Sacrifice - Vaskles

1.1K 134 52
                                    

Hejka misie kolorowe!

Napisałam one shota odnośnie sytuacji z trucizną, antidotum i wyborem. Chciałam pokazać inne zakończenie wraz z dodatkowym małym smaczkiem shipu vaskles.

Inspirowałam się streamami, oraz w pewnej części tweeterem, a bardziej niektórymi wpisami.
Ogólny pomysł jest mój, trochę w taki sposób wyobrażałam sobie zakończenie rp przez ewrona. No może poza samym vasklesem haha

Okładka jest stworzona dzięki pracy xylaxa, to jego arcik :3

Dziękuję fs_animri za poprawę tego one shota i ogólnie za wsparcie i pomoc z motywacją haha

One shot powstał w okolo 2/2.5 h po pogrzebie Kui'a.

Dziękuję wszystkim za każdą gwiazdkę i komentarz i zapraszam do czytania <3

Ciemne chmury i ciężkie krople deszczu skapywały na ich zmarznięte i roztrzęsione ciała. Stali w ciszy, nie wiedząc, co powiedzieć.

Każdy pusto patrzył na martwe ciało, leżące teraz w samochodzie. Ciało osoby, która sprawiła, że byli tu gdzie byli. Która sprawiła, że osiągnęli tak wiele. Człowieka, którego kochali i traktowali jak ojca, ostrzegającego gdy przesadzali. Tego małego śmiesznego Chińczyka, który zawsze krzyczał, gdy nazywało się go "pomidorkiem".

Oczy złotookiego mężczyzny przedstawiały pustkę. Nigdy wcześniej nikt nie widział go w takim stanie. Zawsze był tym uśmiechniętym, energicznym chłopakiem z nie zdiagnozowanym ADHD.

Teraz natomiast, nie umiał zebrać myśli, wiedząc, że to on powinien mieć dziurę w czaszce. Był już na to przygotowany. Może nie dosłownie, bo nikt nie umie się pogodzić ze śmiercią, ale wiedział że to jego czas. Rozumiał to i akceptował. Tak zadecydował los.

To on sam zaproponował losowanie między liderami, którzy powinni wziąć odpowiedzialność za swoją grupę. To on przegrał i to on miał być martwy.

Siwowłosy chociaż miał szansę się pożegnać, mógł powiedzieć wszystko co chciał przed śmiercią. Ten niski mąciciel nie miał nawet czasu by powiedzieć im krótkie "do widzenia". Nie zrobił nic, a jego ostatnie słowo to "strzelaj" w odliczaniu do strzału. Lecz nie w jego stronę, a w Erwina. Ostatnim co usłyszał to "kocham was" od złotookiego. Nie mógł nic zrobić..

Dopiero gdy wyszli z stamtąd, ustali przy skradzionej karawanie, zastanawiając się co dalej, do szarowłosego docierało co się tak naprawdę stało.

- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał Knuckles otępiałym głosem.

Spojrzał wyblakłymi oczami na Vasqueza, czekając na odpowiedź. Nie mógł pojąć dlaczego, gdy już zamykał oczy, żegnając się ze światem, jego przyjaciel strzelił w Kui'a zamiast w niego.

- Przepraszam.. nie mogłem inaczej.. - wyjąkał niebieskooki drżącym głosem.

- Jedźmy stąd, pogadamy w mieście, jak już oddamy ciało medykom - odparł beznamiętnie Nicollo.

Na słowo "ciało" Erwin zadrżał. Jeszcze godzinę temu rozmawiali wspólnie, dyskutowali i śmiali się. Dlaczego tak szybko musiało się to zmienić?

***

Stał przy samochodzie, wraz z dwójką swoich przyjaciół. Carbonarą i Laborantem.

Załatwili już wszystkie sprawy związane z ciałem, które leżało teraz w katakumbach, oczekując na jutrzejszy pogrzeb. Większość czasu milczeli, nie wiedząc, co mają powiedzieć. Odzywali się jedynie jak musieli dogadać coś z medykami.

Sacrifice - VasklesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz