//One Shot//

691 68 6
                                    


Najlepszym pomysłem Zakszotu na spędzenie wolnego dnia było pójście na lodowisko. W końcu była zima, a co może być lepszego od wywalania się na lodzie i odmrożenia sobie wszystkiego. Erwin nigdy nie był na łyżwach, bo nie widział w tym nic zabawnego, ale po namawianiu go przez innych postanowił spróbować.

Stojąc na drżących nogach nawet nie próbował się ruszyć. Wiedział, że wtedy spadnie na twardy lód. Zdecydowanie żałował, że się zgodził. Sytuacji nie poprawiał ujrzany przez niego widok. Najwidoczniej nie tylko oni postanowili wybrać się na lodowisko, policja też miała taki plan. "Cudownie, jeszcze mi mandat wlepią za stanie w miejscu na łyżwach" pomyślał Knuckles.

-O Pastor. Jak się masz?- zapytał Montana po podjechaniu do niego na tych narzędziach, które mogłyby kogoś zabić.
-Nie za dobrze, a ty kapitanie?
-Wspaniale. W końcu w swoim żywiole. A ty co jeździć nie potrafisz czy co- zaśmiał się po czym słysząc ciszę stał się poważny- nie ma w tym nic trudnego Erwin. Po prostu prawa, lewa, prawa, lewa i tyle.
-Zajebisty jesteś w tłumaczeniu- odparł pastor- gdybym wogóle umiał się ruszyć to byłoby dobrze.
-Dobra po prostu chodź- powiedział Gregory i złapał go za dłonie.
-Nie, zbyt się boje, że to coś mnie zabije- wybelkotal wskazując na ostrze łyżew.
-Zamknij po prostu oczy i nie myśl o tym czy boisz się czy nie.

Knuckles po wykonaniu instrukcji dał się prowadzić Montanie co nie było dobrym pomysłem, bo po chwili uderzył o ziemię.
-Taki jesteś? A ja ci ufałem- wyszeptał Erwin, a Gregory zaczął się śmiać.
-No dobra chodź- powiedział, znowu podając mu dłoń- a ty gdzie masz czapkę?
-Układałem te włosy za długo, by móc sobie na to pozwolić- odpowiedział, a Montana w tym momencie roztrzepał mu włosy i założył własną czapkę. W tym momencie słysząc krzyk Erwina każdy obrócił się w ich stronę, ale jedyne co tam zastali to zarumienionego Gregorego z powodu wyglądu Erwina.
-Będę emo jak Hank- zaśmiał się Erwin, a jego uśmiech sprawił, że drugiemu serce zabiło mocniej.

-Ale zarywasz- wykrzyknął Carbonara do siwowłosego. Dana osoba słysząc to ruszyła w stronę białowłosego, który musiał zacząć uciekać.
-O patrz jednak umiesz jeździć - powiedział Montana, a Erwin zdając sobie sprawę co robi wywrócił się i znowu poleciał na lód. Tym razem upadek napewno był bardzo bolesny. Instruktor widząc ten spektakularny występ wywalenia się podjechał do swojego ucznia i usiadł obok niego.
-Jakim cudem umiesz tak jeździć- spytał złotooki.
-Nawet o tym nie myślę, nie wiem kiedy się nauczyłem, ale to po prostu jak chodzenie w butach, ale na czymś śliskim przez co sam musisz się ślizgać.
-Totalnie cię nie rozumiem- ponownie dało się usłyszeć śmiech Pastora. Brunetowi już po raz kolejny serce zabiło mocniej, uwielbiał jego śmiech i uśmiech. Po prostu umiał rozpromienić każdego człowieka, a mimo to, że czasem był chamski oraz egoistyczny, to chwile, gdy był szczęśliwy, miły były tymi najlepszymi.

Nagle w powietrzu rozbrzmiał dźwięk, na który przedtem Knuckles nie zwracał uwagi. Teraz grała piosenka Sia- Snowman, która była idealna na zimowe dni.
Kilka sekund później zaczął padać śnieg, powoli ściemniało się, a mróz dopadł już każdego, nawet Kui Chaka, który ubrał 3 swetry i kurtkę. Dwoje osób nawet nie zwróciło uwagi kiedy obok nich wszystko pozostało puste. Najwyraźniej obie grupy postanowiły wrócić zostawiając te dwójkę razem.
Słysząc muzykę Montana pomyślał, że po prostu musi do niej pojeździć. Zdecydowanie była jedną z jego ulubionych. Już po raz trzeci podał Knucklesowi dłoń i ruszył z nim na lodowisko.
-To rzeczywiście łatwe- wyszeptał Erwin.
-A nie mówiłem? Po prostu jedź i o tym nie myśl.

W pewnym momencie Gregory, mistrz jazdy stracił równowagę i runął tak samo jak jego partner obok. Nie mając siły wstawać po prostu obrócił się w stronę siwowłosego. To samo zrobił Erwin. Pierwszy raz brunet widział te złote oczy tak blisko. I zapamiętał ten widok już na zawsze, już zakochany był.

-Twoje oczy są naprawdę piękne- bez zastanowienia odparł Montana, a widząc zakłopotanie i rumieniec towarzysza próbował się wybronić- znaczy nie, znaczy cały jesteś piękny, znaczy twoje oczy są cudowne, znaczy twoje oczy mają cudowny kolor..

Obrona nie dała nic, tym bardziej pogorszyła sytuację, jednak szczęśliwym trafem było to, że Erwin nic nie mówił. Jak na razie, dlatego miał nadzieję, że nie zerwie z nim kontaktu, kapitan napewno nie dałby rady. Zamiast spodziewanego odrzucenia otrzymał jedynie chichot.
-Uśmiech też masz cudowny.
-A co jeszcze we mnie lubisz?- zapytał zauroczony tym momentem Erwin.
-Twój śmiech, twoje zawsze idealne włosy, to jak się denerwujesz, to jaki czasem umiesz być miły. Ale tylko czasem- zaśmiał się Montana- to, że pozwalasz mi być przy sobie prawdziwym mną, uwielbiam twój oryginalny styl, po prostu kocham całego ciebie.
-Kochasz?
-Znaczy...- już nawet nie próbował się tłumaczyć- tak. Tak przynajmniej sądzę.

Następną piosenką graną na tym terenie było: "The Walters- I love you so", która po raz kolejny idealnie dopasowała się do tego momentu. Siwowłosy chciał się śmiać, z drugiej strony płakać, z trzeciej złościć się, a z czwartej? "Po co wogóle myśleć" powiedział do siebie w myślach i przybliżając się do towarzysza złączył ich usta razem. Będąc już całym czerwony na twarzy wstał i jakimś cudem dojechał do wyjścia.
Uciekł zanim Montana zdążył otrząsnąć się z oszołomienia.

-------------------
Jak dla mnie to mi to całkiem wyszło
Tak jakoś no
Idealnie pod koniec w playliście puściła mi się barka i sobie śpiewałam.
Do moich wszystkich książek używajcie muzyki, bo lepiej się wtedy czyta
Chyba, że nie chcecie to nie zmuszam
Jeszcze małe promowano tik toka, gdzie pojawiają się filmiki, gdy jakaś książka zostanie opublikowana: szopers__

Patins//5CITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz