Rozdział 1

27 1 0
                                        

Larissa

Ledwo wyszłam z samochodu i już wdepnęłam w jakieś błoto. Zakładanie beżowych czółenek jednak nie było najlepszym pomysłem. Obchodzę samochód i próbuje wyciągnąć z bagażnika nasze rzeczy, a tata gdzieś już uciekł. Pewnie skorzystać, bo pół drogi narzekał mi, że pęcherz mu zaraz pęknie, a ja nie miałam gdzie się zatrzymać. Szarpię się z dużą walizką, aż nagle słyszę niski, męski głos.

-Pomogę ci.

-O bardzo dziękuję.-odwracam się i widzę przed sobą ogromnego mężczyznę. 

-Lar, dawno się nie widzieliśmy.- mówi, uśmiechając się.

-Nicolas?- robię wielkie oczy i nie mogę uwierzyć, że to serio on. Mężczyzna stojący przede mną, nawet w jednym procencie nie przypomina mi Nicka, którego znałam. Teraz ma chyba z dwa metry. To w ogóle możliwe, żeby aż tak wyrósł? Jest strasznie wielki, szerokie ramiona, gęsty zarost na twarzy i trochę przydługie włosy. Jestem w totalnym szoku, bo pamiętam go, jako niskiego chudzielca z pryszczami na twarzy. A teraz wygląda jak jakiś drwal.

-Trochę się zmieniłem co?- śmieje się, a ja dalej nie mogę w to uwierzyć.

-Chyba trochę bardzo.

-Ty też. Masz proste włosy, ale dalej chodzisz w tych swoich dziwnych sukienkach.- mina od razu mi zrzedła. Dobra, jednak to ten sam Nick. -Myślałem, że wyrośniesz z tego staroświeckiego stylu.- tak to Nick na sto procent. 

-To styl lat czterdziestych.- mówię poirytowana. 

12 lat wcześniej

Stoję przed lustrem i wygładzam materiał mojej nowej sukienki. Bufiaste rękawy, kołnierzyk zapięty pod szyją i dół w kształcie litery A, tylko ten kolor... 

-Tato!

-Coś się stało?- mówi, wchodząc do pokoju.

-Pasuje mi ten kolor?- tata zerka na moją błękitną sukienkę w małe żółte kwiaty i wygląda na trochę zmieszanego.

-Najważniejsze, że tobie się podoba.- patrzę na niego i już nawet nic nie mówię.

Wychodzę z domu i przewracam oczami na to co widzę. Nick stoi na klatce i nie wiadomo z czego się tak cieszy.

-Witaj piękna niewiasto.

-Po co na mnie czekasz?- pytam, ignorując jego głupie przywitanie.

-Przecież umówiliśmy się, że będziemy razem chodzić do szkoły.

-Nie. To ty to zaproponowałeś, a ja się nie zgodziłam.

-No możliwe, że tak było, ale dobra nie ważne. Chodź.

Idziemy w ciszy, ale oczywiście Nicolas musi zakłócić mój spokój.

-Czemu znowu ubrałaś się tak dziwnie?

-Bo mi się tak podoba.

-Będą się z ciebie śmiać.

-I tak się zawsze śmieją.- wzruszam ramionami- A ty jeszcze mi przyklaskujesz.- mówię z wyrzutem. 

-Nie prawda. 

-A co było wczoraj?

-No dobra masz rację. Przeprasza. Ale musisz przyznać, że ta sukienka serio miała kolor sraczki.

-Spadaj Nick.

Teraźniejszość 

Siedzę przy stole w kuchni, obok taty, a pani Pamela podaje nam herbatę.

Miss LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz