Na początku plan był taki że Will odprowadzi Tommy'iego, a potem sam pójdzie do szkoły, ponieważ ich budynki były najbliżej siebie.
Ogólne ułożenie było takie, że podstawówka Tommy'iego była jakieś 10 minut od ich domu, a idąc dalej można było dojść do liceum. Do starej podstawówki można było dotrzeć na dwa sposoby:
- krótszym, idąc bezpośrednio od ich domu
- dłuższym, przechodząc obok liceum

Pierwszym sposobem miał jakieś 15 minut drogi, drugim około 30.
Dlatego niemal oczywistym było że to William powinien odprowadzić Tommy'iego, jednak Techno niezbyt wierzył że Will rzeczywiście pójdzie do szkoły. Był prawie pewny że po odprowadzeniu Tommy'iego, pójdzie na wagary, a myślał o tym przez samego Wilbur'a, który po zobaczeniu że Philzy nie ma powiedział: "Wreszcie można sobie legalnie zrobić wolne". Wiedział że to nie jego sprawa, ale martwił się o edukację brata.
Ostatecznie postanowili, że wyjdą razem, żeby Techno mógł przypilnować Wilbur'a. Co prawda będą musieli wyjść wcześnie rano, ale jakoś im to nie przeszkadzało.
No nie przeszkadzało, aż nie musieli wstać.

Rano całą trójka chodziła jak zombie. Techno z Will'em ledwo byli w stanie śniadanie zrobić. Tommy przez długi czas nie chciał się obudził, bo jak twierdził, na polu było jeszcze zbyt ciemno, by mógł wstać.
Dopiero po jakieś godzinie udało im się zebrać. Mieli dość dużo czasu, by pozwolić sobie sobie na powolny spacer. Tommy większość czasu narzekał jak to nie jest mu zimno, ale gdy Techno mówił mu żeby po prostu ubrał czapke, mówił że nie może, bo że psuje to jego fryzurę.
Gdy Thomas był już w szkole, a William i Technoblade dochodziło do szkoły Will'a, Wilbur odezwał się po raz pierwszy tego dnia
- Zdajesz sobie sprawę że nie musisz mnie odprowadzać jak jakieś dziecko? -
- Zdaje, aczkolwiek wolę to robić dla własnego spokoju -
- Mógłbyś wstać później -
- I potem cały dzień zastanawiać się czy jesteś w szkole? Nie, dzięki -

Idealnie w tym momencie dotarli pod szkołę, Will poczochrał młodszego po włosach, po czym uciekł do budynku. Techno uśmiechnął się lekko, wyciągnął słuchawki z kieszeni, włączył pierwsza lepszą piosenkę i powoli podreptał do szkoły.

.
.
.

Jako pierwszy skończył Wilbur, mimo że miał dziś mało lekcji, był okropnie zmęczony, ponieważ dali mu dziś najgorsze lekcje.
Kolejny przyszedł Tommy, nie miał dziś ciężkich lekcji, ale na ostatniej lekcji, która była matematyka, nauczycielka zrobiła im niezapowiedzianą kartkówkę, która nie poszła mu za dobrze, więc był zdenerwowany.
Ostatni wrócił Techno, który aktualnie umierał po dwóch godzinach W-f'u, które miał na końcu. Nie mógł powiedzieć że nie lubi W-f, po prostu nie przepadał za swoją klasą, a w większości grali w gry zespołowe.
Gdy całą trójka była już w domu, uznali że to czas by zjeść obiad, nie umieli jeść pojedynczo, byli za bardzo przyzwyczajeni do swojego towarzystwa. Oczywistym było że to Techno został wyznaczony do gotowania. Przygotował każdemu z nich po tortilli i zasiedli do stołu.
- Zawsze chciałem to powiedzieć - zaczął Wilbur - Jak było w szkole, chłopaki? - zapytał, naśladując sposób w jaki mówił to zawsze Phil.
Zarówno Tommy jak i Techno zaśmiali się na to. Tommy jako pierwszy opowiedział o swoim dniu, nie oszczędzając na wyzywanie nauczycielki matematyki, później opowiedział Techno, a na końcu i Wilbur wtrącił swoje 3 grosze.
Reszta dnia minęła im na rozmowach i wygłupach. Mimo że mieli się pouczyć, odpuścili ją sobie, woleli się nacieszyć sobą, w końcu jutro też jest dzień i na pewno się pouczą.

Porzuceni || Sleepy Bois Inc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz