« 02 »

12 3 3
                                    

Hej, piszę to bo mi smutno i nie wiem co zrobić. Nie wiem czemu mi smutno, nie ma konkretnego powodu. Być może to dlatego, że jutro znowu muszę zapieprzac do szkoły i się zacząć od nowa wszystkim przejmować. Chociaż niekoniecznie musi to być to, bo nawet w wolne mi smutno. Nie mam z kim o tym pogadać, więc piszę to tu. Wstyd mi do kogoś napisać, że chce mi się płakać. Jest to upokarzające, a w szczególności gdy jeszcze lecą mi łzy. Czuję się w tedy strasznie. Nie chce być beksą... Nie mam do kogo się przytulić. Ze znajomymi tulę się jedynie na powitanie i jest to jedynie szybki uścisk. Ostatni raz kiedy kogoś przytulałam tak mimowolnie i nie było to powitanie, to mamę trzy lata temu na święta, bo mi kupiła fajny prezent. Nie przytulamy się u nas w rodzinie. Raczej trzymamy sie na dystans.

Nie wiem co mi jest tak szczerze powiem. Nie chce mi się po prostu. Nie ważne co się dzieje, gdzie jestem, czy jest szkoła czy wolne to ja i tak jestem zmęczona i mam dość. To pewnie przez okres dojrzewania  w którym jestem czy coś. Nie mam pojęcia. Po prostu mi smutno. Staram się to zagłuszyć oglądając seriale lub słuchać muzyki, ale nic to praktycznie nie daje. Działa na chwilę, bo mój humor jest niczym parabola. Jestem przez chwilę szczęśliwa, nagle chce mi się płakać, robię się zła i znowu po chwili jest mi to obojętne. Takie humorki wkurzają strasznie innych, ale czasem nie umiem tego kontrolować. Zwykle udaję, że mi to wszystko obojętne, jednak po prostu to w pewnych momentach się nie sprawdza.

Ogólnie chodzę zestresowana. Nie umiem raczej radzić sobie ze stresem. Jak się stresuje to obgryzam paznokcie (jak nie mam paznokci to palce) albo wbijam je sobie w skórę. To jest już taka czynność mimowolna. Nie potrafię znieść tylu rzeczy na raz. Potrafię mieć trzy sprawdziany i sześć kartkowek w jednym tygodniu. Jest to naprawdę codzienność. Świętem jest gdy nie mam nic. Moja mama jeszcze naciska na dobre oceny. Nigdy jej się nic nie podoba. Choć staram się jak mogę zostałam zjechana za dostanie 2. Nie ważne czego bym nie zrobiła to na mnie krzyczy i jej się nie podoba. Nazywa mnie debilem, by po chwili zacząć mnie chwalić przed innymi ludźmi. Moje siostry mówią bym ją olała, ale to nie jest proste gdy sie z nią mieszka. Gdy czasem patrzę na mamy moich znajomych to tak im zazdroszczę... Są miłe, uśmiechnięte, spokojne, daja swoim dziecią pieniądze, nie krzyczą na nie bez powodu. U mnie wszystko jest na odwrót. U nas wszyscy sa od siebie na dystans. Co prawda mam dwie starsze siostry, które mnie wspierają, ale one trzymają się razem. Wychowywały się ze sobą tak jak moi młodsi bracia co sprawia, że lubię siebie bardziej. Ja czuję się trochę odizolowana. Wiem, że oni nie lubią mnie tak bardzo jak siebie nawzajem. Doskonałym przykładem są święta i to, że zawsze gadają ze sobą tzn: siostry gadają między sobą, bracia się razem bawią, mama rozmawia ze swoim partnerem, a ja siedzę i czekam. Raz na jakiś czas mnie ktoś zagada czemu siedzę smutna, ale ten temat szybko się kończy i każdy wraca do siebie. Dlatego nie lubię świąt. Nawet jest tak samo w moje własne urodziny... 

Huh, pisząc to trochę mi ulżyło. Wypłakała  się trochę, ale nie mam chusteczek, więc trochę sraka. No cóż, bywa. Dzięki za wysłuchanie

19.04.2022

PamietniczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz