- Nienawidzę cię! -krzyknęłam
- Skoro mnie nienawidzisz to dlaczego tu dalej jesteś?!
Ze łzami w oczach kierowałam sie do wyjścia, mój już były chłopak krzyczał coś że bez niego jestem nikim, że se nie poradzę, wtedy było już mi wszystko jedno więc trzasnęłam drzwiami i kierowałam się tam, gdzie mnie nogi poniosą.
Szłam przez ciemne Warszawskie uliczki, w oddali słyszałam dźwięki fajerewerek i petard. Usiadłam na krawężniku i wyciągając paczkę papierosów zastanawiając się nad moim dalszym sensem życia.
Po policzkach spływał mi tusz do rzęs, ale nie obchodziło mnie to ponieważ byłam w takiej rozsypce że nic poza patrzeniem na fajereweki i zaciąganie się papierosem nie byłam w stanie zrobić.
Siedziałam tam dobre 30 minut, obok mnie przechodziła masa cieszących się nowym rokiem ludzi, pijanych,śmiejących się w niebo głosy nastolatków i ludzi w średnim wieku. Nie byłam zła,ale nie byłam też smutna. Było mi po prostu przykro. Przykro ponieważ nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór, pomimo tego czułam w pewnym sensie wolność,ulgę. Zdałam sobie sprawę kim tam naprawdę był mój były chłopak. Był manipulatorem, osobą która zabierała mi całą korzyść z życia, odebrała wiele cennych znajomości, każdy mówił mi że ten człowiek nie jest odpowiednią osobą dla mnie, nie chciałam tego słuchać. Byłam ślepa, ślepa przez miłość do niego gdy on nie kochał mnie w ogóle.
Z każdą sekundą gdy pogłębiałam te myśl czułam w sercu coraz to większy ból.Może Dawid miał rację nie dam rady bez niego.
Z tych przemyśleń wyrwał mnie nieznany mi męski głos.
- Hej, wszystko gra?-zapytał nieznajomy
- A jak myślisz?-opowiedziałam
- Myślę że czujesz się okropnie chociaż nie powinnaś.Dziewczyno mamy nowy rok,nie martw się.Martwić możesz się jutro. - odpowiedział
- No nie wiem czy jutro wogóle ma sens - odparłam
- Nawet tak nie mów.Jutro zawsze ma sens.-powiedział
- Nie jestem pewna, nie wiem czy dam radę.- odpowiedziałam
- Oczywiście że dasz.
- Janek jestem tak w ogóle.- Sara. -odpowiedziałam przecierając łzy zpływające po mojej twarzy
Janek usiadł obok mnie na krawężniku wpatrując się w fajerweki.
- Chcesz? Powiedział janek wysuwając w moją stronę paczkę papierosów
- Nie dzięki,przepaliłam już tyle papierosów że jeśli zapale jeszcze jednego, to płuca mi siądą
- Okej, jak chcesz więcej dla mnie. -Odparł janek
- Dziewczyno! Zostało 34 minut do nowego roku! Jesteś przygotowana na 2019?
- Nie jestem przygotowana na nic co się stanie za parę minut a co dopiero w nowym roku..
- Musisz się wziąć w garść! To będzie twój rok! Nie będziesz się nad sobą użalać całe życie! Wszystko toczy się dalej! Jebac chuja który doprowadził cię do tego stanu! Niech żałuję, bo nie wie jak bardzo wartościową osobę skrzywdził!
- Janek..Dziękuję Ci. Potrzebowałam tych słów, może to prawda? Może powinnam pokazać mu co stracił? Ale na razie nie mam na to siły psychicznie i fizycznie.
- Daj sobie czas. Przechodziłem przez to samo w 2017 roku.
- Opowiesz mi o tym?- Powiedziałam.
- Długo by opowiadać, ale ważne jest tu i teraz to że teraz jestem szczęśliwy.- Po tych słowach janek spalił do końca papierosa i rzucił do kałuży która była obok niego.
- O matko!- Krzyknęłam. -
Zostały 2 minuty do nowego roku!Te 30 parę minut z Jankiem u boku, minęło mi jak zaledwie kilka sekund.
Nim się obejrzałam Janek zaczął odliczać.
-10!...9!...8!...7!...6!...5!...4!..3!...2!!!...1!!! szczęśliwego nowego roku młoda!!!!
- Szczęśliwego nowego roku Janek-powiedziałam patrząc.-Janek dlaczego powiedziałeś do mnie młoda? Nie wiesz ile mam lat.
- Okej, więc ile masz lat w takim razie?
- A co? Książkę piszesz? - parsknęłam nie kontrolowanym śmiechem
-Ale tak na serio, ile masz lat? Ja mam 21 w tym roku.
- O! Ja też! Swoją drogą.. nie myślisz że czas się już zbierać? Jest prawie 01.00.
- Kurde,ale ten czas szybko minął -odpowiedział Janek
- odprowadzić cię do domu? Warszawa o tej godzinie jest nie bezpieczny, szczególnie jeśli teraz z imprez wracają jakieś ćpuny czy inną patologia. Zresztą, wiesz jak jest.- Dobra, to zbierajmy się już -powiedziałam
Janek wstał pierwszy i otrzepał spodnie, wystawił mi rękę aby pomóc mi wstać.
Czułam się naprawdę bezpiecznie, i komfortowo. Janek mimo iż wyglądał na dosyć "twardego" chłopaka, był bardzo czuły i pełen troski.
***
Dochodziliśmy już do mojego wieżowca, mieszkam w centrum a dziś o 01.48 było bardzo cicho.
- Na które piętro? Powiedział Janek
- Siedemnaste. -Powiedziałam
Wjeżdżaliśmy widną w ciszy, ale nie była ona niezręczna, raczej przyjemna po całym wieczorze słuchania strzałów petard
Dojechaliśmy na 17 piętro, zbliżyłam się do mojego mieszkania...
-Okej, to ja spadam, miło było cię poznać. - Z uśmiechem Powiedziałam.
- Ciebie również, a tak przy okazji...
Dałabyś mi twój numer? -powiedział lekko zawstydzonym głosem Janek.- O kurcze... tak?-odpowiedziałam nie pewnym głosem.
Dałam mu swój numer, wydaje mi się że dobrze zrobiłam, chociaż miałam trochę wątpliwości czy nie zaufałam mu za szybko. Ale nie mogłam zmarnować szansy od świata. Wydaje mi się że to znak.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejka dajcie znać jak podobał wam się rozdział pierwszy(806 słów)
CZYTASZ
W sylwestrową noc💫 | Jan rapowanie |
FanfictionGłówna bohaterka Sara po kłótni ze swoim chłopakiem wybiega z imprezy sylwestrowej. Nie wiedziała że jedna noc zmieni jej życie nie odwracalnie..