Part 1

340 27 4
                                    

- Taylor wstawaj! Zoe już jest! - pani Marin stanęła w dole schodów i krzyknęła do swojej córki.

- Jeszcze pięć minut.. - jęknęła mała Taylor ze swojego pokoju na piętrze. Była to urocza, niebieskooka i drobniutka blondynka.

- Na jedenastą masz wizytę u dentysty, nie możesz się spóźnić! - nie dawała za wygraną - Przepraszam, ale będziesz musiała chwilę poczekać. - kobieta zwróciła się w moją stronę, na co ja tylko się uśmiechnęłam. Margaret Marin była sympatyczną, dość młodą kobietą. Zawsze miała idealny makijaż, a jej ciemnego koloru włosy były zakręcone. Lubiłam z nią spędzać czas i rozmawiać. Była naprawdę mądrą i wyrozumiałą kobietą.

- Ja muszę już iść, a ty postaraj się dobudzić Tay. Nie wiem co ją ugryzło, ale od rana jest nie do zniesienia. - powiedziała Margaret, chwytając za swoją skórzaną torebkę.

- Tak jest. - zasalutowałam.

- Wrócę do domu po piętnastej. Bawcie się dobrze.

- Do widzenia. - pożegnałam się i ruszyłam w stronę schodów prowadzących na piętro. Przeszłam przez nie duży korytarz i stanęłam na przeciwko pokoju dziewczynki. Zapukałam cicho i weszłam do środka.

- Tay pora wstawać. - usiadłam na brzegu łóżka.

- Nie możemy przełożyć tej wizyty na inny dzień? - spytała zaspanym głosem.

- Dobrze wiesz, że nie. Przekładałyśmy ją już sześć razy. - oznajmiłam i zdjęłam kołdrę.

- Oh, no dobrze. Już wstaje. - powiedziała zrezygnowana i przetarła zaspane oczy.

- Ubierz się, a ja przygotuje ci śniadanie. - powiedziałam na co blondynka przytaknęła głową.

***

Po pół godzinie stałyśmy w recepcji, czekając aż zostaniemy wezwane. Taylor coraz bardziej się niecierpliwiła i nie mogła usiedzieć w miejscu.

- Pani Marin? - podeszła do nas młoda recepcjonistka, na co dziewczynka od razu się uspokoiła.

- Jestem opiekunką jej córki. - uśmiechnęłam się.

- Przed chwilą dostaliśmy telefon, że Dr. Wilden nie pojawi się dzisiaj w pracy i zastąpi go ktoś inny. - oznajmiła (z tego co wynikało z plakietki) Kate.

- Co się stało z panem Wildim*? - spytała Tay, łapiąc mnie za rękę.

- Coś mu wypadło i nie mógł przyjść. - oznajmiła kobieta.

- Ale wróci prawda? - dopytywała dziewczynka.

- Oczywiście, że tak. A lekarz już na was czeka. - powiedziała i odeszła.

- Czy nowy doktor będzie tak samo fajny jak pan Wildi? - Tay spojrzała na mnie, gdy stanęłyśmy przed drzwiami gabinetu.

- Może nawet jeszcze lepszy. - uśmiechnęłam się i zapukałam. Usłyszałam ciche "proszę" i nacisnęłam na klamkę. Blondynka jako pierwsza wbiegła do pomieszczenia i przytuliła nowego dentystę. Od zawsze tak robiła, nawet gdy kogoś nie znała.

- Dzień dobry, jestem Taylor Marin i razem z Zoe przyszłam naprawić moje ząbki. - wypaliła nie odrywając się od mężczyzny, który w dalszym ciągu stał tyłem. Był wysokim, dobrze zbudowanym brunetem z burzą loków. Podeszłam bliżej i chwyciłam Tay za ramię.

- Zoe Fields. - powiedziałam i podałam mu rękę, na co podniósł głowę, a jego szmaragdowe oczy napotkały moje. W białej "pelerynce**" wyglądał naprawdę przystojnie.

- Harry Styles. - przedstawił się i odwzajemnił mój gest.

Witam w pierwszym rozdziale Dentist. Na razie taki krótki, ale potem postaram się, żeby były dłuższe. Mam nadzieję, że się spodoba. Czekam na wasze gwiazdki i komentarze. :)

*Wildi - Tay nazywała tak Dr. Wildena

**pelerynka - idk jak to się inaczej nazywa, ale chyba wiecie o co chodzi XD

Dentist |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz