Gałęzie drzewa rozchodziły się nad głową Hyunjina. Chował się w cieniu Wielkiego Dębu. Drzewo to było tak stare, że pamiętałoby jego prapradziadka albo i starszego krewnego. A na Wielkim Dębie wisiała huśtawka, na niej od czasu do czasu siadał Hyunjin.
Gdy mały chłopiec usiadł wygodnie na starej desce, łapał przepalone liny i zaczynał się huśtać tak wysoko, że wydawało mu się czasem, że zrobi obrót.
Na innej gałęzi wisiała kolejna lina, ale ta już inna.
"Jak się huśtać na jednej linie, bez deski?" Zadawał sobie to pytanie Hyunjin, ale nigdy żaden dorosły mu nie odpowiedział.Chłopca dręczyło to pytanie za każdym razem gdy stawał obok drzewa. Przyglądał się i przyglądał zamyślony. Aż pewnego razu poczuł lekkie klepnięcie w ramię.
Przestaszony szybko się obrócił,pisnął cicho, a potem zakrył usta ręką (chłopcom nie wolno się bać- tak mówił tata).
-Kim jesteś?- zapytał Hyunjin.
- Jestem Felix- właściciel tego drzewa.
- Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
- Ja widziałem cię już milion razy!- zaśmiał się Felix, a wyraz twarzy Hyunjina ukazał zaskoczenie i lekki strach.
Był jeden szczegół który nie umknąłby Hyunjinowi- ubiór chłopca.
- Dlaczego jestes tak ubrany?- zapytał gdy spojrzał by porównać swoją czerwoną koszulkę z samochodem do tej chłopca która była elegancką koszulą z kołnierzykiem.
Chłopiec nie odpowiedział na to pytanie. Podszedł do huśtawki i zaczął huśtać się równie wysoko jak Hyunjin wcześniej.
- Hej! Jeśli jesteś właścicielem to pewnie wiesz dlaczego druga huśtawka nie ma jednej liny, prawda?
Felix zaśmiał się pod nosem i poczul jakby huśtawka rozpędziła się samoistnie.
- To moja lina. Pamiętam, że ją zawiesiłem, ale później urywają mi się wszystkie wspomnienia- wypowiadając te slowa rozpłynął się w powietrze. Jedyne co utwierdziło Hyunjina w tym, że naprawdę go widział to huśtająca się nadal huśtawka.