Your Stranger

250 23 11
                                    

Świat ten zawsze był dla mnie jedną, wielką niewiadomą. Zwłaszcza historie opowiadane przez ludzi.

Od kiedy tylko pamiętam, zawsze słyszałem te wszystkie legendy o przeznaczonych nam osobach i sposobach na ich odnalezienie.

Jeden mówił o ostatnich słowach, jakie wypowie nasza bratnia dusza.

Inny, o inicjałach na nadgarstku, wytatuowanych czerwonym tuszem.

Kolejny zaś, o ogromnym popędzie seksualnym podczas pierwszego spotkania.

Nie wierzyłem w te, jak i inne teorie. Sam ten pomysł zawsze wydawał mi się głupi. Coś takiego jak "przeznaczenie" uważałem za zwykłą bujdę. Zupełnie jak miłość "od pierwszego wejrzenia". Dla mnie coś takiego nie miało prawa istnieć.

Jednak miałem tylko 6 lat,co mogłem wiedzieć o życiu?

Matka mi ciągle próbowała "przemówić do rozsądku", abym zaczął wierzyć w coś, co wtedy uważałem za zwykłą bajeczkę.

Do teraz dokładnie nie pamiętam, dlaczego nie chciałem w to wierzyć. Może po prostu nie umiałem pojąć, że kiedyś będę musiał spotkać "tą jedyną" i być z nią do końca życia? Lub sama kwestia tego, że ktoś miałby być dla mnie idealnie dobranym partnerem wydawała mi się fałszywa.

Jednak lata mijały, a ja dojrzewałem coraz bardziej z każdym dniem. Często słyszałem od kogoś z mojego otoczenia, że ich znajomi albo już swoje bratnie dusze znaleźli, albo są w trakcie.

Z biegiem czasu dowiedziałem się, która wersja historii była prawdziwa. Mianowicie ta z czerwoną nitką, na obu końcach zawiązana na małych palcach sobie przeznaczonych. Tylko oni ją widzieli. Mimo wszystko, wciąż miałem co do tego obiekcje, jednak powtarzałem sobie, że wszystko okaże się z czasem.

Tak też nastał dzień moich 16 urodzin. Ku mojemu częściowemu zdziwieniu, faktycznie miałem cienką nitkę koloru karmazynowego, zawiązaną na kokartkę na moim małym palcu. Co zadziwiające, wydawała się ona idealnie dopasowywać do moich ruchów. Kiedy zaczynałem iść w stronę, w którą prowadzi, ta jak gdyby się "zwijała", natomiast kiedy się oddalałem, w ogóle się nie naprężała. Zjawisko to było niesłychanie dla mnie dziwne.

Kiedy moi znajomi spędzali czas wolny na próbach (zwykle nieudolnych) odnalezienia sobie przeznaczonych, ja nie robiłem nic w tym kierunku. Chyba po prostu uznałem, że prędzej czy później spotkam tą osobę. Może nawet będzie to pewnego dnia na ulicy? Kto to wie.

I to był mój błąd.

Mijały lata.

Jedyne co mogłem robić, to patrzeć jak moi znajomi się zaręczają i żenią. A ja? Ja byłem sam. Każdego dnia budziłem się ze świadomością, że nie mam nikogo, że ktoś, kogo teoretycznie będzie mi dane kochać na zawsze jest gdzieś na tym świecie, nawet nie wiem gdzie. Mimo wszystko, ja, głupi postanowiłem nie szukać. W końcu wszystko w swoim czasie.

Miałem już 22 lata kiedy ta samotność zaczęła mnie dobijać bardziej niż wcześniej. Codziennie słuchałem kazań matki, abym w końcu się spiął i poszukał przeznaczonej mi osoby. Pewnego dnia stwierdziłem "Co mi szkoda?".

Wziąłem dłuższy urlop w pracy i ruszyłem w kierunku czerwonej nitki. Prowadziła mnie przez najróżniejsze miasta i wsie. Dzięki temu zwiedziłem Japonię tak, jakbym tego zapewne nigdy nie zrobił. Nocować musiałem w motelach, czasem jednak zdarzały się dobre dusze dające mi możliwość noclegu. W pewnym momencie zabrakło mi pieniędzy - pomagałem w sklepie rodziny u której nocowałem. Zbawiennym faktem w mojej małej podróży okazał się autostop. Podróżować mogłem wtedy na dłuższe dystanse w krótszym czasie. Minusem tego był fakt, że raczej niewiele osób decydowało się na podwiezienie obcej im osoby.

Your Stranger |ʙᴀᴋᴜᴅᴇᴋᴜOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz