Prolog

36 3 0
                                    

Życie nie zawsze jest usypane płatkami róż. Narastające problemy, pierwsze miłości i tony łez, wylewanych codziennie w cichym, pustym pokoju. Cokolwiek by się nie działo, nie pozwalałam żeby ktokolwiek spojrzał za kurtynę. Nikt nie mógł wiedzieć co się dzieje. Nikt nie mógł poznać prawdziwej mnie.  To dość niesprawiedliwe, że w mojej własnej historii nie mogę tego zmienić. Jednak takie jest już życie. Okrutne i nie zawsze sprawiedliwe.

Jednak zacznijmy od początku.

Na początku wszystko było wspaniale. Miałam wtedy wszystko, czego pragnęłam. Kochających rodziców, wspaniały dom, i mojego kochanego zwierzaka. Rodzice rozpieszczali mnie jak tylko mogli. Byłam ich oczkiem w głowie. I nic więcej nie było mi potrzebne.

Jednak nic, co piękne nie trwa wiecznie.

Gdy miałam 10 lat odkryłam coś, o czym nigdy nie powinnam się dowiedzieć. Rodzinny sekret, przez który wszystko się zaczęło. Jak lawina niszcząc wszystko co piękne, by pozostawić po sobie jedynie pustkę, która potrafi wyniszczyć człowieka od środka.

Sekret podróży w czasie.

Rodzice chcieli, żebym nigdy się o tym nie dowiedziała. Abym nigdy nie podzieliła ich losu. Chcieli dla mnie lepszego, normalnego życia. Bez ukrywania się w innych epokach i życia w strachu przed Urzędem. Jednak moja ciekawość pokrzyżowała ich plany. 

Mówiłam o tym głośno, nie wiedząc jakie będą tego konsekwencję. Niektórzy mi wierzyli, inni uważali za szurniętą. Jednak nie przeszkadzało mi to, ponieważ pierwszy raz od 10 lat byłam w centrum uwagi. Wreszcie ktoś się mną interesował. Wszyscy znali moje imię, mówili o mnie na przerwach. Wreszcie poczułam się doceniona przez rówieśników.

Jednak każda głupia decyzja ciągnie za sobą nieodwracalne konsekwencję.

Moją była strata najważniejszych osób w całym moim życiu. Utrata moich rodziców. 

Wiadomości, które mówiłam dotarły również do Urzędu. Moim rodzicom udało ukrywać się przed nimi przez 15 lat, a moja gadatliwość zniszczyła to w kilka dni. Urząd po prostu ich wymazał. Byli wobec nich okrutni tak jakby nic nie znaczyli, a przecież to nadal byli ludzie. Wspaniali ludzie. Moi kochani rodzicie, których straciłam bezpowrotnie.

W końcu przyszedł czas na mnie. Zabrali więc przestraszoną i zapłakaną sierotę do Urzędu. Traktując w sposób w jaki nie powinno traktować się dzieci. Gdy nie chciałam ich słuchać zamykali mnie w białym pokoju na cały dzień bez jedzenia i picia. A to tylko jedna z wielu rzeczy, których doświadczałam. Wszystko po to, żeby wyszkolić mnie na agentkę Urzędu. Można powiedzieć, że udało im się. Jestem agentką, nie czując się nią w stu procentach. Wolałabym mieć teraz normalne życie, niż siedzieć zamknięta w Urzędzie. 

Jednak każdy grzech trzeba kiedyś odpokutować. 







Koniec czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz