Tak przeraźliwego, iście szatańskiego śmiechu, jeszcze nie słyszał. Śmiała się przez pół minuty jakby była opętana, a czyhający w niej demon właśnie się obudził. W jej oczach błyskało szaleństwo, a ręce wraz z nożem, który trzymała, trzęsły się jakby właśnie zalała je wrzątkiem. Przechylała głowę to w jedną, to w drugą stronę przeszywając wzrokiem na wskroś ciało i duszę. Obawiał się, że w każdej chwili dziewczyna może rzucić się na niego jak na zwierzynę łowną i rozszarpać go jego własnym nożem. Oddychał szybko i nieregularnie próbując ukryć przerażenie w swoich oczach. Natomiast ona stała tylko lekko przygarbiona z upiornym uśmieszkiem oddychając spokojnie.
NAGLE! Wzięła głęboki wdech odchylając rękę z nożem do tyłu i rzuciła się na niego jak dzika bestia wypuszczona z najgłębszych otchłani piekieł. Zrobiła zaledwie trzy zwinne kroki zanosząc się przy tym maniakalnym śmiechem, a ich usta znalazły się zaledwie parę centymetrów od siebie. Byliby się pocałowali gdyby nie zimne ostrze pomiędzy ich wargami. Zadrżał gdy białowłosa rozcięła mu wargę. W przypływie chwili odepchnął ją całą siłą i dotykając krwawiącą wargę krzyknął:
- Opętało cię?!
- Mhhahaha!!! – znów zaniosła się głośnym szatańskim śmiechem, który przeszywał go aż do szpiku kości – A żebyś wiedział, kochanie. – syknęła odsłaniają nadnaturalnie długie, połyskujące kły – A żebyś wiedział, że oszalałam!!! – jej krzyk poniósł się wśród głuchych pni drzew – A teraz... Teraz się pobawimy tak, jak ja chcę. – mówiła to półgłosem wzbudzając w nim jeszcze większą obawę
W końcu jednak obawa o własne życie wzięła w nim górę – odwrócił się i zaczął biec co tchu słysząc za sobą jej oddalający się diabelski śmiech. W końcu zaczęło mu brakować tchu i pomału zwalniając zatrzymał się za drzewem. Oparł ręce o szorstką korę i próbował złapać oddech w mroźnym powietrzu zmieszanym z jego krwią.
Nagle usłyszał trzask gałązki i gwałtownie obrócił się w stronę źródła dźwięku. W duchu modlił się, by było to jakieś zwierzę lub cokolwiek innego niż ona. W końcu dostrzegł kobiecą postać o rudych włosach ubraną w nieskazitelnie białą sukienkę. Rudowłosa zbliżała się do niego powolnym, jakby niepewnym, krokiem o bosych stopach. Chłopak rozejrzał się dookoła upewniając się, że na horyzoncie nie widać nikogo, kto jego zdaniem czyhałby na jego życie i zaczął iść wprost do rudowłosej. Gdy dziewczyna zobaczyła, że idzie w jej stronę, jej krok zmienił się na bardziej pewny niż parę sekund temu. Stanęła naprzeciwko chłopaka i patrzyła na niego z grobową twarzą. W końcu nabrała lodowatego powietrza w usta, ale nim zdążyła coś powiedzieć on objął ją w talii i zamknął jej usta pocałunkiem. Długim pocałunkiem. Długo wyczekiwanym. Żadnemu z nich nie przeszkadzała cieknąca z wargi chłopaka krew.
Jednak rudowłosa z nieznanych mu przyczyn przerwała pocałunek, złapała go za ramiona i spytała:
- Co tutaj robisz? – jej głos zawierał ledwie słyszalną nutkę obawy
- Ta wariatka chciała mnie zabić.
- Nie pierwszy raz. Pytam się więc? – spytała z pretensją
Nie znał odpowiedzi. Omiatał błędnym wzrokiem jej piegowatą twarz. W końcu, już zirytowana czekaniem, powtórzyła:
- Po jakie diabły tu przyszedłeś?
Wiszące w powietrzu pytanie jak strzała przebił maniakalny śmiech. Ile razy by się nie śmiała, ten opętany chichot zawsze mroził krew w żyłach. O losie! Gdyby rudowłosa powiedziała to pół tonu ciszej... Może wtedy... Ona... By ich tak szybko nie znalazła... Co? Nie... I tak ona by ich znalazła. Białowłosa zeskoczyła z drzewa i stanęła obok pary. Oprała się o pień i przerzucała pomiędzy palcami nożyk.
- Zabij mnie, ale nie rób jej krzywdy! – chłopak krzyknął i schował rudowłosą za swoim ciałem
Białowłosa wbiła ostrze w kłodę i po raz kolejny zaniosła się swoim szatańskim śmiechem.
- Aleś ty odważy... Mhmhhaha, ale ta ruda pizda jest na moich posługach.
Pstryknęła, a dziewczyna wyswobodziła się z jego uścisku i ruszyła przed siebie. Chłopak złapał ją za rękę rozpaczliwie próbując zatrzymać piegowatą przed popełnieniem szaleństwa.
- Nie próbuj mnie zatrzymywać. – jej głos był mieszaniną jej ciepłego głosu i głosu demona, powiedzieli to wspólnie; tak przerażająco, że chłopak się wzdrygnął i odsunął na krok
Rudowłosa stanęła za swoją panią. Gdy stanęła przodem odsłoniła swoje oczy albo i nie jej – nie były zielone ani wesołe, były szare i wyprane z jakichkolwiek emocji. Białowłosa podniosła ręce na wysokość oczu i szepnęła:
- Pożegnaj się, tworze.
Nikt nie dążył zareagować gdy pod wpływem pstryknięcia z obu dłoni, dziewczyna stojąca za swoją panią zamieniła się w szklany posąg. Krzycząc błagalne „NIE!" chłopak zrobił cztery szybkie kroki i wycelował zaciśniętą pięść w opętaną wariatkę, ale ona uchyliła się i z czystą satysfakcją patrzyła jak jego serce rozbija się na tysiąc drobnych kawałeczków, gdy pięść trafiła w szklany posąg rudowłosej kochanki. Błyszczącymi oczami patrzyła jak serce chłopaka rozbija się na jeszcze mniejsze kawałeczki, gdy zdawał sobie sprawę, że to on użył całej siły jaką miał i to on roztrzaskał szklaną figurę.
Wstał jednak z kolan i obrócił się twarzą do morderczyni. Niekrwawiącą ręką wytarł spływające łzy. Teraz i on miał mord w oczach. Nienawidził białowłosej z całego serca.
O losie! O losie, losie! Gdybyś był tylko trochę łaskawszy! Gdybyś popchnął rękę tej diabelskiej dziewuchy parę centymetrów dalej tak, by ostrze trafiło w bezimienne drzewo! Ale trafiło w serce. W jego serce, tak czyste, tak miłe, tak szczerze zakochane.
Przy ciosie jego oczy otworzyły się szerzej, a z ust wytrysnęła krew. Chłopak na darmo próbował łapać płytkie oddechy. Zsunął się na ziemię charcząc ciemnobordową krwią. Powoli świat zaczął znikać za mgłą przeciwnie do bólu, który narastał z każdą mijającą chwilą i stawał się nie do wytrzymania. Nagle poczuł jak dwa cienkie palce łapią go za żuchwę i obracają jego głowę ku niebu. Zobaczył wtedy twarz zabójczyni wraz z jej psychopatycznym uśmieszkiem. Cały czas trzymając żuchwę nachyliła usta do jego ucha i wyszeptała prze zaciśnięte zęby:
- Pozdrów ode mnie diabła.
Gdy zadawała ostatnie mu dźgnięcia w brzuch wszystko zmieszało się w niewyraźny huk – jej diaboliczny śmiech, głuche pchnięcia nożem i urągliwy pisk w jego własnej głowie. Przed parę dobrych minut białowłosa pastwiła się nad martwym ciałem chłopaka wydając z siebie dziwne śmiechy, bulgotanie i niewyraźne słowa. W końcu spojrzała ku niebu i pozwoliła, by lodowate krople deszczu powoli zmywały krew z jej twarzy.
CZYTASZ
Białowłosa
FantasyPowoli świat zaczął znikać za mgłą przeciwnie do bólu, który narastał z każdą mijającą chwilą i stawał się nie do wytrzymania. Nagle poczuł jak dwa cienkie palce łapią go za żuchwę i obracają jego głowę ku niebu. Zobaczył wtedy twarz zabójczyni wraz...