Rozdział 1

15 4 3
                                    



Podczas nocnej podróży licealiści zapomnieli całkiem o śnie. Jechali przez las, następnie autostradę, która była dla Nicka piekielnie długa. Cała trasa wydawała mu się nudna. Przysypiał. Zakończyła się jednak w dość nietypowym miejscu.

— Clay, wyjaśnisz mi czemu do cholery jesteśmy na lotnisku? - zapytał pół-przytomny Nick.
— Szukaj go, proszę. Dzwonił, mówił, że ląduje.

On wiedział o kogo chodzi. Ah, ci brytyjscy daltoniści, coś co sprawia, że wysocy Amerykanie popadają w obsesje...

— ZNALAZŁEM, SAP, CHODŹ SZYBKO!! - krzyczał wyższy. Ludzie, którzy przysypiali na lotnisku odwrócili się w jego stronę patrząc z pogardą. Brzmiał jak odurzony.

Biegnąc przez pół lotniska w końcu go spotkali. Ku zdziwieniu chłopaka, nie był to George. Była to osoba, którą Sapnap dawno uważał za zmarłą.

— Karl! Jak się cieszę, że nareszcie się spotkaliśmy! To jest Nick mój - tu urwał. Spojrzał na chłopaka z którym przyjechał. Nie był zadowolony. - ..przyjaciel, ale jest pewnie śpiący więc go zostawmy. Bierz bagaż i jedziemy do mnie.

Pan Armstrong miał do przeanalizowania tyle w głowie. Jakim cudem Karl żyje? Czy jego śmierć to był fake? Jakim cudem zna Claytona?
Pytań było więcej, ale odpowiedzi mniej.

Gdy Dream bezpiecznie zawiózł wszystkich do swojego rodzinnego miasta, chłopcy rozdzielili się - Sapnap został u siebie, a pozostała dwójka pojechała do apartamentu blondyna. Nick bywał tam nieraz. Przyjaźnią się od małego, nocowania u nich to norma.

Ta noc będzie piekielnie ciężka.

——————

Szatyn postanowił, że wykorzysta to, że jest weekend. Postanowił siedzieć cały dzień w piżamie grając w Minecrafta. Ta gra to istny narkotyk. Dalej jednak nie potrafił się skupić.
Jego przyjaciel okłamał go w tak ważnej sprawie? Może chciał urwać ich relacje? Już sam nie wiedział, która opcja jest prawdziwa.

W okamgnieniu z godziny 10 zrobiła się 17. O tej właśnie porze zwykle rozmawiał z Karlem. Wszystko dziś mu przypomina jego. Na lotnisku nie zwrócił uwagi na jego wygląd - był zbyt oszołomiony, by cokolwiek zapamiętać. Wiedział jedynie, że wcale różni się od jego Karla. Niski, nieśmiały idiota... Nie miał szans  usłyszeć ponownie jego głosu, gdyż niespodziewany gość zachował milczenie przez całą trasę.

Z myśli ocuciły go wibracje telefonu. To Dream.

— Sapnap, do cholery, gdzie ty się podziewasz? Mieliśmy oprowadzać Karla po mieście, pamiętasz? - usłyszał nastolatek. Nie pamiętał by się na to zgadzał.

— Wyleciało mi z głowy. Nie mogę się doczekać, aż poznam Karla bliżej. - to drugie zdanie wydusił z lekką pogardą. Bał się poznania go na nowo. Wiedział, że to ten sam Karl, którego kochał i adorował niecały rok temu. Ten, który zostawił go samego na świecie po rzekomej śmierci.

Nie minęło 10 minut i szatyn opuścił swój dom. Cała trójka spotkała się w wyznaczonym miejscu. Jedyną osobą, która odzywała się przez pierwszą godzinę był blondyn. W odpowiedzi z obu stron słyszał zaledwie „mhm". Próbował przełamać lody, ale nadaremno.

— Kuźwa, próbuję was poznać, a wy co? Sap, odezwij się. - podniósł lekko ton najwyższy z całej trójki. Pozostała dwójka doskonale wiedziała, że nie ma złych intencji, tylko próbuje ściągnąć na siebie uwagę, której wcześniej nie dostał.

— Słucham cię, spokojnie. Po prostu nie wiem o czym mogę mówić. - odpowiedział - Karl, lubisz może Minecrafta?

Wyższy brunet kiwnął głową. Nick oczekiwał odpowiedzi słownej, czuł, że gest mu nie wystarczy. Chciał usłyszeć ponownie jego wspaniały głos, który tak wiele dla niego znaczył.

— Może pogracie kiedyś razem? Ja i George planujemy założyć nasz wspólny serw.. - tu urwał. Przyrzekł Brytyjczykowi, że nie zdradzi nikomu ich planów. Cóż, Dream nie jest dobry w dochowywaniu tajemnic.

Co zarówno Karl i Nick mogli wykorzystać.

— Nieważne, to tylko mały serwer... Karl, Nick, co sądzicie o nazwie D&GMPS?

— Ale żeś dowalił... Co to w ogóle oznacza? - zapytał jego najniższy przyjaciel.

— Dream and George multi-player server... Lepiej brzmiało to w mojej głowie. - wyjaśnił zielonooki.

— DSMP. To brzmi lepiej. Po plecach Armstronga przeszły ciarki. Usłyszał to, co chciał. Jego głos był taki, jak wcześniej. O Boże, kochał ten głos. — Nicholas, wszystko okej?

W tym momencie szatyn wrócił na Ziemię. Przyjemny dreszcz ponownie dopadł jego plecy. Powiedział tylko „Tak."

Trio spędziło całe 4 godziny razem. Gdy zbliżała się już nocna pora wszyscy wrócili do swoich domów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 25, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

No-one knows... yet. | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz