łysy kot w garniaku

16 1 0
                                    

~10 marca 6666 rok~
   Obudziłam się w niedużej piwnicy. Przy drzwiach stały dwa psy- Bajka I Lilka(piesunie niejakiej Julii Żugaj której niegdyś obrabiałam zdjęcia).
Nagle weszła ona. Wysoka, szczupła blondynka, ubrana na pomarańczowo.
-Osz ty mała żmijo! Widziałam że pogrubiała mnie na tym zdjeciu!*
-Mówiłam że bez hajsu nie ma usług!- w chwili gdy to powiedziałam Julka podbiegła do mnie prubujac szarpnąć mnie za włosy*. Na szczęście miałam Eustachego!
-Chwila blondyny! Kolejna meliski potrzebuje!- krzyknął Eustachy wskakując na twarz Julii.
- Spadaj!- powiedziała zrzucając kocóra- Jeszcze mnie popamietasz! A tak wogóle to łysy cię szuka!- krzyknęła wychodząc w piwnicy.
- Widzisz Agatka trafiłaś na dywanik do króla...-wymruczał futrzak również wychodząc z piwnicy.
Byłam zbyt przerażona aby cokolwiek powiedzieć więc ruszyłam za kotem.
Szliśmy szeroką ulicą. Na oddzielonych od ulicy chodnikach  stały setki dziewięciolatek krzyczących "Julcia! Julcia!", "Julia Żugaj", "Juleczka, Juleczka, taka och ach jak Moniczka!". Niektóre jak mniemam żugajki trzymały transparenty z napisem "Juleczka na królową!".
Nagle Eustachy się zatrzymał i wskazał ogonem na wielki zamek.
Biało-czerwony budynek był ogromnych rozmiarów. Przy bramie stała Chrupka. Pies niejakiej Moniki Kociołek. Jednak ten pies był nieco inny. Zapamiętałam Chrupkę jako małego pieska. Przy bramie warowało ogromne psisko. Wcześniej wspomniana "Chrupka" teraz może być nazwana Chrupczyskiem. Była wielkości Sky Tower'u.
- Ej Agatka, a ty co? Nie idziesz?
- On gryzie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Jeszcze jak, Agatka!
   Gdy po czterech próbach ominięcia bestii wreszcie mi się to udało szłam prostym korytarzem. Po trzydziestu minutach marszu za Eustachym dotarliśmy do wielkiego holu. Z ogromnego pomieszczenia wychodziło około pięćdziesięciu drzwi.
- Rusz umocowanie ogona Agatka! Nie mamy całego dnia, a król jest niecierpliwy...
Nie byłam już wstanie odpowiedzieć. Po trzydziestu minutach jego sarkastycznych komentarzy poddałam się i udawałam głuchą.
Nagle Eustachy stanął i wskazał ogonem na małe drzwiczki dla kotów wmocowane w ścianie.
- Że niby ja mam tam wejść?!
- A co? Przecież muwiałaś że przeszłaś na dietę.- powiedział przechodząc na drugą strone- Ja rozumiem, dieta cud i te sprawy ale skoro ja dałem radę wejść to ty tym bardziej dasz radę...
*¹-Julka proszę to tylko żart
*²-no weź, lubimy się przecież, nie pozywają mnie do sądu, proszę.

Eustachy podróżujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz