Yghh... Jak ja pójdę do szkoły?! Przecież się tak nie pokaże..
- Mamoo!!!
- Jezu.. Rybko co się stało?!
- Arek! On się stał! Wlał mi do mojego szamponu jakąś farbę!
- Haha!!!
- To nie jest śmieszne!
Oburzyłam się... Czemu tylko ja jestem normalna?
- Też mu zrób żart.
- Ja?! Czy ty ze mnie żartujesz?!
- Niee.. Ja mówię całkowicie poważnie.
- Wychodzę! I nie wiem kiedy wrócę!
- Okej.
- Serio?! Nic sobie z tego nie robisz?!
- Nie. A teraz idz do kuchni i zjedz śniadanie. Są naleśniki z dżemikiem truskawkowym.
- Yghh..
- Nie jęcz..
Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego?Dwa dni później
- Ahhh... Jaki piękny poranek.
Wstałam z łóżka bardzo szczęśliwa. Chyba się wyspałam. Poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby i wzięłam szybki prysznic. Potem owinełam się w ręcznik i poszłam po ubrania.
- Hmmm... Co by tu ubrać...Już wiem!
Wzięłam białą koszulkę i spódniczkę. Włosy spiełam w koka. Potem poszłam zjeść śniadanie.
- Ojej. Wyglądasz jak nowo narodzona.
- Dzięki tato.
Zjadłam śniadanie i poszłam do korytarzyka ubrać buty i kurtkę. Wzięłam dżinsową kurtkę i białe conversy. Nastepnie poszłam do szkoły.
- Dzisiaj się nie spóźnię na 100%.
Stwierdziłam że pojadę do szkoły na wrotkach. Wzięłam buty w torbe i pojechałam.
- Hej! - usłyszałam ja z daleka krzyczy do mnie Kamila. Jest to moja przyjaciółka o złotych włosach i oczach jak dwa wielkie szmaragdy. Usta miała duże i pełne.
- Hej!
Ogólnie to dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły.
Niestety to co się później stanie zapamiętam do końca życia.
- Co tam? Jak spędziłaś wakacje?
- Nad morzem i w innych krajach. Było wprost przecudnie. Piękne widoki itd.
-Aha. Spoko
- A ty?
- Eh... Szkoda gadać.
- No dobra. Jak wolisz.
- Dobra wejdzmy do szkoły.
- Oki doki.
Gdy weszłam otworzyłam drzwi do szkoły stał się mały ale i jednocześnie wielki wypadek. Wpadłam na najbardziej znanego i najbardziej bogatego chłopaka z całej szkoły i wylałam na jego nową koszule kawę, którą wlaśnie pił. Ma na imię Louis. Był tak wściekły, że aż słodki.
- Czy ty wiesz ile ta koszula kosztowała? - próbował mówić spokojnie lecz mu się to nie udawało.
- Nie wiem. Ile?
Mówiłam całkiem opanowana, a w głębi duszy śmiałam się jak głupia. Myślałam, że zaraz wybuchne śmiechem i będzie jeszcze bardziej źły.
- Kosztowała aż 500 zł!!!
Nie wytrzymałam.
- Hahahaha! I tyle problemu o koszule, która kosztowała 500 zł? Przecież jesteś tak bogaty, że możesz sobie 1000 takich koszul kupić! - W tym momencie się zaczęłam wkurzać - A teraz zejdz mi z drogi bo nie mam zamiaru dłużej z tobą gadać!
Przesunęłam go i poszłam razem z Kamilą.Louis
Byłem wściekły na nią. Myślałem, że ją zabije. Ale była taka słodka i pewna siebie. Patrzyła na mnie swoimi niebieskimi jak diamenty oczami. Miała duże i pełne usta. Włosy o kolorze kruczoczarnym rozwiewały na wszystkie strony świata. Chciałem ją lepiej poznać.
- Christian! Jak ona ma na imię?
- Nie wiem.
- To się dowiedz. I przy okazji załatw mi jej numer.
- Okej. Ale jak mam to zrobić?
- Nie wiem. Masz to jakoś załatwić. Dam ci 100 złoty jak załatwisz mi to na dzisiaj. Masz czas do wieczora.
- Dobra. Coś się wymyśli.Ja
-Eh. Denerwują mnie tacy ludzie...
- Ale on jest taki słodki..
- I co z tego. On się intetesuje tylko takimi dziwkami jak Nancy i jej przyjaciółeczki.
- Oj nie przesadzaj. Widziałam jak na siebie patrzyliście...
- Nie denerwuj mnie. Dobra chodzmy na lekcje.Cały czas patrzyłam na Louisa. Też często na mnie zerkał. Tylko westchnęłam, bo mogłam marzyć o tak boskim chłopaku. Ta blond grzywa i błękitne oczy. A jaki umięśniony. Pewnie dużo ćwiczy...
Po lekcjach poszłam odrazu do domu...
CZYTASZ
Moja nienormalna rodzina, a w niej Ja
RandomStwierdziłam że będę się rzowijała i napisze kolejną książkę... Mam nadzieje że wam się spodoba. ;*