Chapter 1

26 3 0
                                    

Ta opowieść zaczyna się w nie za dużym mieszkaniu na czwartym piętrze. Czteropokojowe mieszkanie na ulicy Granicznej stało się domem dla czwórki studentów dokładnie piętnastego września. Rok akademicki miał zacząć się od pierwszego października, dlatego zbłąkane dusze miały jeszcze czas na urządzenie mieszkania, po kosztach oczywiście. Dodatkowo mogli się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. Ta czwórka znała się od liceum, ale ich przyjaźń nie trwała tak długo. Raczej nie można było ich nazwać przyjaciółmi, określenie wyrzutków społeczeństwa, bardziej pasowało. Byli tak różni, że aż ich to do siebie zbliżyło. Poznali się na imprezie pożegnalnej z okazji zakończenia liceum, chociaż chodzili do niego przez cztery lata, do tej samej klasy. Kiedy jedynie Mirka, Iga, Czarek i Edmund zostali na kanapie było jasne, że tak spędzą cały wieczór. Początkowo panowała po między nimi głucha cisza, do czasu, gdy Czarek nie usłyszał Shakiry puszczonej na cały regulator. Chwycił mocno za rękę Igę i Edmunda, wciągnął ich na parkiet. Edmundowi w ostatniej chwili udało się chwycić dłoń Mirki, by i ona mogła narobić sobie wstydu. Po skończonej piosence szybko powędrowali na kanapę i oddali się rozmową. O dziwo nawet dobrze im się kleiły dialogi, a ich entuzjazm nie był udawany. Po skończonej imprezie wszyscy rozeszli się do domów. Kto by się spodziewał, że to będzie dopiero początek ich wspólnych przygód i że przyjaźń, która się pomiędzy nimi zawiąże będzie silniejsza niż najlepiej zawiązany supeł.

Następnego poranka Igę obudził dźwięk powiadomienia. Spojrzała na za jasny wyświetlacz telefonu i odczytała krótką, zwięzłą notkę od Mirki.

-Spotkajmy się w kawiarni, mam świetny pomysł.

-O której? - odpisała Iga, przewróciła się na drugi bok i rozciągnęła się na łóżku.

-Dziesiąta- kropki zniknęły, a Mirka przestała być aktywna.

Iga wstała z łóżka i poszła się doprowadzić do porządku.

Łóżko piętrowe miało swoje zalety, ale też wady. Całe szczęście Edmund był na tyle niski, że nigdy nie uderzył się głową o sufit. Zszedł z góry, bo usłyszał powiadomienie na Messengerze. Przetarł oczy, rozciągnął ramiona, dwa razy podskoczył, później w końcu wziął telefon i sprawdził. Jego oczom ukazała się ikonka ze zdjęciem Mirki, jego serce zaczęło bić jak wściekłe. Szybko kliknął by odczytać.

- Spotkajmy się w kawiarni, mam świetny pomysł. Iga będzie tak około dziesiątej, dasz radę?

-Tak oczywiście, że dam- czy emotikonka uśmieszku to za dużo? Dopiero co zaczęli ze sobą rozmawiać, Edmund nie wiedział, jak ma do tego podejść.

-Super- odpisała- To będziemy czekać- kolejna wiadomość od niej.

Edmund wysłał jej emotikonkę żółwia, zamiast serduszka i ruszył pod prysznic. Powinien jakoś wyglądać na spotkaniu.

-Ej, a mam napisać do Czarka? -zapytał się jeszcze.

-Byłabym wdzięczna- po tej wiadomości pojawiły się kropki. Edmund na chwilę zgasił telefon, a potem ponownie go włączył i zobaczył uśmiech.

-Zwycięstwo! - powiedział głośno i wysoko podskoczył.

-Kochanie, coś się stało?!- jego mama nagle zerwała się z fotela.

-Przepraszam- odpowiedział i schował swój wielki uśmiech- Idę na kawę, więc pójdę się umyć. Chcesz coś ze sklepu albo kawiarni? -zapytał się zanim zamknął drzwi łazienki, gdy mama pokręciła przecząco głową.

Sprawiłem, że wysłała mi uśmiech, pomyślał i zasunął zasłonę, puścił ciepłą wodę.

-Czarek! Ktoś do Ciebie napisał- tata Cezarego pomachał mu przed oczami telefonem.

"Kronika Pików"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz