Pierwszy dzień i już to

111 4 2
                                    

14.03.2022- tą datę zapamiętam na długo, był to jeden z znimniejszych marcowych dni gdzie właśnie wtedy rozpoczął się mój pierwszy dzień jako lekarz ratownictwa medycznego w Leśnej Górze.
Przyszłam na umówione spotkanie z Wiktorem Banachem znanym również jako legenda ratownictwa, a następnie poszliśmy do bistro na kawę gdzie siedziała Anna z Nowym,
-Hej...
Anna powiedziała spokojnym głosem odwracając się do Wiktora.
- hej, Aniu
Wiktor odpowiedział również spokojnie, a następnie dodał,
- to jest Dr Bianka, jest nowym lekarzem w naszej stacji, proszę żebyś była w pierwszy dzień jej opiekunem- Anna odpowiedziała lekko szepczącym, optymistycznym głosem
-dobrze - a następnie zwracając się do mnie powiedziała.
- w bazie na stoliku leży wszystko co będzie ci potrzebne- słuchałam i przytakiwałam, następnie dodała
- jak się przebierzesz i nie będzie wezwania to przyjdź tutaj, porozmawiamy i się trochę zapoznamy, jak będziesz mieć jakieś problemy to na pewno ktoś jest teraz w bazie.-  10 minut później siedziałam, przebrana w pomarańczowo-czarny strój ratownika medycznego na który miałam zarzuconą kurtkę z  dużym napisem na plecach „Lekarz". Razem z Anią i Wiktorem siedzieliśmy, piliśmy kawę i  rozmawialiśmy do momentu w którym nie podbiegł do nas Piotrek,
-Ooo, nowa pani Doktor? - na co Anna odpowiada
- A tak tak...- więc Piotrek  dodał
- w takim razie, Panie Doktor mamy wezwanie, Adam szczegóły wysłał nam
na tablet.
-dobrze, w takim razie wołam Martynę a wy już idźcie do karetki- szybko dopiłam już co prawda zimną kawę i słyszałam jak
Anna mówi przez radio,
-Martyna pół minuty i widzę cię w karetce- Anna powiedziała stanowczym głosem dopijając szybko kawę.
7 minut później dyspozytor z centrum odzywa się z pytaniem przez radio
- 25S, daleko jesteście?-
- zaraz będziemy- powiedziałam a następnie Anna do mnie powiedziała, że
- pamiętaj, ty dzisiaj rządzisz zespołem-po 5 minutach dojeżdżamy na miejsce. Przed ośrodkiem stoi jedna z opiekunek, mówiła bardzo zdenerwowanym i panikującym głosem
- nie wejdziecie z noszami bo winda nam się popsuła.
-dobrze, spokojnie- mówię do opiekunki spokojnym głosem
-Zaprowadzi nas tam pani?
- Leżą na drugim piętrze- odparła opiekunka, a następnie zaprowadziła nas do tego miejsca i dodała
- inna opiekunka jest przy nich, ale za bardzo nie wie co robić- zmartwionym i roztrzęsionym głosem powiedziała, cały zespół wchodzi po ostatnich schodach, widzimy, że leży dwóch chłopców,
-Cholera, Czarek- Anna podbiega do chłopca, więc ja podchodzę do drugiego.
-Halo słyszysz mnie?- pytam się chłopca, ale mi nie odpowiada- stan pacjenta nieprzytomny ale oddycha- powiedziałam, a następnie dodałam- Dobra, Anna chodź tutaj spróbujesz go obudzić a ja wezmę Czarka.
-Dobrze- Anna mi odpowiada-
-Hej, ty jesteś Czarek, tak?
-Tak- Czarek mi odpowiada
- Lewa noga złamana, bark urazów górnych kończyn i prawej kończyny też,- zaczęłam wymieniać, a następnie powiedziałam
-  Piotrek leć po szynę.
-Dobrze, Pani doktorr
-Boli cie coś oprócz tej nogi?- zapytałam
- Głowa- odpowiedział zwijając się z bólu
-Głowa... ok, zaraz ci dam coś przeciw bólowego, nie martw się, będzie wszystko dobrze
-Już, proszę- Piotrek daje mi szynę i zaczynam zakładać z pomocą Piotra,
- AŁA! CZY PANI JEST NORMALNA?- Czarek krzykną na mnie
- nie rozumiem za bardzo...- odpowiedziałam mu
- chyba najpierw trzeba odkazić miejsce złamania?
- nie ma takiej potrzeby,
-a to dlaczego?
-złamanie jest zamknięte, więc nie widzę problemu, chyba, że jedynym problemem jest złamana noga i lekko poobijana głowa- mówiłam to nadal spokojnym głosem
- TAK, ale mój kolega zaraził się tężcem bo nikt mu tego nie odkaził
-no ale chłopie, ty nie rozumiesz, że nie ma takiej potrzeby?- Piotrek podniósł głos
- *ahhh* dobra, Anka, daj mi coś do odkażania- Anna wyciąga z czerwonej torby słoiczek jak od kropli żołądkowych z plakietką jelenia
- proszę- Anna powiedziała optymistycznym lekko śmiejącym się głosem do mnie
- dziękuję- również optymistycznie odpowiedziałam uśmiechając się do Anny
- CHOLERAA...- nagle krzyknęła Anna
- co się stało?- zapytałam gwałtownie
- Zatrzymał mi się, zaczynam masaż, Piotrek łap za ambu,
-Dobra, to ja będę stabilizować głowę- powiedziałam, a następnie powiedziałam do radia
- 25S, przyślijcie drugi zespół, ten chłopiec ze złamaną nogą może już jechać, okazało się, że mamy tutaj drugiego poszkodowanego.
-dobrze, przyjąłem- odpowiedział dyspozytor,
- analiza- powiedziała Martyna lekko drżącym głosem tak jak by to robiła pierwszy raz-
-Asystolia- powiedziała Anna
-cholera, chłopie- powiedziałam bardzo wkurzonym głosem, w między czasie przyjeżdża drugi zespół
- hej, to co mamy?- zapytał wiktor
-chłopiec ze złamaną lewą nogą, lekko poobijana głowa w zakresie kości ciemieniowej i kości polityczne i w zasadzie to wszystko.
-ok, dzięki- chwile później,
-Analiza...- martyna powtórzyła
-Asystolia- powiedziała Anna zmęczonym głosem
-Anka...,zmienię cię- powiedziałam stanowczym głosem a następnie dodałam
- na raz... dwa... trzy...- zaczęłam odliczać, a następnie się szybko zamieniłyśmy-
-dzięki- Anna pocierając czoło powiedziała ze zmęczenia
-Analiza...- monitor pokazuje migotanie-
-dobra Martyna, ładuj 150- Powiedziałam
-Uwaga, wyładowanie, odsunąć się, strzelam-
-Ale u dziecka?- zapytałam się zmęczonym od masażu głosem
-tak, u dzieci też się to zdarza, co prawda raz na dziesięć przypadków, ale się zdarza, najwyraźniej to jest ten farciarz- powiedziała do mnie Anna
-Analiza...- po chwili ciszy i skupienia słychać pozytywny odzew pikania na monitorze.
-Dobra, Piotrek, leć do karetki po deskę i zabieramy się, anna będziesz dalej stabilizować głowę- powiedziałam.
-I co z nim?-zapytała się mnie zatroskana opiekunka kiedy wychodziliśmy z butynku
-niech pani z nami jedzie w drodze wszytko powiem, bo teraz na prawdę walczymy z czasem- 3 minuty później już jedziemy do szpitala i mówię
-  jeśli chodzi o czarka to będzie żył, ma tylko na szczęście złamaną nogę i trochę poobijaną głowę więc pewnie zrobią mu TK głowy w szpitalu...
-No dobrze, a z drugim, co jest?
-Tutaj sytuacja jest trochę gorsza, miał jedno dość długie jak na dziecko NZK, w dodatku mamy podejrzenie urazu kręgosłupa, jak pani ma  pojęcie co się wydarzyło to nam to bardzo pomoże. Chociaż taka informacja czy urazu kręgosłupa mógł dostać pod czas bójki czy jak upadł na ziemię -opiekunka się załamała więc Anna dotykając lekko ramienia opiekunki i uspokajającym głosem powiedziała
- Chce pani coś na uspokojenie?
-Nie, nie trzeba
-proszę się nie martwić, pani podopieczni są naprawdę w dobrych rękach, u naprawdę najlepszych lekarzy jakich znam- potem już wróciliśmy do bazy i nie było większego wezwania które tak by mi zapadło w pamięć jak te, jeśli chodzi o chłopców to wyszli z tego zdarzenia bez większych problemów, lecz nadal są pod stałą kontrolą lekarzy, i nadal nie wiadomo co się tak naprawdę wydarzyło.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 22, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Autentyczny Sen Where stories live. Discover now