Cięcię..., cięcię..., cięcię i tak dalej. Nie miałem już siły, opadłem na kolana płacząc. Krew się lała z moich nadgarstków, spływając po spodniach plamiąc je, aż znalazła się na płytkach. Wstałem aby sięgnąć po apteczkę, w międzyczasie schowałem żyletke do kieszeni spodni. Obandarzowałem ręce i zaciągnąłem rękawy bluzy, aby nie było widać bandarza presiąkniętego już krwią. Wytarłem krew z płytków i wyszłem z łazienki przecierając zaczerwienione od płaczu oraz ze zmęczenia oczy. Mam jeszcze 46 minut aby się przyszykować do szkoły. Powtarzające się kółko zaczyna mnie męczyć; cięcię, szkoła, znęcanie, krew, dom...; tak to wszystko wygląda, dzień w dzień. 7:30, czas wyjść. Nie spieszyło mi się do szkoły, bo po co? Aby znów wrucić zakrwawiony do domu? Przeszedłem przez bramę szkoły, nie minęła nawet sekunda a już usłyszałem obelgi kierowane w moją stronę.
-kretyn!
-patrzcie! To ten cholerny pedał!
-kujonie! Bo się za chwilę potkniesz!
-hahaha!!
I tak każdego dnia... To samo! Co ja zrobiłem do cholery że, mnie tak traktują!? Czym se na to zasłużyłem? Bo co? Bo jestem gejem? Wyglądam jak pizda? Czy Co? Za dużo pytań za mało odpowiedzi.
*drrrryń*
Dzwonek, więc czas się kierować do klasy. Zasiadłam w mojej ławce, znajdującej się na końcu sali przy oknie. Przeczesałem palcami moje brązowe włosy I poprawiłem okulary znajdujące się na nosie. Do klasy wszedł matematyk niosący teczkę.-zanim zaczniemy lekcję to, przedstawię wam kolegę który, będzię od dzisiaj z wami chodzić do klasy. Proszę wejdź.
Przez drzwi wszedł czarnowłosy chłopak z szarymi oczami. Był ubrany w mundurek szkolny, składjący się z; Białej koszuli, bordowego krawatu, czarnych spodni; na ramieni miał zawieszony plecak, który zawierał dużo zawieszek, przypinek i bryloczków. Uśmiechał się cały czas. Przejechał wzrokiem całą klasę, ale najdłużej zawiesił wzrok na Karlu, Moim dręczycielu.
-dobrze przedstaw się.
-dzień dobry wszystkim, nazywam się Lucas Tanaka, mam nadzieję na owocną współpracę.- Wypowiadając te parę słów uśmiechał się, kończąc zdanie zamknoł oczy i się wyszczerzył. Moje złote oczy zabłysły, był... Był naprawdę... Piękny.
-dobrze niech teraz wszyscy się przedstawią.
Wszyscy zaczęli się pokolei przedstawiać aż, nadeszła moja kolej. Wstałem z ławki i się przedstawiłem.
-Alex Aki.
I usiadłem. Uśmiechnął się do mnie przepięknie, czując że się rumienię, odwruciłem się i schowałem twarz w dłoniach.
-Lucas, proszę usiądź obok osoby z wolną ławką.
-dobrze.
Miałem nadzieję że nie usiądzie koło mnie, nie chciałem siedzieć z nim, jednak nie wiem dlaczego. Usiadł koło Karla, mimo wszystko ukuło mnie to w serce. Fajnie przynajmniej mam nowego wroga. Za 2 minuty kończy się ostantna lekcja, pani już pozwoliła nam się spakować. Kiedy zadzwonił dzwonek wyszliśmy z klasy i podeszliśmy do swoich szafek, aby zmienić obuwie. Kiedy miałem wyjść że szkoły, poczułem że ktoś mnie złapałem za ramię. Obruciłem się w stronę osoby, która mnie złapała.
-Lucas.
- zgadza się, to moje imię. Hehe
Drzącą dłonią ztrzepnłem jego ręke z mojego ramienia.
-c-coś się stało?
-hm? Dlaczego miało by się coś stać?
-bo-...
-poprostu chciałem się spytać, czy nosisz soczewki.
Wiedziałem że moje policzki są czerwone ale nie odwracając się odpowiedziałem.
-nie. A c-co?
-serio?! Można mieć aż tak złote oczy?!
Jego mina była przeszmieszna. Nie odpowiedziałem, tylko poprost poszłem wiedząc że zaczął mi stawać. Cholera!
-ej, dlaczego uciekasz?!
Szybko pobiegłem do domu, odkluczyłem drzwi i ściągłem buty. Szybkim krokiem powędrowałem do drzwi łazienki, rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, aby zaspokoić swoje potrzeby. Nie lubiłem tego robić, lecz musiałem. Nie raz to robiłem, po tym jak się w kimś zauroczyłem. Zaczołem powoli przesuwać ręką po moim przyrodzeniu myśląc o Lucasie, wiedząc że pójdzie szybciej. Po pewnym czasie się spełniłem, włączyłem zimną wodę i obmyłem się ze własnej spermy. Podszedłem do lustra i spojrzałem na swoje wychudzone i poranione ciało,obrzydza mnie to. Moje ciało jest obrzydliwe, dlatego nikt mnie nie chce. Zmieniłem szybko bandarze oraz się ubrałem, szybko chalstnołem sobie zimną wodą w twarz i wyszłem. Poszłem do pokoju kładąc się na łóżko, włączyłem telefon i na wszystkich portalach społecznościowych jakie tylko posiadałem, zaobserwowałem Lucasa. Odłożyłem telefon na lampkę nocną i poszłem spać. 4 godziny później obudziłem się z ogromnym bólem głowy, kaca nie mam. Zszedłem z schodów i sprawdziłem w szufladach czy mam tabletki przeciwbólowe, na szczęście się okazało że, je posiadam. Szybko je połknąłem i popiłem wodą. Sprawdziłem na zegarze godzinę i okazało się że jest 5:04. Po co wcześnie tak wstałem? Przecież jest sobota, głupi ból głowy. Co mam teraz zrobić? Nudzi mi się. Pójdę na spacer, to dobry pomysł. Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i ubrałem buty. Chodziłem sobie po parku aż, w końcu z zmęczenia, usiadłem na ławce. Przysnąłem. Poczułem lekkie głaskanie na głowie, zamruczałem jak kot, myśląc że to sen. Uchyliłem powieki,ale zdając sobie sprawę że to nie jest sen, odskoczyłem jak poparzony.
-co ty do cholery odpierniczasz!? Nieładnie kogoś tak głaskać kogoś kiedy śpi!
-przepraszam, ale wyglądałeś naprawdę uroczo.
Zdając sobie sprawę że to Lucas, poczerwieniałem jeszcze bardziej.
-hmpf!
-no ej, nie złość się. Wybaczysz mi kiedy zaproponuje ci kawę?
Odwruciłem się do niego, po czym się uśmiechnąłem.
-i ciasto.
-i ciasto...
-dobra
-to idziemy!
Wchodząc przez drzwi kawiarni, Lucas podszedł do lady, a ja, do stolika. Ale w tym momencie zdałem sobie z jednej rzeczy sprawę...
