Wiedział, że Childe jest wściekły. Nie musiał go pytać, by wiedzieć jak bardzo. Niezbyt mu się dziwił w tej chwili.
— To już któryś raz z rzędu, jak tak dalej pójdzie, to szkoła będzie mi zwracać kasę za dojazdy tutaj. Wykończysz mnie — jęknął Tartaglia, nerwowo zaciskając palce na kierownicy samochodu i przymykając oczy, by westchnąć ciężko. — Co ty sobie myślisz, co?
Nie miał śmiałości spojrzeć Childe'owi w oczy, po tym jak kolejny raz z jego powodu wezwano mężczyznę do szkoły. Mógł wysiąść, uciec, ale z Ajaxa aż buchała złość i nie chciał bardziej go prowokować.
Wystarczająco naraził mu się ucieczkami, wagarami i złymi ocenami, żeby teraz dorzucać sobie bardziej do tego worka spierdolenia.
— Przepraszam...
— Jaja sobie robisz? To nie pierwszy raz, poza tym gadaliśmy o tym i prosiłem cię o to, żebyś mi nie dorzucał problemów, bo mam ich wystarczająco dużo — warknął rudzielec. — Idź do szkoły, nie chce mi się już dzisiaj patrzeć na ciebie.
Nie było sensu dłużej tego ciągnąć, skoro Xiao i tak miał to gdzieś.
Nastolatek wyszedł z auta trzaskając drzwiami i pogrążony we własnych myślach ruszył do budynku szkoły. Był niemal w stu procentach przekonany, że to nie koniec rozmów na temat jego zachowania i Ajax policzy się z nim, kiedy wróci do domu. I wcale by się nie zdziwił, gdyby w ramach kary zaczął przywozić go do szkoły, odbierał z niej i jeszcze nawiązał stały kontakt z każdym jednym nauczycielem. Większego wstydu już wtedy nie będzie w stanie doświadczyć, to będzie najgorsze z najgorszych.
Pod salą językową czekał już na niego Venti, dojadający kanapkę. Na jego widok natychmiast schował resztki do torby i przysunął się bliżej, przyglądając mu się z niepokojem. Po chwili dedukcji zrozumiał o co chodzi i westchnął, klepiąc Xiao po kolanie, na marne starając się mu dodać otuchy.
— Jest wkurwiony, nie? Nie dziwię mu się — palnął bez namysłu Venti, na co Xiao zareagował jękiem pełnym niedowierzania. — W zasadzie...
— W zasadzie to miałem nadzieję, że nie usłyszę od ciebie czegoś takiego — odparł Xiao, biorąc torbę i wstając z brudnej podłogi.
Venti natychmiast szarpnął nim i ściągnął go z powrotem na dół, posyłając mu ostre spojrzenie.
— Zachowujesz się jak debil, przysięgam — skwitował Venti, a Xiao widocznie się zjeżył słysząc takie słowa z ust najlepszego przyjaciela. — I nie patrz na mnie w ten sposób, bo dobrze wiesz, że mam rację.
— Chociaż ty bądź mądrzejszy.
Venti powiódł zmartwionym wzrokiem za Xiao, który zabrał rzeczy i uciekł w kierunku toalet. Na lekcjach usiedli osobno, co jeszcze się nie zdarzyło, od kiedy się przyjaźnili. Xiao był nieobecny, na pytania zadawane przez nauczycielkę odpowiadał wymijająco albo nie odpowiadał wcale, na co Venti nie mógł nic poradzić. Siedział więc sam, pogrążając się w zadumie i zastanawiając się przez całe czterdzieści pięć minut zajęć, co może począć, by jego przyjaciel zaczął wreszcie rozumieć, że robi źle. Próbował mu to tłumaczyć, jednak Xiao za każdym razem uciekał i Venti powoli zaczynał tracić na niego siły.
— Wracamy razem? — zaczepił go po lekcjach, pełen nadziei.
Xiao spojrzał na niego i zaraz wskazał głową na samochód zaparkowany po drugiej stronie ulicy, chowając dłonie do kieszeni za dużej bluzy. Jak się spodziewał — Ajax przyjechał po niego, nie mniej zły niż rano. Nie miał zamiaru wdawać się w zbędne pyskówki, dlatego pożegnał Ventiego i szybko wsiadł do auta, na kolegę nawet się nie oglądając.
CZYTASZ
the last time | xiaoven
Fanfiction"It's stopped raining already? A shame, I wanted to play some more!" Druga część "Call me by your name." Xiaoven, możliwe Chilumi.